Piękny gol. Jagiellonia wygrała z Górnikiem Łęczna

Piłkarze Jagiellonii długo nie mogli znaleźć sposobu na rozmontowanie defensywy Górnika Łęczna. W 84. minucie rozwiązanie znalazł Konstantin Vassiljev, który popisał się pięknym uderzeniem z dystansu i białostoczanie wygrali 1:0.

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Wynik sobotniego pojedynku był niezwykle istotny dla obu drużyn. Tak bowiem Jagiellonia jak też Górnik potrzebują punktów aby załapać się do czołowej ósemki rozgrywek po rundzie zasadniczej.

- Nie wszystko zależy już jednak tylko od nas - zaznaczał przed spotkaniem Michał Probierz, trener Jagiellonii, który dokonał aż czterech zmian w podstawowym składzie swej drużyny w porównaniu do ostatniego pojedynku (porażka 1:5 w Gdańsku z Lechią). Do podstawowej jedenastki wskoczyli: Gutieri Tomelin (w miejsce Sebastiana Madery), Taras Romanczuk (zamiast Jacka Góralskiego), Przemysław Frankowski (zastąpił Alvarinho), Karol Świderski (na ławce tym razem usiadł Piotr Grzelczak). Szkoleniowiec zdecydował się na takie roszady gdyż spodziewał się, że jego zespół będzie zmuszony do gry w ataku pozycyjnym, a więc potrzebował bardziej kreatywnych zawodników.

Tak też było. Od pierwszych minut spotkania Górnik czekał na własnej połowie na to co zrobi Jagiellonia i szukał okazji do kontr. Białostoczanie szukali natomiast sposobu na rozmontowanie defensywy rywali. Próbowali rozgrywać atak pozycyjny, próbowali zaskoczyć rywali po stałym fragmencie gry, próbowali też kontr, ale wszystko bez efektu. Choć w pierwszej połowie piłkarze Jagiellonii siedmiokrotnie uderzali na bramkę rywali to żaden z tych strzałów nie był celny. Być może jednak gospodarze schodziliby na przerwę prowadząc gdyby nie błąd sędziego. Tomasz Kwiatkowski nie podyktował "jedenastki" po tym jak pociągany za koszulkę w polu karnym był Igors Tarasovs. Był to trzeci mecz z rzędu w którym Jagiellonii należał się rzut karny, ale arbiter popełnił błąd.

- My dominujemy, ale dogodnych sytuacji brakuje - przyznawał w przerwie na antenie nc+ Łukasz Burliga, aktywny w pierwszej połowie w ofensywie prawy obrońca Jagiellonii.

W pierwszych 45. minutach było jedno celne uderzenie. Bartłomiej Drągowski dobrze spisał się po strzale z dystansu Przemysława Pitrego.

Na pierwszy celny strzał Jagiellonii trzeba było natomiast czekać do 52. minuty. Wówczas na uderzenie z dystansu zdecydował się Taras Romanczuk. Bramkarz Górnika wypuścił piłkę z rąk po uderzeniu Ukraińca, ale szybko naprawił swój błąd. Potem swe szanse mieli Karol Świderski, Fedor Cernych, Rafał Grzyb, czy Piotr Tomasik. Ich strzały były jednak niecelne. Najbliżej wpisania się na listę strzelców był kapitan Jagiellonii. Po uderzeniu Rafała Grzyba piłka odbiła się od poprzeczki.

Białostoczanie dążyli do zdobycia gola na wagę trzech punktów i od 66 minuty mieli ułatwione zadanie. Wówczas to Tarasa Romanczuka sfaulował Damian Jakubik. Piłkarz Górnika za to przewinienie zobaczył drugą żółtą kartkę w tym spotkaniu, a więc musiał opuścić boisko.

Grę w przewadze Jagiellonia wykorzystała w 84. minucie. Gola na wagę trzech punktów pięknym strzałem z dystansu zdobył Konstantin Vassiljev. Białostoczanie zainkasowali więc trzy punkty i pozostają w grze o miejsce w czołowej ósemce ekstraklasy po rundzie zasadniczej.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.