Trener Śląska Mariusz Rumak po meczu: - Jadąc tu, wiedziałem, że spotkanie będzie bardzo trudne. Bo Korona jest dobrze przygotowana. Zagrać trzeci mecz na takiej intensywności... - szacunek dla sztabu szkoleniowego. Mecz ułożył nam się naprawdę fajnie, prowadziliśmy po dobrym strzale Hołoty. Mieliśmy odrobinę szczęścia, ale ktoś układał tę murawę. Nie my.
- Zespół tworzył sytuacje, to cieszy, mamy dobry prognostyk na kolejne spotkania. Ale dziś przyjechaliśmy po trzy punkty. Prowadząc 2:0 mogliśmy je zdobyć, dlatego teraz moi piłkarze są zawiedzeni i smutni. Przed nami 10 trudnych meczów, w których będziemy walczyć o utrzymanie.
- Bardzo chciał z nami przyjechać Jacek Kiełb. To dobry piłkarz, a do tego dużo zrobił w
Kielcach, zostawił tu sporo zdrowia w Koronie. On i Kokoszka wypadli jednak z powodu urazów. Trzeba było przeprowadzić pewne korekty w składzie i w związku z tymi kontuzjami wyszło mi ich aż pięć.
- Ci zawodnicy, którzy zagrali, pokazali jednak pasję i udowodnili, że zasłużyli na szansę. Nie było tak, że super zaprezentowali się na treningu i dlatego znaleźli się w składzie, bo mieliśmy razem dopiero jedne zajęcia. Swoje decyzje opierałem na tym, jak wcześniej oglądałem grę Śląska.
- Strata gola powoduje dwie rzeczy - wątpliwość i chęć pokazania, że to przypadek. My nie cofnęliśmy się, nie próbowaliśmy dowieźć wyniku. Przy 2:2 próbowaliśmy dalej zdobyć bramkę. Nasze zmiany też miały zwiększyć siłę ataku. Tylko zmiana z Pawelecem była inna, bo zdjąłem go z powodu jego żółtej kartki. Widziałem, że nogi nie pracują mu już tak szybko, a grał przeciwko świeżemu zawodnikowi.