Jeszcze 10 minut przed końcem piątkowego meczu z Wisłą Kraków zanosiło się na to, że Piast Gliwice odniesie swoje pierwsze tej wiosny ligowe zwycięstwo. Końcówka należała jednak do "Białej Gwiazdy". Ta nie zwyciężyła tylko dlatego, że już w doliczonym czasie gry Jakub Szmatuła obronił "jedenastkę".
- Teoretycznie masz zwycięstwo w garści. Jedna sekunda i je tracisz... - wzdychał Radosław Murawski, kapitan Piasta. - Nie ma co ukrywać, że ostatnie 15 minut w naszym wykonaniu było słabe. Nie jest jednak tak, że nagle nam się nie chce. Zawsze chcemy oddawać serce i zdrowie za ten klub. Tacy jesteśmy. Czasem po prostu brakuje sił. Nie zawsze można walczyć na najwyższym poziomie - dodał pomocnik gliwiczan.