MKS Będzin - AZS Częstochowa. To będzie bardzo ważny mecz

W niedzielę w Sosnowcu przedostatni w tabeli PlusLigi AZS Częstochowa zagra z zamykającym tabelę MKS Będzin. Rywale złapali ostatnio wiatr w żagle i będą groźni dla akademików.

Siatkarze MKS-u Będzin od początku sezonu spisywali się słabo i wydawało się już, że stracili szansę na opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli. W nowym roku coś się jednak zmieniło: w ostatniej kolejce będzinianie pokonali 3:0 AZS Olsztyn, dwie kolejki wcześniej MKS ograł 3:2 w Warszawie Politechnikę, można więc powiedzieć, że po bardzo słabym początku rozgrywek zespół z podjął walkę. Walkę nie tylko o opuszczenie ostatniego miejsca w tabeli, ale i zachowanie szans na pozostanie w Plus Lidze. Bo choć z PLS nikt nie spada, to aby w niej pozostać trzeba spełnić co rok określone warunki, od strony sportowej jest to minimum pięć wygranych meczów w rundzie zasadniczej.

Nie da się także nie wspomnieć, że podobna "groźba" wisi także na częstochowskim AZS-em. Jeśli klub nie spełni wymagań PLS-u to może się okazać, że wspaniała tradycja to zbyt mało, żeby dalej grać w gronie najlepszych i najbogatszych w Polsce.

- Tak, to będzie wyjątkowy mecz i na to się nastawiamy psychicznie - mówi drugi trener AZS Mateusz Mielnik. - Wiadomo, nam potrzeba do tych pięciu, jednej wygranej, Będzinowi dwóch i można być pewnym, że oni zakładają, że jedno z nich odniosą z nami, bo zapewne myślą tak: z kim jak nie z Częstochową we własnej hali.

Właśnie dlatego mecz w Sosnowcu (MKS Będzin rozgrywa mecze w Hali Widowiskowo Sportowej przy ul. Żeromskiego w Sosnowcu), który odbędzie się w niedzielę, ma dodatkowe znaczenie. Dzisiaj MKS Będzin ma 11 punktów, AZS o dwa więcej 13. Będzinianie podniesieni na duchu ostatnimi wygranymi na pewno będą walczyć z AZS o całą pulę i rewanż za mecz w Częstochowie gdzie akademicy wygrali 3:1.

- My czekamy na zwycięstwo od dłuższego czasu - dodaje Mateusz Mielnik. - Gramy w tych ostatnich meczach, może nie bardzo dobrze, ale nieźle, tyle, że nie wygrywamy. Bardzo liczymy, że to się zmieni.

W drużynie z Będzina na lidera wyrósł Mateusz Piotrowski. W ostatnim meczu atakujący zdobył 22 punkty i wyróżniony został zresztą statuetką MVP. Nie ma wątpliwości, że to od tego czy uda się powstrzymać Piotrowskiego będzie w dużym stopniu zależało, co AZS ugra w tym spotkaniu.

- Dla nas najważniejsze jest, że pierwszy raz, a mamy za sobą dwudziestą kolejkę, trenujemy w pełnym składzie - dodaje drugi trener

AZS. - Nikt nie jest chory, nie ma kontuzji i oby tak zostało do końca.

Mecz MKS Będzin - AZS Częstochowa w niedzielę 6 marca w Hali Widowiskowo Sportowej przy ul. Żeromskiego w Sosnowcu. Początek o godz. 17.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.