Ekstraklasa. Wisła tonie w chaosie

Przez 11 miesięcy wyrzucono czterech trenerów, a najbardziej utytułowany klub ostatnich lat nie przestał się osuwać na dno. W poniedziałek Wisła wysłała na urlop Tadeusza Pawłowskiego, który poprowadził zespół w zaledwie trzech meczach

Nieoczekiwana zmiana odbyła się na oczach kilkunastu dziennikarzy, od których niemniej zdziwieni piłkarze Wisły dowiadywali się, że mają nowego--starego szkoleniowca Marcina Broniszewskiego. Taki dzień w Wiśle długo się nie powtórzy i wcale nie dlatego, że 29 lutego zdarza się raz na cztery lata.

W poniedziałek na godz. 13 klub zwołał tradycyjną konferencję przed meczem z Koroną Kielce. Mieli w niej wziąć udział trener Tadeusz Pawłowski i piłkarz Patryk Małecki. Po niej w planach była prezentacja nowego gracza Wisły Petara Brleka. To siódmy transfer podczas zakończonego w poniedziałek okienka transferowego. Rzecznik prasowy - wkrótce potem ogłosił, że został odwołany - poinformował dziennikarzy, że konferencja się opóźni. Za chwilę Broniszewski, jeszcze jako asystent Pawłowskiego, wypadł ze swojego pokoju i pospieszył do gabinetu Zdzisława Kapki, dyrektora sportowego klubu, prawej ręki właściciela Bogusława Cupiała.

W końcu do salki konferencyjnej weszli Małecki i prezes klubu Piotr Dunin-Suligostowski. - Trener Pawłowski został urlopowany - stwierdził prezes. - W meczu z Koroną drużynę poprowadzi Broniszewski.

Czyli ten sam, którego Pawłowski zastąpił po zakończeniu ligowej jesieni.

Na żadne pytania nie chciał szerzej odpowiadać, choć od kiedy jest prezesem, na każdej konferencji prosi dziennikarzy o rzetelne informowanie kibiców. Zresztą sam w piątek zapewniał, że trener Pawłowski ma pełne poparcie. - Ufamy szkoleniowcowi. Rozpoczynanie dyskusji o zmianie po dwóch meczach jest nieprawdopodobne - podkreślał wówczas Dunin-Suligostowski.

W sobotę Wisła przegrała u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała i znalazła się w strefie spadkowej. Na sześć kolejek przed końcem sezonu zasadniczego do grupy mistrzowskiej, która była celem minimum, traci siedem punktów. - Czasem minuta to wieczność - stwierdził filozoficznie prezes zapytany, kiedy Pawłowski przestał mieć poparcie.

Broniszewski drugi raz w tym sezonie pełni funkcję strażaka. Po zwolnieniu trenera Kazimierza Moskala poprowadził Wisłę w czterech spotkaniach. Objął zespół rozbity psychicznie i fizycznie. Wszystkie mecze przegrał.

- O tym, że znów przejmuję zespół, dowiedziałem się przed chwilą. Piłka czasem jest brutalna - przyznał Broniszewski po przyjściu na konferencję. - Zespół mam mocniejszy niż jesienią, wystarczy spojrzeć na nazwiska. Jakie uczucia dominują w zespole? Złość, niemoc, spuszczone głowy. To normalne, kiedy się nie wygrywa. To, co wydarzy się na boisku w Kielcach, będzie deklaracją zespołu, jak bardzo jest zdeterminowany.

Chwilę później zaprezentowano Chorwata Brleka, który zdziwił się pytaniem o nowego trenera. I nie chciał komentować. - Wisła to największy polski klub. Cieszę się, że stałem się jego częścią - wygłosił rytualną formułkę.

Rzeczywiście w latach 1998-2011 Wisła była hegemonem w polskiej lidze. Od pięciu lat nic jednak w ekstraklasie nie osiągnęła. Ten sezon jest najgorszy od czasu, gdy Cupiał kupił klub w 1997 roku. Do momentu wyrzucenia Moskala nic tego nie zapowiadało. Nawet po prestiżowej porażce w derbach Krakowa do czwartego miejsca Wisła traciła tylko punkt. Od tego czasu jest zdecydowanie najgorszą drużyną ligi. Z siedmiu meczów sześć przegrała, jeden zremisowała, a więc zmiana trenera dała klubowi punkt.

Po bolesnej porażce z Cracovią nikt i nic nie było w stanie powstrzymać Cupiała. Lekką ręką wyrzucił Moskala, a za chwilę cały zarząd. Zwolnienie legendy klubu, która miała dobry kontakt z piłkarzami, która była w stanie ich przekonać, że mimo kłopotów finansowych trzeba wychodzić na boisko i dawać z siebie 100 proc., było dużym błędem. Drugim - zatrudnienie Pawłowskiego, choć jednym z kandydatów był np. Hugo Broos (został selekcjonerem Kamerunu).

- Niepotrzebnie zwalniano Moskala - potwierdza Maciej Murawski, ekspert piłkarski NC+. - Klub ponosi teraz konsekwencje. Trener Pawłowski miał czas, by zespół przygotować do wiosny. Drużyna chyba nie radzi sobie z sytuacją.

Pawłowski objął drużynę w lepszych warunkach, niż mieli poprzednicy. Na początku roku sytuacja finansowa klubu poprawiła się na tyle, że zostały spłacone zaległości wobec piłkarzy. Wisła nikogo nie sprzedała, za to dokonała aż siedmiu transferów i nie brała tylko wolnych zawodników. Za Brleka (400 tys. euro) czy Rafała Pietrzaka zapłaciła.

Porażkę z Podbeskidziem Pawłowski tłumaczył m.in. złym przygotowaniem fizycznym zawodników, choć jako szkoleniowiec sam za nie odpowiadał. - Wyniki badań, jakie robimy, potwierdzają, że jeśli chodzi o motorykę, nie jesteśmy przygotowani do biegania na 100 procent przez 90 minut spotkania - zaznaczył Pawłowski.

Ekstraklasa. 25. kolejka. Wtorek: Podbeskidzie - Górnik Łęczna 18. (Eurosport 2); Korona - Wisła 18. (Canal+ Sport); Zagłębie - Lechia 20.30 (nSport+); Piast - Śląsk 20.30 (Canal+ Sport). Środa: Ruch - Cracovia 18. (Eurosport 2); Termalica - Legia 18. (Canal+ Sport); Górnik Zabrze - Lech 20.30 (Canal+ Sport); Jagiellonia - Pogoń 20:30 (nSport+)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.