Przyjmujący AZS po porażce: Zagraliśmy słabe spotkanie

- Trzeba powiedzieć sobie wprost, że będzinianie byli od nas lepsi i w pełni zasłużyli na komplet punktów - mówi po porażce 0:3 z MKS-em Będzin, Marcin Waliński, siatkarz Indykpolu AZS Olsztyn.

Olsztyńscy akademicy z całą pewnością będą chcieli jak najszybciej zapomnieć o sobotniej kompromitacji w rozgrywkach siatkarskiej PlusLigi. Ostatni w tabeli MKS Będzin wygrał w Sosnowcu, gdzie rozgrywa mecze jako gospodarz, z Indykpolem AZS Olsztyn 3:0. Zespół ze stolicy Warmii i Mazur dobrze prezentował się tylko na początku spotkania. Olsztynianie w późniejszej fazie meczu stanowili tylko tło dla swoich rywali, sporadycznie nawiązując z nim walkę. Dla podopiecznych trenera Andrea Gardiniego była to 10 porażka w tym sezonie.

Rozmowa z Marcinem Walińskim, przyjmującym Indykpolu AZS Olsztyn

Mateusz Lewandowski: Sobotniej konfrontacji z MKS Będzin z pewnością nie możecie zaliczyć do udanej. Według pana, co jest przyczyną tak dotkliwej porażki?

Marcin Waliński: - W przeciwieństwie do naszego rywala, zagraliśmy bardzo słabe spotkanie. Trzeba powiedzieć sobie wprost, że będzinianie byli od nas lepsi i w pełni zasłużyli na komplet punktów. Jeśli miałbym już wymienić jeden z głównych powodów naszej porażki, to była to zbyt duża ilość popsutych zagrywek.

Początek spotkania nie wskazywał jednak, że mecz może ułożyć się pod dyktando gospodarzy...

- Siatkarze z Będzina bardzo dobrze przyjmowali nasze serwisy. Ponadto te, które przebijaliśmy na drugą stronę, nie stanowiły dla nich żadnego zagrożenia. Przez całe spotkanie musieliśmy również zmagać się z własnymi problemami, jakimi było słabe przyjęciu oraz atak. Ciężko było nam także zatrzymać w bloku Mateusza Piotrowskiego (23 punkty).

W pierwszej partii zastąpił pan na parkiecie Bartosza Bednorza. Co w takich monetach trzeba zrobić, aby pomóc kolegom z drużyny?

- Najważniejsze, aby wnieść choć odrobinę pozytywnej energii dla całego zespołu. Kiedy wchodzę na boisko, zawsze staram się to robić. Błędy, które popełnialiśmy w tym spotkaniu bardzo nas przygniotły. Do końca meczu nie potrafiliśmy się już z nich podnieść.

Wielu kibiców waszą porażkę uznało za sensację. Dlaczego przed własną publicznością zdobywacie komplet punktów, a na spotkaniach wyjazdowych wracacie na tarczy?

- Być może we własnej hali czujemy się mocniejsi i stąd ciężko jest nas pokonać na własnym terenie. Trzeba też zwrócić uwagę, że cała kolejka dostarczyła wielu niespodzianek (m.in. przegrane Skry Bełchatów i Resovii Rzeszów). Naszą porażkę też można do tego zaliczyć, lecz drużynę z Będzina nie można spisywać na straty.

W piątek w hali Urania (godz. 17.30) zmierzycie się z Effectorem Kielce. Wydaje się, że większej motywacji po sobotniej porażki już nie potrzebujecie...

- O spotkaniu z MKS-em Będzin już zapomnieliśmy. W meczu z Effectorem chcemy wyjść na boisko w pełni skoncentrowani i grać swoją siatkówkę. Naszym głównym celem jest zdobycie trzech punktów przed własną publicznością.

MKS Będzin - Indykpol AZS Olsztyn 3:0

Sety: 25:23, 25:19, 25:23

MKS Będzin: Sanders, Batchkala, Żuk, Piotrowski, Peszko, Gaca, Kaczmarek (libeo) oraz Laane, Pawliński, Kamiński.

Indykpol AZS: Woicki, Zniszczoł, Adamajtis, Bednorz, Stoilovic, Koelewijn, Potera (libero) oraz Waliński, Zajder.

PLUSLIGA

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.