Wielka niemoc trwa. Kolejna porażka koszykarzy Startu

Koszykarze Startu sprawili swym sympatykom kolejny zawód. Lublinianie przegrali po raz jedenasty z rzędu. Tym razem ulegli na własnym parkiecie Śląskowi Wrocław, który z pewnością do tuzów Tauron Basket Ligi się nie zalicza.

Wrocławianie podobnie zresztą jak drużyna lubelska okupują dolne rejony tabeli, a o sile zespołu znad Odry najlepiej świadczy to, że jedno z trzech zwycięstw, jakie czerwono-czarni odnieśli w tym sezonie, miało miejsce właśnie we Wrocławiu. Pewne nadzieje wiązano z osobą Michała Sikory, który niedawno zastąpił Dusana Radovica i tym meczem debiutował przed własną publicznością w roli pierwszego trenera. Niestety oba debiuty nowego szkoleniowca - i ten wyjazdowy z AZS Koszalin, a także ten ze Śląskiem nie okazały się szczęśliwe.

- W naszym zespole panuje pełna mobilizacja, zawodnicy po tych wszystkich przegranych chcą wyzerować licznik i dać trochę radości kibicom, którzy mimo kiepskich wyników nie odwrócili się od klubu i nadal przychodzą na mecze. To dobra okazja, aby przełamać złą passę - mówił przed spotkaniem Paweł Balcerek, rzecznik prasowy Startu.

Początkowo wydawało się, że wszystko pójdzie po jego myśli, bo gospodarze, którzy wprawdzie wystąpili bez kontuzjowanego Marcina Salamonika, zaczęli bardzo udanie. Szybko objęli prowadzenie 6:0. Potem przebudzili się wrocławianie i zaczęli gonić, a po trafieniu Norberta Kulona doprowadzili do remisu (9:9). Odpowiedź czerwono-czarnych była natychmiastowa i znowu zdołali odskoczyć na pięć punktów. Śląsk nie dawał jednak za wygraną, odrobił straty, a po trafieniu Jarvisa Wiliamsa po raz pierwszy w tym spotkaniu objął prowadzenie (15:14). Później już żadna ze stron nie potrafiła oderwać się od rywala i ostatecznie pierwsza kwarta zakończyła się remisem 19:19.

Początek drugiej odsłony miał podobny przebieg jak końcówka poprzedniej, jednak z upływem czasu zaczęła się zarysowywać przewaga gospodarzy. Wrocławianie grali nieskutecznie w ataku, co skrzętnie wykorzystywał Start. Po kwadransie gry i trójce Nicka Kellogga zespół lubelski wygrywał 33:24, i wcale nie zamierzał się zatrzymywać. W 17. minucie trafił Jeftić i czerwono-czarni prowadzili 40:26. W końcówce jednak drużynę lubelską dopadł lekki kryzys i Śląsk zdołał nieco zmniejszyć straty. Ostatecznie do przerwy gospodarze byli lepsi o 12 punktów (44:32).

Po zmianie stron przewaga Startu zaczęła się zmniejszać. Po punktach Michała Jankowskiego na tablicy wyników widniał rezultat 46:39. Wtedy o czas poprosił trener Sikora. Reprymenda szkoleniowca przyniosła efekt, bo lublinianie znowu zaczęli odrywać się od rywala. Po trzech rzutach wolnych Marko Popovicia Start zdołał odskoczyć na dziesięć punktów (54:44). Zespół znad Odry jednak nie rezygnował i po raz kolejny rzucił się do odrabiania strat. Wysiłki drużyny trenera Emila Rajkovicia zostały uwieńczone powodzeniem i na pół minuty przed końcem tej części gry Kamil Chanas doprowadził do wyrównania (56:56). Na szczęście tuż przed końcową syreną zza linii 675 cm trafił Grzegorz Małecki i przed czwartą kwartą lublinianie minimalnie prowadzili (59:56).

Ostatnia część meczu rozpoczęła się zdecydowanie nie po myśli czerwono-czarnych. Stracili siedem punktów z rzędu, i oczywiście prowadzenie. W połowie tej odsłony - po trójce Witalija Kowalenki - Śląsk wygrywał 66:59. Teraz gospodarze przystąpili do odrabiania strat. Wprawdzie po rzucie za trzy punkty Małeckiego Start zbliżył się do rywali na jeden punkt (71:72), ale to było wszystko co tego dnia mógł zrobić lubelski zespół. Końcówka należała już do Śląska, który wygrał różnicą siedmiu punktów, czyli dokładnie taką samą, jaką lublinianie pokonali drużynę wrocławską na wyjeździe.

W następnej kolejce Start zmierzy się 6 marca w Szczecinie z King Wilkami Morskimi.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Start Lublin 72

Śląsk Wrocław 79

Kwarty: 19:19, 25:13, 15:24, 13:23.

Start: Trojan 14, Kellogg 13 (3), Małecki 12 (2), Popović 12 (2), Kowalski 6 (2) oraz Jeftić 8, Czujkowski 5 (1), Grzeliński 2, Poole.

Śląsk: Williams 23, Ikovlev 12 (2), Kowalenko 9 (3), Jankowski 5 (1), N. Kulon 3 (1) oraz Chanas 15 (3), Han 8 (2), Jarmakowicz 4.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.