Pogoń podejmuje niewygodnego beniaminka

W niedzielę, o godzinie 15:30, Pogoń Szczecin zagra na własnym stadionie z beniaminkiem ekstraklasy - Termaliką Bruk-Bet Nieciecza.

Portowcy początek rundy wiosennej mogą uznać za udany, ponieważ w dwóch pierwszych meczach zgromadzili cztery punkty. Najpierw pokonali na własnym obiekcie Koronę Kielce 3:2, a potem bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Piastem Gliwice.

- Pogoda do tej pory nas nie rozpieszczała, więc ten dorobek trzeba szanować i uznać za dobry - mówi napastnik, Łukasz Zwoliński. - Szczególne ten punkt na boisku lidera wywalczyliśmy w anormalnych warunkach.

Granatowo-bordowi nie zaliczyli falstartu, ale i tak zdążyli się już wystawić na dużą próbę. Z Koroną musieli gonić wynik od stanu 0:2, a na Górnym Śląsku stoczyli śnieżną bitwę. Zawodnicy Pogoni po końcowym gwizdku w Gliwicach z wyglądu bardziej przypominali adeptów szkoły przetrwania, niż piłkarzy. Teraz muszą postawić kolejny krok w czasie tej niezwykle trudnej wiosennej kampanii. W niedzielę do Szczecina przyjeżdża Termalica Bruk-Bet Nieciecza.

Na salony weszli z fasonem

To beniaminek, a zarazem klub, który zna cała piłkarska Europa. Wszystko z powodu tego, że małżeństwo prowadzące przedsiębiorstwo budowlane zapragnęło zbudować drużynę piłkarską z najwyższej półki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ich zespół jest ze wsi liczącej niespełna 800 mieszkańców. Po kilku latach dopięli jednak swego i przebojem wdarli na ekstraklasowe salony. Większość obserwatorów zakładała, że Termalica będzie tylko sezonową ciekawostką i szybko zakończy swój żywot, ale dzisiaj nic na to nie wskazuje. Właściciele w kilka miesięcy od podstaw zbudowali kameralny stadion, a drużyna jak równy z równym walczy w każdym ligowym spotkaniu.

Aktualnie znajdują się na trzynastym miejscu, ale do czołowej ósemki tracą zaledwie trzy oczka. W pierwszym wiosennym meczu po walce przegrali w Poznaniu z Lechem 2:5, a w ostatniej kolejce zatrzymali u siebie rozpędzoną Cracovię, remisując 1:1.

Pogoń nie lubi grać z Termaliką

Można być jednak spokojnym o to, że Portowcy nie zlekceważą beniaminka. Termalica sporo krwi napsuła Pogoni jeszcze za czasów rywalizacji na zapleczu Ekstraklasy, a w rundzie jesiennej także nie dała się pokonać. Ogólny bilans to dwie wygrane niecieczan, dwa remisy oraz tylko jedno zwycięstwo Pogoni.

- Nie zlekceważymy rywala, ponieważ już w pierwszym meczu w Mielcu (tam grała wtedy Termalika - przyp. red.) wysoko zawiesili poprzeczkę i padł remis 1:1 - mówi Zwoliński. - Teraz koncentrujemy się już tylko na wygranej.

Mecz z Pogonią będzie sentymentalnym powrotem do Szczecina dla aktualnego trenera Termaliki - Piotra Mandrysza. To człowiek, który przy Twardowskiego zapisał bogatą kartę zarówno zawodniczą, jak i trenerską. Jako szkoleniowiec wprowadził Pogoń do I ligi i pracował tu przez 700 dni.

Trzeba zastąpić uniwersalnego żołnierza

Aktualnie granatowo-bordowych prowadzi jednak Czesław Michniewicz, który także chce zapisać się w historii szczecińskiego klubu. Przed pierwszym gwizdkiem może być optymistą, ponieważ w zespole nie ma większych problemów kadrowych. Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie zagra Adam Frączczak i będzie to prawdopodobnie jedyne poważne osłabienie Pogoni. W jego miejsce do meczowej kadry wskoczy Marcin Listkowski, który przymusową pauzę odcierpiał przed tygodniem w Gliwicach.

Szczecinianie niedzielnym meczem rozpoczną istny maraton. W ciągu tygodnia rozegrają bowiem aż trzy spotkania. Po Termalice, w środę pojadą do Białegostoku na pojedynek z Jagiellonią, a potem w poniedziałek podejmą u siebie Ruch Chorzów.

- Czujemy się silni i jeśli dołożymy do tego trzy punkty w niedzielę, to wszyscy będą zadowoleni ze startu rundy - przekonuje Zwoliński.

Początek meczu Pogoni z Termaliką, w niedzielę o 15:30 w Szczecinie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.