PILNE. Rosa lepsza od Stelmetu! Puchar Polski wędruje do Radomia!

Koszykarze radomskiej Rosy zapisali się w historii polskiego basketu! Podopieczni Wojciecha Kamińskiego pokonali faworyzowany Stelmet Zielona Góra i zdobyli Dąbrowa Górnicza Basket Cup, a więc Puchar Polski!

Dwa mecze rozegrane przez obydwie drużyny w obecnym sezonie były niezwykle wyrównane a o triumfie Stelmetu, bądź Rosy decydowały ostatnie sekundy potyczek. W Dąbrowa Górnicza Basket Cup, dużo większe szanse na pucharowy triumf przyznawano mistrzom Polski i jednocześnie obrońcom pucharu sprzed roku.

Mimo to większość fachowców, zastawiało się czy oby podopieczni Saso Filipovskiego, nie będą już myślami przy środowym - pucharowym pojedynku z Uniksem Kazań w 1/8 pucharu EuroCup. Ten dla nich miał stanowić priorytet.

Mimo wszystko opiekun Stelmetu desygnował do gry przeciwko Rosie czołowych swoich zawodników, licząc być może że ci - podobnie jak to miało miejsce w półfinale z Anwilem - szybko wypracują przewagę i w późniejszych fazach pojedynku da pograć zmiennikom.

Taki manewr się jednak nie sprawdził bo po ośmiu minutach spotkania wiceliderzy wygrywali 22:8! W tym czasie radomianie nie tylko skutecznie bronili, ale i niesieni dopingiem licznej grupy kibiców z Radomia - dysponowali znakomitą skutecznością. W tym elemencie brylował zwłaszcza C.J. Harris. Amerykanin grał bez żadnych kompleksów i w tym fragmencie pojedynku miał na koncie osiem punktów. Dopiero w ostatnich 120 sekundach zielonogórzanie pokazali, że nieprzypadkowo są liderem Tauron Basket Ligi, i zdobyli dziewięć kolejnych punktów. Tymczasem aż dziewięć z 17 uzyskanych przez Stelmet w kwarcie otwarcia, padło po rzutach z linii wolnych, a rywale Rosy mieli w tym elemencie 100-procentową skuteczność.

Za to, co spotkało publiczność w przeciągu pierwszych, sześciu minut drugiej kwarty, śmiało można określić mianem antyreklamy basketu. Wówczas obie ekipy nie tylko zdobyły po zaledwie dwa oczka, ale przede wszystkim popełniały niezliczoną liczbę strat, jak i niecelnych rzutów, często z niewymuszonych pozycji.

Ostatecznie nieco zagubieni w samej końcówce radomianie, pozwolili przeciwnikom na zdobycie czterech kolejnych punktów i tym samym na doprowadzenie do remisu.

Nie wiemy co powiedział w przerwie swoim podopiecznym trener Wojciech Kamiński, ale ci wyszli na parkiet, niezwykle pobudzeni. Efekt tego był taki, że po czterech minutach Filipovski zmuszony był wziąć czas, bo jego Stelmet tracił do przeciwników osiem punktów. Ten niewiele pomógł, a mistrzów dobił etatowy rezerwowy Łukasz Bonarek. To po jego rzucie trzypunktowym, na ostatnią ćwiartkę gry Rosa wychodziła prowadząc 55:42.

Jeśli ktoś myślał, że w ostatnich 10. minutach nastąpi pogoń Stelmetu, ten srodze się zawiódł. Po czterech minutach tej części i celnej trójce Daniela Szymkiewicza Rosa wygrywała już 62:47, i wcale nie zwalniała tempa. Co ciekawe wcześniej czy to w rozgrywkach ligowych czy w pucharze, radomianie zazwyczaj nie potrafili dobić rywali, przez co doprowadzali do nerwowej końcówki. Takiej jednak w Dąbrowie nie było i to zawodnicy z Radomia zasłużenie zdobyli pucharowe trofeum.

Rosa Radom - Stelmet Zielona Góra 74:64

Kwarty: 22:17, 9:14, 24:11, 19:22.

Rosa: Thomas 13, Witka 3, Zegzuła 0, Harris 23, Zajcew 13, Szymkiewicz 8, Sokołowski 5, Adams 0, Bonarek 5, Jeszke 2, Hajrić 2, Schenk 0.

Stelmet: Bost 9, Szewczyk 0, Mar. Ponitka 0, Moldoveanu 9, Mat. Ponitka 12, Gruszecki 8, Hrycaniuk 2, Zamojski 12, Borovnjak 8, Djurisić 4, Koszarek 0.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.