Kibice Korony wynagrodzeni za cierpliwość. "Im dedykujemy to zwycięstwo"

Po efektownej wygranej z gdańską Lechią trener Marcin Brosz dziękował sympatykom swojego zespołu. A szkoleniowiec gości dość niespodziewanie chwalił swoich zawodników ... za ambicję.

- W pierwszej kolejności chciałem podziękować naszym kibicom. Cały czas czuliśmy od nich wsparcie, nawet wtedy gdy wyniki nie były zadowalające. Wymagają od nas dużo, ale zachowują przy tym obiektywizm i im dedykujemy to zwycięstwo - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej opiekun Korony.

I choć komplementował grę całej swojej ekipy, indywidualnie wyróżnił dwóch graczy. - To dla mnie dwójka takich cichych bohaterów tego spotkania. Przede wszystkim Zbyszek Małkowski, który regulował tempo meczu, mogliśmy na niego liczyć w najtrudniejszych momentach. Drugi to Bartek Rymaniak, o którego postawę trochę się obawialiśmy. Nie był to dla niego łatwy mecz, grać przeciwko takim zawodnikom jak Peszko czy Haraslin to jest wyzwanie, ale myślę, że zdał egzamin - ocenił trener Brosz.

Jego zdaniem kluczem do sukcesu okazała się konsekwencja. - Przed rundą wszyscy nas pytali, kiedy wreszcie zaczniemy zdobywać bramki. Proszę zauważyć, że nie zmieniliśmy wiele ani w naszej taktyce, ani w personaliach. I to przyniosło efekt. Już mecz w Szczecinie pokazał, że możemy rywalizować jak równy z równym z zespołami, które w tabeli są dużo wyżej od nas. A dzisiejszy udowodnił, że dokładając ogromne zaangażowanie, można nawet pokusić się o trzy punkty - cieszył się szkoleniowiec złocisto-krwistych.

Jego vis a vis żałował prostych błędów swoich zawodników. - Oba rzuty karne były niepotrzebne, sprokurowaliśmy je w bardzo głupi sposób. To one w dużym stopniu zaważyły o losach meczu. Po dwudziestu minutach gry złapaliśmy odpowiedni rytm i szkoda, że do końca pierwszej połowy nie zdobyliśmy więcej bramek, bo sytuacje ku temu były. Po przerwie karny i czerwona kartka ustawiły grę, ale mimo wszystko muszę pochwalić swoją drużynę za ambicję i walkę do końca - podsumował Piotr Nowak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.