Ukrainiec trafił na Reymonta zimą, zdążył już zadebiutować w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Wcześniej przez pół roku nie miał jednak klubu. Jak wyjaśnia, latem miał zostać piłkarzem Szachtara, gdzie chciał go ściągnąć trener Lucescu.
- Po zakończeniu sezonu wygasał mój kontrakt z Czornomorcem Odessa. Pojechałem do Kijowa, gdzie przebywali piłkarze Szachtara. Cały czas słyszałem, że będę z nimi trenował, że będę u nich grał. Ale nagle temat się urwał, a ja do dzisiaj nie wiem, dlaczego tak się stało - wspomina.
Później ściągnięciem Bałaszowa zainteresowane były kluby z Rosji, ale znów zabrakło konkretów. Nowy klub znalazł dopiero zimą. - Wiedziałem, że Kraków to piękne miasto, a Wisła ma fantastycznych kibiców. Nie zastanawiałem się długo. W Krakowie czuję się bardzo dobrze. Widać, że to jest Europa - zaznacza skrzydłowy.
Ukrainiec porozumiewa się tylko po rosyjsku. W aklimatyzacji w Polsce pomaga mu Patryk Małecki, który mieszka blisko nowego piłkarza Wisły. - Z angielskim radzę sobie słabo, ale po polsku rozumiem dużo, bo to język zbliżony do rosyjskiego, wiele słów jest podobnych. Gorzej jest z mówieniem, ale myślę, że za dwa, trzy miesiące będę spokojnie porozumiewał się w języku polskim - zapowiada.
Cały wywiad w "Dzienniku Polskim" .