Już tylko godziny dzielą nas od początku ligowej wiosny. Co przyniesie ona naszym klubom? Podsumowaliśmy to, co działo się u nich w trakcie zimowej przerwy.
Zdecydowanie najlepszą transferową informacją jest... brak informacji o pożegnaniach z najlepszymi zawodnikami. A przecież jeszcze na początku stycznia spekulacji na temat ofert dla Kamila Vacka czy Martina Nespora było mnóstwo. Na dodatek Piast ściągnął kilku zawodników, którzy mają szansę stać się naprawdę istotnymi ogniwami drużyny. Spośród nich najlepiej znany śląskim kibicom jest oczywiście Maciej Jankowski (swego czasu napastnik Ruchu Chorzów), ale Radoslav Latal najbardziej liczy chyba na Martina Bukatę. O słowackiego pomocnika starał się wiele miesięcy, na każdym kroku podkreślając, że ten dysponuje naprawdę dużymi umiejętnościami.
Gliwiczanie tradycyjnie już znaleźli naprawdę mocnych rywali. I choć w meczach z Szachtarem Donieck (wicemistrz Ukrainy) czy Dinamem Zagrzeb (mistrz Chorwacji) lider Ekstraklasy przegrywał, to na pewno było warto. Wiadomo - jak się uczyć, to od lepszych.
Latal. Liderów drużyny namówił do pozostania przy Okrzei, a władze klubu - do znalezienia pieniędzy na transfery. Sam Latal otrzymał z kolei dwie propozycje z innych klubów Ekstraklasy. To pokazuje, jak mocną ma dziś pozycję już nie tylko w Piaście, ale i w całej lidze.
Rola jednego z głównych faworytów do mistrzostwa. O ile jeszcze jesienią od rozmów na temat tytuły drużyna mogła uciekać, o tyle wiosną to już nie przejdzie. Mówimy przecież o mistrzu jesieni, który zimą zdołał się jeszcze wzmocnić. Nie zmienia to natomiast faktu, że większość jego zawodników o prymat w kraju jeszcze nigdy nie grała. Czy udźwigną taką odpowiedzialność?
Oszczędnie. Do drużyny dołączyło tylko trzech, a bliższym prawdy byłoby napisać dwóch graczy. Nowi to Łukasz Hanzel i Łukasz Moneta, którzy grali ostatnio w pierwszoligowych Wigrach Suwałki.
Miejsce w dorosłej kadrze zyskał również Przemysław Bargiel, który dotąd zachwycał w drużynach juniorskich. Ruch postawił więc na stabilizację i rozwój młodych zawodników, którzy od początku sezonu pracują pod okiem trenera Waldemara Fornalika. Naszym zdaniem to mądre rozwiązanie. Runda wiosenna jest krótka i intensywna. To nie czas na budowę zespołu.
Trener Waldemar Fornalik jest przekonany, że tak mocnego zestawu zimowych rywali Ruch nie miał już dawno. Szkoleniowiec szczególnie wysoko ocenił przeciwników podczas zgrupowania na Cyprze.
Rywalami niebieskich były wtedy m.in. rumuńskie zespoły Astra Giurgiu i Dynamo Bukareszt. To właśnie zespół ze stolicy był pierwszym i jedynym tej zimy, który ograł niebieskich (1:0)
Wspomniany już Bargiel. Niespełna 16-letni pomocnik rozbił zimą bank. Pierwszy profesjonalny kontrakt. Pierwszy wyjazd na zimowe zgrupowanie. Pierwsze mecze w dorosłym Ruchu. Na razie tylko w sparingach, ale tylko patrzeć, jak utalentowany młokos zadebiutuje w Ekstraklasie. Młodzieżowym reprezentantem Polski interesują się zagraniczne kluby. Hertha Berlin już proponowała mu miejsce w drużynie.
W niedalekiej przyszłości Bargiel zapracuje na rekordowy kontrakt w historii chorzowskiego klubu.
Pieniądze. Kondycja finansowa Ruchu wciąż jest daleka od optymalnej. Zimą piłkarze dopytywali się, ile będą czekać na wypłaty, a potem Komisja Licencyjna ukarał klub z Cichej odjęciem punktu za opieszałość przy spłacaniu starego długu.
Klub działał bardzo szybko. Właściwie... najszybciej w całej lidze, bo kadrę miał gotową już na początku pierwszego zimowego zgrupowania, w Grodzisku Wielkopolskim. Inna sprawa, że Hiszpan Jose Kante, Estończyk Ken Kallaste i Łotysz Marcis Oss stanowią sporą zagadkę (zwłaszcza że dla Kallaste i Ossa Górnik jest pierwszym zagranicznym klubem w karierze). Za pewniaka do roli wzmocnienia drużyny trzeba z kolei uznać Pawła Golańskiego, który jesień spędził (co najważniejsze - na boisku, a nie na ławce) w rumuńskim ASA Targu Mures. W sparingach dobrze wyglądał Sebastian Steblecki.
Był z nimi kłopot, bo rywali Górnika nie sposób porównywać do tych, z którymi zagrali Piast czy Ruch. Dość wspomnieć, że zabrzanie zanotowali tylko jeden mecz z przedstawicielem najwyższej klasy rozgrywkowej swojego kraju - była nim Wisła Kraków. Plus natomiast za to, że akurat ten pojedynek Górnik wygrał.
Wiele wskazuje na to, że jest nim Mariusz Magiera. Jesienią ten lewy obrońca głównie leczył kontuzje, a zimą przybył mu poważny konkurent w osobie Kena Kallaste. W trakcie przygotowań Magiera jednak w końcu nie narzekał na zdrowie i znalazł się w składzie na spotkanie z Wisłą, czyli próbę generalną przed ligą. Tym sposobem Ojrzyński dał do zrozumienia, że - przynajmniej na początku wiosny - jego pierwszym wyborem będzie właśnie 32-latek.
Sparingi a liga to oczywiście dwie różne sprawy, ale - mimo wszystko - martwi trochę skuteczność zespołu. Choć Górnik nie miał specjalnie wymagających przeciwników, żadnego z nich nie "rozstrzelał". Ojrzyński więcej wymaga zwłaszcza od napastników, bo tej zimy trzej kandydaci do gry w ataku zdobyli w sumie tylko dwie bramki. Po razie trafili Maciej Korzym i Szymon Skrzypczak, Jose Kante nie trafił w ogóle.
Drużynie mają dodać jakości Paweł Baranowski (ostatnio FC Erzgebirge Aue), Jozef Piacek (MSK Żilina), Samuel Stefanik (Slovan Bratysława) oraz Paweł Tarnowski (Dolcan Ząbki). - Satysfakcjonują mnie te transfery. Każdy z wymienionych graczy podnosi rywalizację o miejsce w składzie, a to jest przecież najważniejsze - mówi trener Robert Podoliński.
Wśród nowych ciekawą postacią jest Stefanik. 24-letni pomocnik ze Słowacji to były reprezentant swojego kraju. Ma też za sobą grę w lidze holenderskiej - w NEC Nijmegen - gdzie zaliczył imponujący początek i w debiucie wpakował dwie piłki do siatki Feyenoordu.
Naszym zdaniem najważniejszy mecz "Górale" rozegrali na zakończenie przygotowań, gdy wysoko ograli na własnym stadionie Koronę Kielce (4:1). Wartość tego sparingu ma szczególne znaczenie dla psychiki piłkarzy, którzy jesienią nie wygrali w lidze przed własnymi kibicami choćby raz!
Stery w klubie przejmuje Tomasz Mikołajko. Wierzymy, że Podbeskidzie skorzysta na tej roszadzie, a wygranym będzie właśnie klub.
Wystarczy spojrzeć na tabelę. Podbeskidzie jest ostatnie i chociaż straty do bezpiecznej ósemki nie są duże - to raptem cztery punkty - to stawiamy, że to właśnie presja będzie największym problemem i przeciwnikiem zawodników z Bielska-Białej.