Trener Chemika Police będzie się modlił. Czy to wystarczy na uratowanie Ligi Mistrzyń?

Chemik Police przegrał we wtorek z Fenerbahce 0:3 i jego sytuacja przed meczem rewanżowym w Stambule jest niezwykle trudna.

Zespół Giuseppe Cuccariniego w tym sezonie po raz kolejny celuje w Final Four Ligi Mistrzyń. W zeszłym roku półfinał udało się osiągnąć dzięki organizacji tej imprezy, a teraz po wyjściu z grupy trzeba jeszcze pokonać dwie rundy play-off. Wiele wskazuje na to, że policzanki za burtę najważniejszych rozgrywek wylecą już na pierwszej przeszkodzie.

Modlitwa o zdrowie

Chemik nie miał szczęścia w losowaniu i trafił na najtrudniejszego z możliwych rywali. Tureckie Fenerbahce nie zamierza zwalniać tempa do samego finału i w pierwszym meczu z drużyną Cuccariniego pokazało, że po fazie grupowej jest już mocno rozpędzone. Zawodniczki znad Bosforu wygrały 3:0 i są już jedną nogą w kolejnej rundzie. Rewanż odbędzie się za dwa tygodnie w Stambule i choć przed Chemikiem zadanie niemal z gatunku niemożliwych, to nikt w Policach jeszcze ręcznika nie rzucił.

- Fenerbahce potwierdziło swoją klasę i nie bez przyczyny jest głównym faworytem do zwycięstwa w Lidze Mistrzyń - mówi Giuseppe Cuccarini. - Nie uważam jednak, żebyśmy zagrali bardzo słabo. Wiadomo, że nie jest to nasza optymalna dyspozycja, ale mieliśmy sporo problemów w przygotowaniach do tak ważnego spotkania i niestety przełożyło się to na wynik.

Chemik zmagał się problemami kadrowymi (między innymi kontuzja Joanny Wołosz), a w styczniu połowa zespołu była na zgrupowaniach reprezentacji. Policzanki nadal gonią więc swoją wysoką formę i nie wiadomo czy uda się ją złapać do meczu w Stambule.

- W sporcie nie ma rzeczy nie możliwych - mówi Cuccarini. - Teraz będę się chyba modlił do Boga, żeby przez następnych piętnaście dni mieć na treningach do dyspozycji cały i zdrowy zespół.

Walka o złoty set

Aby przejść dalej, Chemik musi wygrać w rewanżu za trzy punkty czyli 3:1 albo 3:0. Wtedy zostanie rozegrany dodatkowy set, który rozstrzygnie o awansie.

- Lubimy złoto, więc mam nadzieję, że do tego złotego seta dojdzie - mówi Anna Werblińska. - Wierzę, że na rewanż pojedziemy z zupełnie innym nastawieniem i pokażemy zdecydowanie lepszą siatkówkę.

Żeby tak się stało do wysokiego poziomu Werblińskiej (najlepsza we wtorek w barwach Chemika) muszą się jednak dostosować także inne zawodniczki. Teraz zupełnie zawiodła Helena Havelkova, słabe zawody zaliczyła Stefana Veljković, a do pełnej dyspozycji nie doszła jeszcze Joanna Wołosz.

- Cieszę się, że pomogłam zespołowi i mam nadzieję, że w rewanżu także sporo od siebie dołożę - mówi Werblińska. - Liczę na wsparcie ze strony koleżanek i wtedy możemy postarać się o zwycięstwo w Turcji.

Teraz Chemik wraca do ligowej rzeczywistości i w najbliższy poniedziałek zagra u siebie z piątymi w tabeli Budowlanymi Łódź.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.