Trener Pogoni 04 cały tydzień nie spał. Kłopoty kadrowe udało się jednak przezwyciężyć

Pogoń 04 Szczecin wygrała w niedzielę bardzo ważny ligowy mecz z Clearexem Chorzów 2:0. Zwycięstwo przyszło w bólach - w przenośni i dosłownie.

Walcząca o mistrzostwo Polski "zero-czwórka", teoretycznie nie powinna mieć problemów z pokonaniem dołującego Clearexu Chorzów, szczególnie we własnej hali. Szczecinianie do meczu przystąpili jednak zupełnie rozsypani kadrowo. Za kartki musiał pauzować Michał Kubik, a z kontuzjami nadal zmagają się Łukasz Tubacki i Dominik Solecki. Ostatnie dni "zaowocowały" także urazami Mateusza Geperta oraz Oleksandra Shamottiego. Obydwaj pojawili się w niedzielę na parkiecie, ale dosłownie na kilka chwil, ponieważ szybko okazało się, że nie są w stanie grać.

Bezsenność sposobem na zwycięstwo

- Na dobrą sprawę zagraliśmy piątką zawodników i dodatkowo jeszcze Maciejem Krzyżanowiczem, który do tej pory praktycznie w ogóle nie grał i teraz musiał nam pomóc - mówi trener Pogoni, Łukasz Żebrowski. - Wkład drużyny w zwycięstwo był więc ogromny. Przez cały tydzień nie spałem, ponieważ zastanawiałem się jak to wszystko poskładać.

Bezsenność szkoleniowca przyniosła jednak pozytywne efekty, ponieważ drużynie udało się wyszarpać zwycięstwo 2:0. Przy pierwszym golu spory udział miał właśnie Żebrowski. Poprosił o czas przed wykonaniem rzutu wolnego, po którym padła bramka i zasugerował swoim podopiecznym wariant jego wykonania.

- Jeśli nie masz do dyspozycji połowy składu, to musisz pozwolić przejąć inicjatywę rywalowi - tłumaczy Żebrowski. - Nie mogliśmy grać wysoko i ofensywnie, ponieważ w końcówce nie starczyłoby nam energii. Jak masz zgrany zespół, to szczęście sprzyja nawet w trudnych momentach. Drużyna wie jak realizować to co zakładamy sobie przed meczem.

Golkiper zrekompensował braki w polu

Głównym aktorem niedzielnego widowiska był jednak bramkarz Kamil Lasik, który bronił jak w transie i miał największy udział w zwycięstwie. Portal lajfy.com tak opisywał jego wyczyny: Kamil Lasik łapie piłkę w nieprawdopodobnych sytuacjach. Naprawdę trudno uwierzyć, że nie ma magnesu w dłoni albo dzwoneczka w futbolówce.

- Walcząc w sześciu zostawiliśmy kawał zdrowia, żeby wygrać - mówi Lasik. - Szacunek należy się całej drużynie i trzeba przyznać, że szczęście było po naszej stronie. Tym bardziej cieszymy się więc z kompletu punktów.

W zupełnie odmiennych nastrojach byli po końcowym gwizdku chorzowianie. Najbardziej utytułowana drużyna w historii tej dyscypliny w Polsce, uwikłała się w walkę o utrzymanie.

- Byliśmy zespołem lepszym - mówi trener Clearexu, Tomasz Ulfik. - Prowadziliśmy grę i stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji. Nie potrafiliśmy jednak wykorzystać ani jednej, a do tego w bramce świetnie dysponowany był Kamil Lasik. Nasza sytuacja jest bardzo ciężka i jeśli się nie obudzimy, to czeka nas trudna końcówka sezonu.

Niedzielnym spotkaniem Pogoń rozpoczęła maraton trzech pojedynków w ciągu tygodnia. W środę gra na wyjeździe z FC Bydgoszcz w Pucharze Polski, a w następną niedzielę jedzie do lidera - Gatty Zduńska Wola.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.