Ruch Chorzów. Jeszcze tego nie wiecie, ale ten piłkarz ma być następcą Mariusza Stępińskiego

KORESPONDENCJA Z CYPRU. Na Cichej coraz częściej można usłyszeć, że jeżeli Ruch Chorzów pożegna Mariusza Stępińskiego, to jego miejsce w ataku zajmie Łukasz Siedlik.

Kim jest utalentowany 18-latek, który wciąż czeka na debiut w lidze? - Urodziłem się w Tuchowie w Małopolsce, a pochodzę z Zalasowej. To taka mała wieś, w której mieszka może ze trzy tysiące ludzi. Grać zaczynałem Ryglicach, w małej wiosce obok mojej. Tam grałem około trzech lat, a później dostałem propozycję gry w Tarnovii Tarnów. Grałem tam przez dwa lata skąd dostałem się do kadry Małopolski. Wtedy pojawiło się zainteresowanie innych klubów. Podczas mistrzostwa Polski w Łodzi strzeliłem kilka bramek i dostałem ofertę testów w Ruchu, na które oczywiście przyjechałem. Po trzydniowych testach, które fajnie poszły, stwierdziłem, że wybieram kierunek Ruch. Jestem w Chorzowie od trzech lat. Zaczynałem od juniorów, później druga drużyna, a teraz pierwsza i walczymy dalej - opowiada piłkarz.

Siedlik przyznaje, że wejście do dorosłej szatni było dla niego stresujące. - Po pierwsze byłem najmłodszy, po drugie były tam osoby, które oglądałem do tej pory z trybun i na których się wzorowałem. Nie wiedziałem na początku jak się odzywać czy mówić do starszych przez pan, czy dzień dobry, czy cześć. Ogólnie starałem się wejść i strasznie nie panikować - wspomina. - Wszyscy mnie fajnie przyjęli, potem pomagali i podpowiadali na boisku. Na przykład mówili, żebym się nie stresował i robił wszystko najlepiej jak potrafię - dodaje.

Obecnie Siedlik zalicza swoje pierwsze zagraniczne zgrupowanie. - Jest całkiem inaczej niż w Polsce, gdzie cały czas trenowaliśmy na sztucznej murawie. Tutaj mamy fajną bazę, więc jest gdzie pracować. Jest naturalna trawa i dobrze przygotowane boiska. Jeśli chodzi o temperaturę, to nie jest za ciepło, ale na pewno przyjemnie. Warunki do trenowania mamy dobre - podkreśla.

Na koniec wyjaśnijmy jeszcze dlaczego Siedlik to "Rzeziu". - Kiedy przyszedłem do Ruchu, to mieszkałem z Przemysławem Węgrzynem i jak byliśmy na obozie, bodajże w Dębicy, to do mnie powiedział, że jestem bardzo podobny do Kuby Rzeźniczaka z Legii. Wszyscy po kolei się z nim zgodzili i stwierdzili, że będę chorzowskim Rzeźniczakiem. Tak się przyjęło - uśmiecha się.

Który klub zdobędzie wiosną najmniej punktów?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.