Samuraj w Śląsku: Czy Japończyk Morioka będzie gwiazdą ekstraklasy?

Piłkarski Śląsk znalazł zastępcę dla Portugalczyka Flavio Paixao. Ma nim być 24-letni Japończyk Ryota Morioka

|

Jeszcze pod koniec ubiegłego roku Morioka był poważnym kandydatem do gry w Lokeren. Belgijska prasa pisała wówczas, że dziewiąta drużyna tamtejszej ekstraklasy będzie musiała stoczyć batalię o zawodnika z kilkoma tureckimi klubami. Ostatnio do tego grona dołączył jeszcze jeden z klubów hiszpańskiej drugiej ligi.

Śląsk obserwował piłkarza przez ostatnie pół roku. O Moriokę we Wrocławiu starano się już w ostatnim okienku transferowym, ale zawodnik był jeszcze związany z dotychczasowym klubem półroczną umową. Ostatecznie do Śląska trafił tej zimy za darmo. Związał się z wrocławskim klubem dwuipółletnim kontraktem.

Grał z Forlanem

- Chciałem bardzo przyjechać do Europy. Było zainteresowanie ze strony kilku zespołów, jednak to Śląsk okazał się najbardziej konkretny i dzięki temu jestem we Wrocławiu. Bardzo się z tego cieszę i już nie mogę się doczekać występów przed wrocławską publicznością na naszym pięknym stadionie. Dotychczas nie miałem praktycznie wolnego czasu. Zdążyłem tylko zwiedzić Rynek, jest niesamowity. Zapraszam wszystkich gorąco na mecz z Wisłą Kraków - mówił nowy zawodnik Śląska.

Morioka całą swoją piłkarską karierę spędził w Vissel Kobe. Był jednym z wyróżniających się pomocników ligi japońskiej, a do niedawna na tamtejszych boiskach grali m.in. były napastnik Manchesteru United i Atletico Madryt Urugwajczyk Diego Forlan czy reprezentant Niemiec Cacau.

Ostatnie rozgrywki Vissel Kobe z Morioką w składzie zakończył w dolnej części tabeli, na 12. pozycji. Morioka w 30 ligowych meczach zdobył pięć bramek i zaliczył dwie asysty. Trzy kolejne gole i jedno kluczowe podanie dołożył w krajowych pucharach. W japońskiej lidze zagrał łącznie w 160 meczach, zdobył 26 bramek i zanotował 29 asyst. Na koncie ma też dwa występy w reprezentacji Japonii.

Śląsk na japońskim rynku

Morioka w Japonii inkasował ponad 270 tys. euro rocznie, czyli prawie 100 tys. zł miesięcznie. Był siódmym najlepiej zarabiającym graczem swojego klubu.

- To bardzo duże wzmocnienie naszej drużyny. Liczę, że zawodnik szybko się zaaklimatyzuje. Ściągnięcie tego piłkarza to duży sukces naszego klubu, tym bardziej że jego dotychczasowy pracodawca zaoferował zawodnikowi bardzo dużą podwyżkę za pozostanie w Japonii i podpisanie nowego kontraktu - przyznaje trener wrocławian Romuald Szukiełowicz.

Śląsk na pozyskaniu Ryoty Morioki może zyskać nie tylko sportowo, ale i finansowo, bowiem kibice z Japonii śledzą poczynania swoich ulubieńców, nawet jeśli ci grają na drugim końcu globu. Najlepszym przykładem był przypadek Daisuke Matsuiego, który w sezonie 2013/14 grał w Lechii. Na mecze do Gdańska specjalnie przyjeżdżali japońscy kibice. Informacja o transferze Morioki do polskiego klubu już wzbudziła wielkie emocje wśród japońskich kibiców na portalach społecznościowych. We Wrocławiu pojawiły się pierwsze zamówienia na jego koszulki z numerem 10.

Kadrowe przetasowania

To nie koniec wzmocnień w Śląsku, gdyż wrocławski klub poszukuje napastnika. Wydawało się, że nowym snajperem przy Oporowskiej zostanie Mihret Topcagić, ale Bośniak z austriackim paszportem, mimo że pozytywnie przeszedł testy medyczne i wydolnościowe, a nawet uzgodnił szczegóły kontraktu, to w ostatniej chwili wybrał ofertę SC Rheindorf Altach.

Niewykluczone, że do Śląska trafi jeszcze nowy bramkarz. Umowa Mariusza Pawełka obowiązuje jeszcze tylko przez pięć miesięcy, a drugi golkiper Jakub Wrąbel prawdopodobnie zostanie wypożyczony. Podobnie jak pomocnik Krzysztof Danielewicz, który ma trafić do Górnika Łęczna.

Śląsk jeszcze tej zimy pożegna się z Flavio Paixao, który od kilku dni trenuje z trzecioligowym rezerwami, po tym jak podpisał kontrakt z Lechią Gdańsk. Jego umowa z klubem z Oporowskiej wygasa w czerwcu 2016 roku.

W sobotę piłkarze Śląska zakończyli pierwsze zimowe zgrupowanie w Zakopanem. Teraz wrocławianie przez najbliższe dni będą trenować na własnych obiektach, a na drugi obóz - do Trzebnicy - wyjadą 27 stycznia.

A w środę piłkarze Romualda Szukiełowicza rozegrają pierwszy sparing. Rywalem będzie aktualnie ostatnia drużyna czeskiej ekstraklasy - Banik Ostrawa.

Początkowo planowano, że do sparingu dojdzie na stadionie przy ul. Oporowskiej. Ostatecznie zmieniono miejsce meczu. W obawie o stan murawy na stadionie przy ul. Oporowskiej spotkanie Śląska z Banikiem Ostrawa zostało przeniesione na boisko przy ul. Mianowskiego, przy hotelu Gem. Spotkanie rozpocznie się o godz. 14. Wstęp na mecz jest bezpłatny.

Zobacz nowego pomocnika Śląska w akcji

 

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.