Chrapkowski: Jesteśmy mocni, ale twardo stąpamy po ziemi

- Z Piotrkiem Grabarczykiem rozumiemy się coraz lepiej. Mam nadzieje, że będziemy to kontynuować i wspólnymi siłami bronić kolejne piłki - mówi Piotr Chrapkowski, lider defensywy reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych.

Rozmowa z Piotrem Chrapkowskim

Paweł Matys: Te trzy dni przerwy bardzo wam się przydadzą?

Piotr Chrapkowski: Po tak ciężkim meczu, jak z Francją, to miło, że mamy tyle wolnego i możemy odpocząć. Chcieliśmy ten czas wykorzystać na odnowę, nabranie świeżości. Oczywiście fajnie też, że możemy odetchnąć psychicznie, oczyścić umysł przed kolejnymi meczami w drugiej rundzie.

Jeśli wygracie z Norwegią, to będziecie bardzo blisko półfinału.

- Emocji w tej fazie na pewno nie zabraknie. Cieszyliśmy się ze zwycięstwa z Francją, ale od środy myśleliśmy już o Norwegii. Długo analizowaliśmy ich grę. Norwegia ma młody skład, ale bardzo dobrych zawodników, na których nie ma żadnej presji wyniku.

A na was z meczu na mecz rośnie. Z roli czarnego konia turnieju, po zwycięstwie z Francją, wyrastacie na jego faworyta.

- Nie lubię tego typu określeń. Jesteśmy mocni, gramy u siebie, ale nie przesadzajmy z takimi określeniami jak faworyt. Musimy twardo stąpać po ziemi.

Michał Jurecki podkreśla, że nie myślicie o strefie medalowej. To zasłona dymna?

- Nie. Dokładnie takie mamy podejście i nie myślimy o np. udziale w finale Euro. Nie możemy tego robić, bo tylko byśmy sobie zaszkodzili. Mamy cztery punkty, ale absolutnie nie chcemy tego zaprzepaścić. Trzeba się koncentrować na każdym kolejnym rywalu. Teraz to Norwegia jest najlepsza na świecie.

Trudno w tym momencie wyobrazić mi sobie obronę biało-czerwonych bez Piotra Chrapkowskiego.

- Przyznam szczerze, że w pierwszym meczu z Serbią wszyscy zrobiliśmy w tej formacji dużo baboli i nie byliśmy do końca zadowoleni z naszej gry. Z drugiej strony na turnieju w Hiszpanii było sporo rotacji, próbowaliśmy różnych ustawień. Teraz z Piotrkiem Grabarczykiem gramy niemal od początku do końca i nasze zrozumienie jest coraz lepsze. Mam nadzieje, że będziemy to kontynuować i wspólnymi siłami bronić kolejne piłki.

Możesz być z siebie zadowolonym, bo mogłeś trochę odebrać ochoty do gry wielkiemu Nikoli Karabaticiowi. W meczu z Polską zdobył jedną bramkę, a oddał siedem rzutów.

- Cieszymy się, że razem udało nam się powstrzymać największą gwiazdę drugiej linii tego zespołu. Wszystko nam w obronie wychodziło, do tego Sławek Szmal w bramce wyczyniał cuda. Zapis zawodników Francji nie mógł być zatem idealny. Im też mógł przytrafić się słabszy mecz, bo trzeba przyznać, że dwa poprzednie z Macedonią i Serbią grali lepiej. Często w turnieju zdarza im się jedna porażka, ale oni jeszcze nic nie przegrali. Mają dwa punkty i aż trzy mecze, by pokazać dobrą piłkę ręczną.

Wreszcie widać też u ciebie większą pewność siebie w ataku. Z Francją zdobyłeś piękną bramkę, a potem zrobiłeś indywidualną akcję, po której rywale w ostatniej chwili cię sfaulowali.

- Niestety dałem też babola w ofensywie, kiedy graliśmy w przewadze. Za bardzo nastawiłem się na podanie do kolegi, a rzuciłem w ostatniej chwili i wyszedł z tego farfocel. Gdybym zdecydował się od razu, porządnie rzucił, to pewnie zdobyłbym bramkę. Na pewno jednak z moją pewnością siebie jest coraz lepiej. Każdy zawodnik tak ma, jesteśmy drużyną, wzajemnie sobie pomagamy i to doskonale widać.

Wróćmy do meczu z Francją. Co się stało z kadrą, że nie wygraliśmy tylko jedną bramką?

- Poprawiliśmy każdy element gry - atak, obronę, kontratak i powrót do defensywy. Przepraszamy kibiców, że było tak mało emocji. A tak na serio, to z Francją wszystko nam wychodziło i mogliśmy grać na luzie. Była świetna obrona, atak, wspomniany Sławek Szmal. Bramki rozłożyły się na cały zespół, świetnie odpalił Karol Bielecki. Każdy zagrał fenomenalnie. Mam nadzieję, że taki mecz jeszcze na tych mistrzostwach powtórzymy, a może nawet uda się coś poprawić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.