Rio 2016. Karol Robak - olimpijczyk, który się kiedyś naoglądał filmów

W jego wieku wielu chodzi na balety, przygotowuje do matury i serfuje w internecie. Karol Robak jedzie na igrzyska olimpijskie do Rio de Janeiro. A to dlatego, że za młodu naoglądał się filmów. I dokonał niewiarygodnego cudu.

- Chłonąłem filmy o wschodnich sztukach walki - przyznaje. - I poczułem, że też chcę tak walczyć.

Urodził się już po wielkim boomie na filmy kung-fu i karate, na Bruce'a Lee i innych mistrzów walk rodem z kina. A jednak i jego ukształtowały filmy.

W Tarnowie Podgórnym akurat było taekwondo. Już nie to północnokoreańskie ITF, popularne w Polsce Ludowej, ale południowokoreańskie. Olimpijskie. No to się zapisał. W sierpniu będzie w nim reprezentował barwy Polski na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro jako jeden z najmłodszych olimpijczyków w dziejach Wielkopolski.

To może nie robić aż takiego wrażenia, bo owe "dzieje Wielkopolski" na igrzyskach olimpijskich nie są zbyt bogate. Nie ma tylu medalistów, co Mazowsze, Śląsk, nawet Kujawy. W małej salce AZS przy ul. Noskowskiego w Poznaniu wisi nad drzwiami tylko jeden portret - młociarz Szymon Ziółkowski gryzie zębami złoto, jedyne jakie kiedykolwiek zdobył na olimpijskich arenach Wielkopolanin.

- Niesłychane - mówią historycy sportu. Niesłychane, że tak mało. Młodziutki Karol Robak teoretycznie nie ma szans, aby to zmienić, gdyż już sam jego wyjazd na igrzyska, który zapewnił sobie w weekend zwycięstwem w turnieju kwalifikacyjnym w Stambule, to wielkie osiągnięcie. Teoretycznie jednak, bo z tym chłopakiem nigdy niczego nie wiadomo. Po tym, co zrobił, już się o nim szepcze.

O tym, że nie miał właściwie żadnych szans, nikt głośno nie powie. Na głos wypowiadali się jedynie rok temu trenerzy Waldemar Łakomy i Łukasz Scheffler, mówiąc że "będzie bardzo ciężko, ale powalczymy". Ciężko to jednak eufemizm. Karol Robak rok temu był na czterdziestym którymś miejscu w rankingu. Na dodatek musiał pokonać nie tylko rywali zagranicznych, ale i kolegów z Polski, gdyż wedle kryteriów olimpijskich miejsca na igrzyskach przypadają w określonej liczbie krajowi. Bez nazwisk. Nazwiska trzeba sobie na nie nanieść samemu, po wyprzedzeniu kolegów, z których większość miała wyższą pozycję rankingową niż ten początkujący wśród seniorów młokos.

Jak to zatem zrobił? Opowiada sam: - Po Igrzyskach Europejskich [był tam drugi - przyp. red.] podskoczyłem w rankingu. Potem pojechałem na turniej G2 do Korei Południowej i tam wywalczyłem drugie miejsce, a także punkty. To pozwoliło mi pojechać na zawody Grand Prix, gdzie punkty są za sam udział. Punktowałem w Moskwie, Turcji i Manchesterze. Do tego dodajmy kilka medali turniejów G1.

G1 to turnieje niższej rangi niż G2, ale także można zebrać trochę punktów. Reakcja łańcuchowa przesuwała Karola Robaka coraz wyżej i wyżej, aż przyszedł turniej w Stambule, gdzie powalczył o bilet do Rio. I wygrał.

- Rok temu miałem wrażenie, że seniorzy są ode mnie silniejsi fizycznie - mówi szczupły chłopak rocznika 1997. - Teraz już takiego wrażenia nie mam i z każdym mogę powalczyć. Fizycznie i motorycznie się wzmocniłem, dopracowałem moje ulubione techniki, podciągnąłem te słabsze.

Z racji wieku i drogi, którą musiał przejść niemal z niebytu do elity światowego taekwondo, która jedzie do Rio, jego promocja postrzegana jest w kategoriach jednej z najbardziej niesamowitych historii w wielkopolskim sporcie ostatnich lat. O szansach na igrzyskach znowu nikt głośno nie mówi. Nikt poza samym Karolem Robakiem, który stwierdza:

- A po co się jedzie na igrzyska? Walczyć o medal. I ja po to pojadę.

Dzisiaj chłopak jest 13. w rankingu światowym w swej kategorii do 68 kg. Pierwszą piątkę zawodników zna na wylot, często ich obserwuje na nagraniach. To taekwondziści z Rosji, Korei Południowej, Belgii, Meksyku i Turcji. Któregoś z nich zapewne będzie musiał pokonać w Rio de Janeiro. I ma taki zamiar.

Zanim jednak odbędą się igrzyska, w maju są jeszcze Mistrzostwa Europy w Montreaux w Szwajcarii. Jakby tego było mało, Karola Robaka w maju czekają jeszcze jedne, poważne zawody. To matura.

- Uczę się cały czas - mówi taekwondzista AZS Poznań rodem z małej miejscowości Góra pod Tarnowem Podgórnym. - Pewnie, że tak. I podejdę do matury z nadzieją, że się uda. Jeżeli jednak nie...

Cóż, Karol Robak nie chce oszukiwać ani siebie, ani innych. Igrzyska są jednak raz na cztery lata.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.