Seta otwarcia kielczanie rozpoczęli co prawda nieźle (3:0), ale w miarę upływu czasu było już tylko gorzej. Mimo świetnego przyjęcia (65 procent) zupełnie nie radzili sobie w ataku, zwłaszcza na skrzydłach. Dość powiedzieć, że choćby Igorowi Vitiukowi nie powiodła się ani jedna z siedmiu prób... Takich problemów nie mieli za to goście, na czele z niezawodnym Maciejem Muzajem. W efekcie - od stanu 6:5 to oni spokojnie kontrolowali przebieg partii. To, że druga wyglądała już zupełnie inaczej, Effector może zawdzięczać swojej największej gwieździe. Mateusz Bieniek dwoił się i troił, zarówno w polu serwisowym (cztery asy), jak i na siatce. A, że po słabym początku przebudził się także Adrian Buchowski, ekipa Dariusza Daszkiewicza, miała nawet swoje szanse na końcowe zwycięstwo. Nie potrafiła jednak wykorzystać żadnego z trzech setboli, swojego pierwszego nie zmarnował za to rywal (dwie kolejne "czapy" na Slawomirze Jungiewiczu). To na tyle podłamało gospodarzy, że w trzeciej odsłonie zupełnie nie podjęli walki.
A najprzyjemniejsze wydarzenia w Hali Legionów miały miejsce po zakończeniu meczu. W podziękowaniu za świetny występ w turnieju kwalifikacyjnym do Igrzysk Olimpijskim w Berlinie, Mateusz Bieniek otrzymał od prezesa firmy Effector Leszka Cieska samochód Skoda Octavia. Swoją wdzięczność okazali również kibice obu zespołów głośno skandując nazwisko 22-latka.
Effector: Kędzierski, Jungiewicz, Maćkowiak, Bieniek, Buchowski, Vitiuk, Sobczak (libero) oraz Komenda, Stolc, Takvam, Biniek (libero)
Jastrzębski: Masny, Muzaj, Boruch, Sobala, Shafranovich, Derocco, Popiwczak (libero) oraz Formela, Strzeżek, van Lankvelt, Mihułka (libero)
MVP meczu: Michał Masny (Jastrzębski) Widzów: 2000.