Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl
Przed meczem eksperci zgodnie podkreślali, że siłą obu drużyn jest gra w obronie i solidna obsada bramki. Dwóch doświadczonych mężczyzn między słupkami miało zagwarantować wiele efektownych obron. W pierwszych minutach bramki obu drużyn były jednak niemiłosiernie dziurawione. Pierwszą skuteczną interwencją popisał się Stanić, ale dopiero w 11. minucie.
Chwilę później rzut z dystansu odbił Szmal. O ile jednak dla Serba pierwsza interwencja była tylko jedną z wielu, o tyle Polak długo nie potrafił tego powtórzyć. Sposób na Szmala znalazł Peter Nenadić, który bombardował z dystansu. W końcu kapitana Polaków zastąpił Piotr Wyszomirski. Jemu jeszcze przed przerwą udało się obronić trzy rzuty. Młodszemu koledze podpowiadał Szmal, który rozmawiał z Wyszomirskim w czasie akcji ofensywnych biało-czerwonych.
Po drugiej stronie Stanić nie fruwał między słupkami, ale swoje odbił. W pierwszej połowie zaliczył sześć obron (30 procent skuteczności).
Drugą połowę też zaczął lepiej, ale ważniejszą interwencję zaliczył Wyszomirski. Po jego obronie Polska wyszła na prowadzenie 20:18. W tamtej okresie gry obaj bramkarze nie mieli wiele do powiedzenia. W 44. minucie goście mieli znakomitą okazję do wyrównania -rzut karny. Wtedy do bramki wrócił jednak Szmal i odbił piłkę.
W kolejnej akcji rzut Michała Daszka znów złapał Stanić, a kolejnego karnego - mimo głośnego "Sławek Szmal!" na trybunach - Serbowie już nie zmarnowali.
Obaj bramkarze wyraźnie się rozkręcili. 52. minuta - najpierw rzut ze skrzydła obronił Polak, chwilę później bombę Karola Bieleckiego zatrzymał Serb. O klasie Stanicia w 55. min ponownie przekonał się Daszek, który przegrał pojedynek sam na sam.
Na 30 sekund przed końcem Szmal drugi raz wygrał obronił rzut karny. Jego koledzy nie dali sobie odebrać piłki i Tauron Arena eksplodowała z radości.