Trener Lecha: Niech Legia buduje Galacticos

Warszawianie przejęli Kaspra Hämäläinena, a chcą kolejnych poznańskich piłkarzy. Marcina Kamińskiego, Barry'ego Douglasa (ich kontrakty wygasają w czerwcu) i Paulusa Arajuuriego (w grudniu). Będzie rozbiór?

Legia podbierająca zawodników Lechowi to w Wielkopolsce stary mit. I owszem, niegdyś powoływała ich do wojska, ale nie jest prawdą, że wszyscy szli do niej pod przymusem. Mirosław Okoński, poznańska gwiazda wszech czasów, odszedł w 1980 r. z własnej woli. I potem z własnej wrócił.

Dziś warszawiacy korzystają z przewagi finansowej, ich budżet niemal dwukrotnie przekracza budżet Lecha. Dlatego mogą proponować znacznie wyższe pensje - Hämäläinen dostanie ok. 400 tys. euro na rok, w Poznaniu mógłby liczyć najwyżej na połowę.

Legia bierze zawodników z wygasającym kontraktem, Lech nikogo jej nie sprzeda. Wywołałby wściekłość kibiców. Hämäläinen został właśnie okrzyknięty zdrajcą, judaszem i zelżony transparentem wywieszonym na pierwszym treningu Kolejorza. Następnym lechitom, którzy odejdą do stolicy, zagrożono "karą".

Legia jak Bayern?

Legia jednak nie wyhamowuje. W czerwcu chętnie wzięłaby Kamińskiego i Douglasa - obaj dostali oferty nowych umów, jeszcze ich nie zaakceptowali. Inny Fin, obrońca Paulus Arajuuri ma kontrakt do grudnia. A przyjaźni się z Hämäläinenem...

Gdy pytamy Kamińskiego o perspektywę pójścia do Legii, w której gra jego przyjaciel Bartosz Bereszyński (pozyskany z Lecha w 2013 r.), ten nie chce rozmawiać. - Kiedyś już powiedziałem: nigdy nie mów nigdy, i wytykano mi to - stwierdził. - Dziś trudno mi to sobie wyobrazić. Jasne, Lech ma priorytet, a jeśli się z nim nie porozumiem, chciałbym zagrać za granicą.

Ale Kamiński za granicę próbuje odejść od kilku lat. I choć Lech nie stawia przeszkód, chętnych brakuje. A Legia proponuje bardzo duże sumy. Douglas jest z kolei związany emocjonalnie z Lechem na tyle, na ile nakazuje umowa. Jego partnerka, znana modelka Debbie Shaw często bywa w Warszawie.

- Dawno namawiałem prezesa Leśnodorskiego, by działał jak Bayern, który skupuje najlepszych od bezpośredniej konkurencji - mówił agent i były piłkarz Legii Cezary Kucharski, gdy warszawski klub pozyskał juniora Lecha Krystiana Bielika i sprzedał go do Arsenalu. Za wypuszczenie Bielika w Poznaniu poleciały głowy. Odejściem innych graczy klub się jednak specjalnie nie przejmuje, a porównania Legii do Bayernu budzą w Poznaniu wesołość. Monachijczycy wygrali Bundesligę 24 razy, w tym sześciokrotnie w ostatniej dekadzie. Legia była mistrzem Polski 10 razy - pod tym względem przewyższają ją zarówno Górnik Zabrze, Ruch Chorzów, jak i Wisła Kraków, a sam Lech ma już siedem tytułów, choć zdobywać je zaczął dopiero w 1983 r., czyli ćwierć wieku po Legii.

"Mamy pieniądze na wyższe kontrakty, ale..."

Władze Lecha wzruszają ramionami na zakusy rywalki z Warszawy. - Że Legia się zbroi, słyszę od lat. I co roku podejmujemy wyzwanie. Ostatnio jesteśmy lepsi - mówi wiceprezes Piotr Rutkowski i przypomina nie tylko tytuł, ale też dwukrotną wyższość Lecha na stadionie przy Łazienkowskiej. - To my jesteśmy mistrzem, nie Legia. I zdobyliśmy tytuł tańszym kosztem - przypomina.

Uwagi o cięciu kosztów w znanym z oszczędności Poznaniu nie budzą entuzjazmu. O ile bowiem Lech po zdobyciu mistrzostwa w 2010 r. grzeszył pychą, bardziej nawet niż dzisiaj Legia, o tyle teraz zarzuca mu się minimalizm, wypominając asekuranckie podejście do walki o Ligę Mistrzów i pucharów. Według kibiców klub powinien odważniej inwestować, a także ukrócić zakusy Legii na swych piłkarzy. Tej zimy Lech sprowadził zniszczonego kontuzjami Hiszpana Sisiego (były wicemistrz świata juniorów) i być może na tym skończy, co uchodzi tu za skandaliczną indolencję transferową.

- Robimy to, na co nas stać. Mamy pieniądze na wyższe kontrakty, ale nie chcemy ich wydawać - twierdzą szefowie klubu. Kontrakty na poziomie 400 tys. euro rocznie mają być standardem za trzy, cztery lata. Teraz stanowiłyby kominy płacowe, które Lech tworzył w 2010 r. i gorzko żałuje.

Kilka miesięcy temu Lech twierdził jednak, że do zbilansowania budżetu potrzebuje awansu do fazy grupowej któregoś z pucharów lub sprzedaży jednego gracza. Faza grupowa była, a wiele wskazuje na to, że Karol Linetty i tak odejdzie. Ma dżentelmeńską umowę, że klub mu na to pozwoli.

Bez Hämäläinena i może Linettego, z wypożyczonym Denisem Thomallą do Heidenheim mistrz Polski zamierza podjąć rywalizację z Legią i liderem Piastem . - Jeżeli Legia chce budować Los Galacticos, niech buduje. Powalczymy. Atlético dało sobie radę z Realem i Barceloną - mówi trener Jan Urban.

Co wiesz o transferach w Ekstraklasie? Sprawdź się!

Zobacz wideo
Czy Kasper Hamalainen będzie wzmocnieniem Legii?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.