Chorwackie trio: szkoleniowiec Drażen Anzulović, rozgrywający i rzucający Dominik Mavra oraz znany w Polsce podkoszowy Drago Pasalić - to nowa strony mocy drużyny z Dąbrowy Górniczej.
Obecny sezon w Tauron Basket Lidze zaczynał się bez nich, ale nawet wtedy MKS potrafił wygrać m.in. z Anwilem
Włocławek.
W
Dąbrowie Górniczej po poważnej kontuzji i długiej przerwie w treningach odradza się talent Piotra Pamuły. A na odrodzenie się, też po kontuzji, czeka doskonale znany i lubiany w
Zielonej Górze Jakub Dłoniak, który w tym sezonie rozegrał tylko sześć spotkań - ostatnie pod koniec listopada.
Dłoniak nie miał jeszcze okazji grać dla Anzulovicia. Bo trzykrotny (jako trener) mistrz Chorwacji z Ciboną Zagrzeb i uczestnik Top 16 Euroligi objął posadę w Dąbrowie Górniczej na początku
grudnia. I od tego czasu Stelmetowi BC
Zielona Góra i Saso Filipovskiemu przybył w TBL mocny konkurent do wygrywania meczów poprzez obronę.
71, 71, 57, 65, 51 - tyle punktów w kolejnych spotkaniach traciła drużyna z Dąbrowy Górniczej, prowadzona przez Chorwata Anzulovicia, niegdyś obiecującego koszykarza. I przegrała tylko raz w tej serii. Jest zatem na dobrej fali.
Może być ciekawie. Niemniej najbardziej prawdopodobny scenariusz na najbliższy mecz jest taki, że mistrzowie z Zielonej Góry popsują przeciwnikom średnią traconych punktów, a twierdza CRS wciąż pozostanie niezdobyta. Bo chociaż Stelmet w TBL nie zawsze wygrywa z przytupem, to jednak tutaj nie musi się bać nikogo. Bukmacherzy nie widzą szans na sobotnią sensację. Może m.in. dlatego, że zielonogórska drużyna nie ma ostatnio problemów z kontuzjami, ma za to za sobą efektowne, zwycięskie otwarcie walki o Puchar Europy. Od wtorku, kiedy mistrzowie Polski w Eurocup wygrali na wyjeździe z MHP Riesen Ludwigsburg, upłynęło już jednak dość czasu, by odpocząć i przygotować się do starcia z Dąbrową Górniczą. A Stelmet przygotowany, to zwykle Stelmet piekielnie groźny.