Nasz Wilfredo Leon. "Zagrać w tym roku w reprezentacji Polski"

Leo Messi siatkówki - mówią o Wilfredo Leonie kibice i siatkarscy eksperci. Jeden z najlepszych siatkarzy świata od lipca ubiegłego roku ma polski paszport. Dokument odbierał w Urzędzie Wojewódzkim w Rzeszowie, gdzie jest zameldowany. - Liczę na to, że w 2016 roku zadebiutuję już w biało-czerwonych barwach - mówi kubański siatkarz.

Chcesz wiedzieć wszystko o sporcie na Podkarpaciu? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL

Wilfredo Leon ma dopiero 22 lata, ale przez wielu uważany jest za najlepszego siatkarza świata. Zdążył już zdobyć wicemistrzostwo świata z reprezentacją Kuby, a w poprzednim sezonie poprowadził Zenit Kazań do triumfu w Lidze Mistrzów. W finale europejskich rozgrywek Rosjanie pokonali Asseco Resovię, a Leon odebrał nagrodę dla najlepszego zawodnika Final Four. Kilka lat temu kapitan reprezentacji Kuby opuścił kraj i za sprawą swojego menedżera Andrzeja Grzyba trafił do Rzeszowa. Spędził w Polsce swoje pierwsze święta.

Rozmowa z Wilfredo Leonem:

Kamil Gorlicki: Polskie obywatelstwo coś zmieniło w twoim życiu?

Wilfredo Leon, przyjmujący Zenitu Kazań: Zdecydowanie tak. Mogę teraz podróżować, gdziekolwiek chcę. W prawie całej Europie potrzebny jest mi do tego w zasadzie tylko dowód osobisty. To wspaniałe, ale nie najważniejsze. Polskie obywatelstwo cieszy mnie dlatego, że po prostu bardzo cenię wasz, przepraszam - nasz kraj. W Polsce spędziłem sporo czasu po opuszczeniu Kuby, dlatego czuję się z nią szczególnie związany.

Na co dzień przebywasz jednak w Rosji, gdzie jesteś zawodnikiem Zenitu Kazań. Rosjanie nie reagowali negatywnie na twoje polskie obywatelstwo?

- Nie, wszyscy zaakceptowali moją decyzję. Wyjaśniłem im, że swoją przyszłość wiążę z Polską. Tutaj chcę w przyszłości mieszkać. Stąd też pochodzi moja narzeczona. Dla Rosjan było więc naturalne, że zdecydowałem się na polskie obywatelstwo.

Za naszą wschodnią granicą grasz już półtora roku. Rosja w tym czasie zdążyła cię czymś zaskoczyć? Jak byś ją porównał do Polski?

- Rosjanie są tak otwarci i gościnni jak Polacy, ale trochę bardziej tolerancyjni. Z rasistowskim zachowaniem spotkałem się tam w zasadzie tylko raz, w Polsce zderzam się z tym niestety zdecydowanie częściej. Nie można jednak oceniać danego kraju przez zachowanie kilku osób. Mieszkając tutaj, w Rzeszowie, poznałem przecież mnóstwo wspaniałych osób.

No właśnie, w Rzeszowie spędziłeś kilka miesięcy. Zdążyłeś w tym czasie poznać miasto? Jak ci się podoba?

- Poruszałem się tutaj dość swobodnie, ale nie miałem jakichś swoich ulubionych miejsc. Często odwiedzałem galerie i kilka restauracji. Lubię Rzeszów, bo wszędzie jest tu blisko ( śmiech ).

Chociaż jak mówisz, "lubisz Rzeszów", to dla Asseco Resovii w finale Ligi Mistrzów nie miałeś litości. Jak wspominasz tamten mecz?

- To był najważniejszy mecz w mojej dotychczasowej karierze klubowej. Asseco Resovii przez całe rozgrywki życzyłem jak najlepiej. Bardzo dużo przecież temu klubowi zawdzięczam. To Asseco Resovia poprzez treningi z młodą drużyną pomogła mi w powrocie do formy. W finale Ligi Mistrzów nie było jednak skrupułów. Musiałem zagrać jak najlepiej i szczęśliwie razem z Zenitem wygraliśmy całe rozgrywki.

Obecny sezon jest twoim drugim w ekipie z Kazania. Myślałeś o tym, co dalej? Jest takie miejsce, w którym szczególnie chciałbyś zagrać?

- Jeszcze nie postanowiłem, gdzie będę grał w przyszłym roku. Mogę przedłużyć obecną umowę z Zenitem o kolejne dwa lata albo poszukać nowych wyzwań. Na pewno chciałbym kiedyś spróbować swoich sił w polskiej lidze, ale czy to będzie już teraz - zobaczymy. Na razie skupiam się na grze dla Zenitu. O innych rzeczach będę myślał później.

Wróciłeś już do treningów, ale w ostatnich dniach mieliście trochę wolnego. Święta spędziłeś w Polsce?

- To były moje pierwsze święta spędzone w Polsce i szczerze mówiąc, już nie mogę doczekać się kolejnych ( śmiech ). Atmosfera, jaka tu panuje, te wszystkie świąteczne potrawy, prezenty, to coś wyjątkowego. Na Kubie bardziej celebruje się Nowy Rok, więc dla mnie było to coś nowego.

Wracając do siatkówki - na pewno śledzisz to, co dzieje się teraz w Berlinie. Najlepsze europejskie reprezentacje walczą tam o olimpijski awans. Kto według ciebie jest faworytem?

- Bardzo podoba mi się siatkówka Francuzów, mocni będą też Rosjanie, z którymi gram na co dzień, ale oczywiście będę trzymał kciuki za Polaków. Mam nadzieję, że już w Berlinie wywalczą olimpijski awans.

Jeśli tak się stanie, to czy jest szansa, że w Brazylii zobaczymy Wilfredo Leona już w biało-czerwonych barwach?

- Szanse są, ale wiele zależy teraz od światowej federacji. Mogę tylko czekać na rozwój sytuacji. Żadnych procedur nie jestem w stanie przyśpieszyć. Mimo wszystko mam nadzieję, że jeśli trener Stephane Antiga będzie widział dla mnie miejsce w drużynie, to w 2016 roku będę mógł już zadebiutować w reprezentacji Polski.

Twórz z nami Rzeszów.Sport.Pl! Dołącz do nas na Facebooku

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.