Zmiana trenera wyjdzie Orlen Wiśle Płock na dobre? "Mieszane uczucia" [OPINIE]

Po zakończeniu tego sezonu hiszpański szkoleniowiec Manolo Cadenas pożegna się z Orlen Wisłą Płock. Taką decyzję podjął zarząd klubu. Czy będziemy świadkami dobrej zmiany? Zapytaliśmy osoby, które od lat są związane z piłką ręczną.

Prezes SPR Wisła Artur Zieliński poinformował we wtorek, że nie przedłuży wygasającej w czerwcu 2016 r. umowy z trenerem płockich piłkarzy ręcznych. Jak podkreślił, ma wielki szacunek do tego, co trener zrobił dla klubu w ciągu ostatnich dwóch lat. Uznał jednak, że formuła dotychczasowej współpracy wymaga pewnych korekt. - Niestety, trener nie przystał na zaproponowane zmiany [do tej pory Manolo Cadenas pełnił rolę szkoleniowca i dyrektora sportowego i najprawdopodobniej nie zgodził się na rozdział tych funkcji - red.], w związku z czym musiałem podjąć decyzję o nieprzedłużaniu kontraktu - tłumaczy prezes.

Czy to słuszna decyzja?

Edward Koziński, były trener płockich piłkarzy ręcznych

- Szczerze mówiąc, to mam mieszane uczucia co do tej decyzji. Uważam, że Manolo Cadenas to fachowiec, którego nie można oceniać negatywnie, krytykować. Wręcz przeciwnie. Poprowadził Wisłę do zwycięstw nad Barceloną, Flensburgiem, Veszprem czy mocnym i o wiele bogatszym Vardarem. Osiągnął bardzo dobre wyniki. Nie uniknął jednak wpadek, jak choćby ostatnio w Zabrzu z Górnikiem [nafciarze zremisowali 34:34 - red.]. Oceniając to, jak drużyna grała, to jestem zadowolony. Prezentowała się naprawdę dobrze.

Ale mijają trzy lata pracy trenera Cadenasa w Płocku. Jeśli w tym czasie nie zdobywa się tytułu mistrza Polski, nie sięga po Puchar Polski, to zaczyna się czuć niedosyt. Pod tym względem nie zrobiliśmy kroku do przodu.

Odejście z Wisły po sezonie Hiszpana można również rozpatrywać w kategorii straty dla Wisły. W końcu ma szerokie kontakty w świecie piłki ręcznej, zna mnóstwo zawodników. Zanim kupił jednego czy drugiego gracza, wiedział o nim o wiele więcej niż tylko to, ile bramek rzucił. Czy znajdziemy człowieka, który z powodzeniem przejmie te obowiązki? Prezesa klubu czeka bardzo trudne zadanie.

Dochodzą do mnie też słuchy, że następcą Manolo Cadenasa ma znów zostać trener z zagranicy. I przyznam szczerze, że tego akurat nie rozumiem. Przecież mamy trenerów-wychowanków, którzy znają płocką i polską piłkę ręczną od podszewki. Może warto im zaufać? Takich ludzi nam potrzeba.

Krzysztof Bandych, dziennikarz nc+, komentator piłki ręcznej

- Zarząd Wisły dokonując takiej zmiany wziął na swoje barki dużą odpowiedzialność. Warto sobie przypomnieć czasy, w których graliśmy w fazie grupowej Ligi Mistrzów i do końca musieliśmy walczyć o awans o wyjście z grupy z takimi zespołami jak Saint Petersburg czy HCM Constanta. Od momentu, kiedy do klubu przyszedł Manolo Cadenas, Orlen Wisła Płock zdecydowanie przyspieszyła, stała się marką. Dzięki temu człowiekowi nie dość, że gościliśmy w Płocku potęgi europejskiej piłki ręcznej, to jeszcze z nimi wygrywaliśmy.

Manolo Cadenas to wybitna postać, wychował plejadę znakomitych i uznanych w świecie piłkarzy ręcznych. Megafachowiec. Pamiętam, że wielu młodych zawodników cieszyło się na samą myśl o pracy z nim. Wśród nich byli m.in.: Michał Daszek, Kamil Syprzak, Mateusz Piechowski czy ostatnio Dima Żytnikow i Jose Toledo. Magia Cadenasa działała. I mogła dalej. Ale wydaje mi się, że w tym, co robił, był osamotniony, pozostawiony sam sobie. Brakowało mu osoby, z którą mógłby czasami stoczyć merytoryczny spór o kształt drużyny. Wysłaliśmy nie najlepszy sygnał Europie, że z takim trenerem nie podpisujemy kontraktu. Boję się, że Wisła może dużo stracić na tej decyzji. Ale skoro klub podjął tak odważną decyzję i nie przedłużył umowy z Manolo Cadenasem, to zakładam, że w zanadrzu jest lepszy trener. Czy tak jednak będzie, zobaczymy.

Piotr Rozpara, dziennikarz "Gazety Wyborczej Kielce"

- O tym, że kontrakt Manolo Cadenasa w Płocku nie zostanie przedłużony, mówiło się w środowisku od dobrych kilku tygodni. Przyznam szczerze: miałem nadzieję, że to tylko plotki. Bo jakoś tak dziwnie się złożyło, że pierwsze głosy o zmianie trenera pojawiły się po listopadowej porażce Orlen Wisły w Kielcach z Vive Tauron. Nie chciało mi się wierzyć, że reakcją na tę przegraną będzie pomysł zmiany trenera. I do dziś mam nadzieję, że to nie był główny powód.

Jeśli prezes Artur Zieliński ma naprawdę "wielki szacunek do tego, co zrobił trener Cadenas dla naszego klubu w ciągu ostatnich dwóch lat", jeśli naprawdę uważa, że to "głównie dzięki jego pracy nasza drużyna umocniła pozycję na arenie międzynarodowej, należy do grona szesnastu najlepszych drużyn w Europie", to dlaczego pozbywa się szkoleniowca?

Manolo Cadenas to fachowiec uznany na całym świecie, trener czołowej drużyny globu, jeszcze do niedawna na nim najlepszej - Hiszpanii. Człowiek z wielką marką na rynku, znający go doskonale i świetnie z tego korzystający. Udowodnił to kilkoma transferami do Orlen Wisły, po których wiele osób pukało się w głowę, a potem z pokorą przyznawało, że szkoleniowiec miał nosa.

Nie chcę w czambuł potępiać tej decyzji, tym bardziej że piszę z konkurencyjnych przecież Kielc. Dlatego też nie chcę za przykład stawiać Vive. Jestem jednak przekonany, że tu interesy klubów są zbieżne. Tylko dobre, stabilne ich prowadzenie da sukces całej polskiej piłce ręcznej. Już dało. Sukcesy Vive i Wisły z ostatnich lat sprawiły, że w Lidze Mistrzów mamy teraz dwa zespoły, i to bez żadnych turniejów kwalifikacyjnych czy dzikich kart. Kilka lat temu mogliśmy o tym tylko pomarzyć.

Tę stabilność trzeba jednak pielęgnować. Zmiany oczywiście być muszą, bo na tym polega ta sportowa karuzela. Ale muszą być one jasne, przejrzyste. Inaczej trudno będzie zbudować zespół, który ma sięgać po najwyższe cele.

Michał Matysik, były rozgrywający Wisły, ekspert piłki ręcznej w nc+ i TVP Sport

- Manolo Cadenas mając do dyspozycji niezbyt wygórowany budżet sprawił, że Wisła stała się klubem o solidnych fundamentach, regularnie występującym w Lidze Mistrzów. Wyniósł Wisłę - jak żaden inny dotychczasowy trener - na poziom solidnej europejskiej drużyny. Do najlepszych THW Kiel, FC Barcelona, PSG czy nawet Kielc, niestety Wiśle jeszcze brakuje. By nadrobić ten dystans, musi zabiegać o zwiększenie budżetu, ustabilizować skład, a przede wszystkim wzmocnić go doświadczonymi zawodnikami. Tylko w ten sposób można myśleć o zdobywaniu tytułów. Czy to będzie dobra zmiana, dopiero się przekonamy. Jak na razie kluczowe pytanie brzmi: kto zostanie następcą Manolo Cadenasa. I jaki kierunek, strategię rozwoju klubu obierze nowy szkoleniowiec.

Więcej o:
Copyright © Agora SA