- Oczywiście, że tak! Mam nadzieję, że trening Lecha Poznań odbędzie się odpowiednio wcześniej i nie będę miał innych obowiązków klubowych. Wtedy na pewno wybiorę się na stadion.
- Czuję się Serbem... Rodzice mieszkali w tym kraju, ale musieli z niego uciekać, gdy na Bałkanach wybuchła wojna. Zamieszkali w Szwajcarii. Tam ja się urodziłem i wychowałem, spędziłem prawie całe swoje życie. Mam tam mnóstwo znajomych i dlatego... czuję się też Szwajcarem. Wiem, to może się wydawać skomplikowane dla kogoś, kto nie zna sytuacji ludzi takich, jak ja.
- To nie wiem, na co bym się zdecydował. O ile w ogóle taka sytuacja będzie miała kiedyś miejsce.
- Szwajcaria dała mi bardzo wiele jako człowiekowi i jako piłkarzowi. Grałem dla tego kraju w kadrach od U-15 do U-21 prawie każdy mecz. Ale jestem też Serbem i bardzo się cieszę, że nie muszę teraz wybierać kraju, który miałbym reprezentować. Oczywiście jak każdy piłkarz chciałbym grać w drużynie narodowej. To moje marzenie, ale teraz zupełnie o tym nie myślę. Muszę się skupić na mojej codziennej pracy, a moja praca to gra dla Lecha Poznań. Dla mnie najważniejsze jest teraz to, żebym każdego dnia stawał się tu lepszym piłkarzem.
- Moi rodzice mieszkają w Szwajcarii, ale na przykład mama jest teraz w Serbii i ja też wyjeżdżam tam w czasie przerwy zimowej w ekstraklasie. Dobrze się czuję w tym kraju, mogę tam naprawdę odpocząć. Mamy dom w mieście Valjevo, jeden z moich braci mieszka w Belgradzie. Mm tam do kogo jechać.
- Wiem, że Serbia ma swoje problemy, bardzo słabo wypadła w eliminacjach do Euro 2016, więc niby mogłoby dojść w kadrze do jakichś zmian. Ale przecież wiemy, że Miro Radović grał swego czasu bardzo dobrze w Legii Warszawa, był gwiazdą ligi, a powołania się nie doczekał.
- Może nawet nie w tym rzecz. Bardziej chodzi o to, że dla Serbii grają naprawdę świetni piłkarze z największych klubów w Europie. Środkowym pomocnikiem w kadrze jest np. Nemanja Matić, którego Chelsea kupiła rok temu za 25 mln euro. Jest różnica, prawda?
- Był szalony, wszystko układało się jak w sinusoidzie. Najpierw długo nie grałem przez kontuzję, ale gdy wróciłem na boisko, to miałem swój udział w zdobyciu mistrzostwa Polski. Potem grałem w kratkę i dopiero w ostatnich meczach zacząłem wracać do formy. Nie chcę narzekać, że źle mi szło i że był to nieudany rok dla mnie, ale miałem pecha z kontuzjami. Największego, gdy pojawił się ból pleców i nie mogłem grać przez dwa miesiące. Przestraszyłem się wtedy, nie wiedziałem, co będzie, bo nigdy nie miałem takich dolegliwości. Pozostałe urazy wykluczały mnie maksymalnie na miesiąc, więc niby nic poważnego, ale jak się te wszystkie przerwy zbierze do kupy, to widać, że miałem swoje problemy. Gdy wyleczyłem jedną kontuzję, wracałem do formy, to znów musiałem odpoczywać od piłki. Nie było czasu na stabilizację.
Mimo wszystko uważam, że to był fajny rok. Przede wszystkim pierwsze półrocze, w którym zostaliśmy mistrzami Polski.
- Myślę, że mimo wszystko rozwinąłem się przez te dwanaście miesięcy. Wiele zmieniło się w mojej głowie. Problemy, z którymi musiałem sobie radzić, wzmocniły mnie. Wtedy, w drugiej połowie 2014 roku grałem w każdym meczu i opuściłem tylko jedno spotkanie, z Legią Warszawa. Teraz tej regularności na pewno mi brakowało, ale trochę oberwałem od życia i dlatego myślę, że jestem teraz mocniejszy niż rok temu. Jeżeli zdrowie będzie mi dopisywało, to pokażę na boisku, że faktycznie jestem jeszcze lepszym piłkarzem.
źródło: Okazje.info