Aleksander Krutikow został trenerem reprezentacji Białorusi

Były szkoleniowiec kilku koszykarskich klubów z regionu wraca na trenerską ławkę. Aleksander Krutikow poprowadzi reprezentację Białorusi

55-letni dziś Krutikow do Polski przyjechał z Białorusi w 1993 roku. W czasie swojej trenerskiej kariery prowadził m.in. Instal Białystok, Czarnych Słupsk, Alpen Gold Poznań, Stal Ostrów, Polpak Świecie, PBG Basket Poznań, Sportino Inowrocław, długo związany był z Astorią Bydgoszcz. Pracował też z żeńskim zespołem w rosyjskiej ekstraklasie, Enerdze Iwanowo. W sezonie 2014-15 był trenerem Spójni Stargard Szczeciński. Nie przedłużył umowy i przez kilka miesięcy był bez pracy.

O nominacji Krutikowa na trenera męskiej reprezentacji Białorusi poinformował portal eurobasket.com. O zatrudnieniu szkoleniowca zdecydował zarząd Białoruskiego Związku Koszykówki.

Białorusin z Bydgoszczy

- Nie mówię, że do Bydgoszczy mam sentyment. To znacznie więcej. Bydgoszcz jest moim domem - mówił Krutikow "Wyborczej", kiedy obejmował Astorię w grudniu 2013 roku. W Bydgoszczy pojawił się w 1996 roku. Wcześniej, przez trzy lata, pracował w Instalu Białystok, a potem w OSiR Pleszew. To były zespoły, z którymi bydgoska Astoria rywalizowała w ówczesnej II lidze (obecnie to I liga). - I od 1996 roku jestem w Bydgoszczy. Szliśmy wtedy w górę, walcząc w końcu o awans do ekstraklasy. W zespole byli dwaj Litwini; Augis Vaskys i Tomas Venskunas, którzy byli liderami zespołu - wspomina Krutikow. W 1999 roku bydgoszczanie byli o włos od awansu do ekstraklasy. Rozpoczęli play-off od ósmego miejsca i doszli aż do finału rozgrywek. Przegrali z Czarnymi Słupsk, a potem w barażu okazali się słabsi od Zastalu Zielona Góra. - Silna to była w tamtych czasach I liga. Grali przecież obcokrajowcy, i to naprawdę dobrzy - mówi trener Astorii. Sukces w Bydgoszczy był dla niego trampoliną do bogatszego klubu w Poznaniu. Przygoda z ekipą Alpen Gold, która miała awansować do ekstraklasy okazała się nieudana. Później Krutikow pracował w Słupsku i uratował Czarnych od spadku z ekstraklasy. W 2002 roku wrócił do Bydgoszczy. Astoria, wówczas II-ligowa, montowała zespół na awans. Pod wodzą Krutikowa przeszła rozgrywki jak burza. Przegrała tylko jeden mecz - w finale z Basketem Kwidzyn. Nowy sezon - 2003/2004 - rozpoczęła jednak nie w I lidze, ale od razu w ekstraklasie. Powstała hala Łuczniczka i Astoria stała się drużyną nr 1 w Bydgoszczy. Klub wykupił dziką kartę na start w elicie polskiego basketu. Niestety, początek tego pierwszego sezonu nie był udany. W grudniu, po porażce ze Startem Lublin, ówczesny prezes Astorii Maciej Obremski zdymisjonował Krutikowa. 10 ostatnich lat to praca w klubach polskich (najlepszy okres Polpaku Świecie i czwarte miejsce w ekstraklasie, finał I ligi ze Sportino Inowrocław), niemieckich (Eisbaeren Bremerhaven) i rosyjskich (kobieca Energia Iwanowo). - Pierwszy raz zdarzyło mi się pracować z kobietami. Awansowaliśmy do play-off i europejskich pucharów - wspomina Krutikow, który pracował w Rosji przed ostatnim zatrudnieniem w Bydgoszczy. Iwanowo to spore miasto, liczące powyżej 400 tys. mieszkańców, położone na północny wschód od Moskwy. - Około 350 kilometrów od stolicy. Grała u mnie Leah Metcalf, potem zawodniczka Artego - mówił Krutikow. Latem został zatrudniony w Stargardzie Szczecińskim, silnej ekipie z wieloma doświadczonymi zawodnikami. Pracował tam przez rok.

Copyright © Agora SA