Karol Linetty z Lecha Poznań opowiada o dzieciństwie: Snopków już się w życiu nawiązałem

- U mojej babci biegał po podwórku wielki pies. Zawsze się z nim kiwałem. Gdy raz przez przypadek pokopałem go po pysku, on pogryzł mnie po nogach. Trzeba było być szybkim, inaczej miało się poranione nogi - opowiada Karol Linetty z Lecha Poznań w rozmowie z ?Piłką Nożną?.

Młody lechita wychował się w malutkim Damasławku na północy Wielkopolski. Swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w miejscowym klubie "Sokół". Z niego trafił do akademii Lecha Poznań. Zanim jednak Karol Linetty został piłkarzem od najmłodszych lat musiał pracować. W domu się nie przelewało, więc pomagał rodzinie przy żniwach. W ten sposób zarobił na swój pierwszy strój sportowy. - Najwięcej pracy było w okresie wakacyjnym. Wyjeżdżało się z samego rana w pole i pomagało przy żniwach do późnego wieczora, czasem nawet do nocy. W południe była tylko krótka przerwa, ciocia albo babcia przywoziła na pole kanapki, czasem obiad - opowiada o swoim dzieciństwie lechita.

Linetty nie uważa jednak, by praca od najmłodszych lat miała być dla niego problemem. - Raz jeździło się traktorem, a raz robiło coś innego. Snopków też się w życiu nawiązałem. O tym czasie nie myślę jednak jak o trudnym okresie, to była fajna przygoda - zapewnia Linetty, który na każdym kroku przyznaje, że najwięcej zawdzięcza właśnie rodzinie. - Był czas, że moi rodzice bardzo się poświęcali. Na początku dwa razy w tygodniu wozili mnie na treningi do Poznania, później łożyli na moje utrzymanie - opłacali internat, dawali pieniądze na jedzenie. Pamiętam momenty, w których się nie przelewało i nie było nam łatwo. Ale dzisiaj mogę im się w jakimś stopniu odwdzięczyć. Bez rodziców nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem - przyznaje reprezentant Polski.

Karol Linetty od małego nauczony był szacunku do sprzętu sportowego. Gdy pękły mu ukochane buty podczas turnieju "Coca-cola Cup" to... zakleił dziurę taśmą. - To były moje ulubione buty, więc nawet nie pomyślałem, że mógłbym je wyrzucić do śmieci. Pojawiło się pęknięcie z boku prawego buta, więc wziąłem taśmę i zakleiłem. No i co, stało się coś złego? Wybiegłem na boisko i normalnie w nich grałem! - mówi Linetty.

Cała rozmowa z Karolem Linettym w świątecznym wydaniu tygodnika "Piłka Nożna".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.