Na koniec Jagiellonia zremisowała z Cracovią

Jagiellonia zimową przerwę w rozgrywkach spędzi na granicy pierwszej ósemki. Cracovia na podium. Sobotni mecz tych drużyn w Białymstoku zakończył się remisem 2:2

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Jagiellonia po porażce 0:2 w środę w zaległym spotkaniu w Niecieczy z Termalicą liczyła w sobotę na rehabilitację i udane zakończenie roku w ekstraklasie.

- Z Cracovią musimy zagrać zupełnie inaczej niż w środę - zapowiadał trener Michał Probierz, a już przed pierwszym gwizdkiem sędziego można było stwierdzić, że jest inaczej. W kadrze meczowej na starcie z Cracovią nie znaleźli się bowiem Bartłomiej Drągowski oraz Konstantin Vassiljev (kontuzje). W bramce Jagiellonii zagrał więc Krzysztof Baran i już w dziesiątej minucie mieliśmy potwierdzenie tego, że obrona białostockiej drużyny (bez względu na to w jakim gra składzie) nie jest w tym sezonie monolitem. Cracovia krótko rozegrała rzut rożny. W pole karne dośrodkował Deleu. Piłkę głową zgrał Deniss Rakels, a po strzale Miroslava Covilo trafiła ona w poprzeczkę. Sytuację próbował jeszcze ratować Igors Tarasovs, ale to mu nie wyszło. Łotysz tak wybijał piłkę, że odbiła się ona od Erika Jendriska i wpadła do bramki. Po zdobyciu gola goście nadal byli stroną przeważającą i udowadniali, że ich wysokie miejsce w tabeli nie jest przypadkiem.

Jagiellonia miała natomiast nie tylko problemy w defensywie, ale też spore kłopoty ze skonstruowaniem akcji w ataku. Mimo wszystko po pierwszej połowie mógł, a wręcz powinien, być remis. W 40. minucie bardzo dobrym dośrodkowaniem w pole karne popisał się Karol Mackiewicz. Wydawało się, że będący tuż przed bramką Przemysław Frankowski nie będzie miał najmniejszych problemów ze skierowaniem piłki do siatki. Nic z tego. Futbolówka po jego uderzeniu trafiła w Grzegorza Sandomierskiego.

- Jak ja tego nie zrobiłem? - kręcił głową w przerwie Frankowski.

Pomocnik poprawił się w drugiej połowie. Od początku drugiej części gry białostoczanie prezentowali się dużo lepiej w ofensywie i w pierwszych minutach w zasadzie nie opuszczali połowy rywali. Jagiellonia dopięła swego, czyli zdobyła gola, w 65. minucie. Frankowski wywalczył piłkę na środku boiska i zagrał ją do Piotra Grzelczaka (w końcówce pierwszej połowy zastąpił kontuzjowanego Fedora Cernycha). Ten ograł Bartosza Rymaniaka i wyłożył futbolówkę jak na tacy do Frankowskiego. Tym razem pomocnik miał przed sobą pustą bramkę i spokojnie umieścił piłkę w siatce. Był więc remis 1:1, ale ten wynik nie zadowalał do końca żadnej ze stron. Obie drużyny dążyły więc do zdobycia gola na wagę trzech punktów. Wydawało się, że taką bramkę w 82. minucie strzeliła Jagiellonia (kapitalny strzał z dystansu Piotra Grzelczaka), ale nic z tego. W 88. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Deniss Rakels uciekł Jackowi Góralskiemu i strzelił swego 15 gola w sezonie. Mecz w Białymstoku zakończył się więc remisem 2:2.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.