Facebook? » | A może Twitter? »
Spotkanie z Jagiellonią było trzecim meczem Termaliki na odnowionym stadionie. Po raz pierwszy udało jej się sięgnąć po trzy punkty. - Do tego spotkania przystępowaliśmy z pewnym obawami. Goście bezdyskusyjnie wygrali dwa ostatnie wyjazdowe spotkania, strzelili w nich sześć bramek. Wiedzieliśmy, czego można się spodziewać po Jagiellonii. Po odbiorze
piłki w środkowej strefie próbowała wykorzystać szybkość swoich zawodników. Moi piłkarze spisali się dobrze. Można powiedzieć, że kontrolowaliśmy mecz - zaznacza Mandrysz, cytowany przez oficjalną stronę klubu.
Beniaminka na prowadzenie wyprowadził Dawid Sołdecki, który wykorzystał rzut karny podyktowany po faulu na Wojciechu Kędziorze. Ten ostatni w centrum wydarzeń znalazł się też w 71. minucie. Michał Markowski wybił
piłkę, by oddać ją graczom Jagiellonii. Kędziora jednak tego nie wiedział, przejął futbolówkę przy linii bocznej, popędził na bramkę i podwyższył
wynik.
- Szczęście się do nas uśmiechnęło, strzeliliśmy drugiego gola, może w kontrowersyjnych okolicznościach, ale gapiostwo obrońców Jagiellonii było straszne. W tej sytuacji Kędziora zachował się tak jak każdy zawodnik. Byliśmy lepszą drużyną. Oddaliśmy więcej strzałów. Cieszy nas ta wygrana. Zaczynano nam wypominać serię meczów bez zwycięstwa - mówi Mandrysz.
Po końcowym gwizdku na boisku wybuchła awantura. Pretensje do Kędziory miał m.in. Michał Probierz, trener Jagiellonii. Po meczu nie chciał jednak komentować sytuacji. - Gratuluję Termalice zwycięstwa - powiedział.