Krzysztof Przytuła o defensywie Cracovii: W naszej lidze nie ma drużyny z kosmosu [ROZMOWA]

- Najlepsi stoperzy Cracovii to Sreten Sretenović i Piotr Polczak. Tu nie potrzeba wzmocnień. Zagadką jest dla mnie za to pozycja, na której trener widzi Huberta Wołąkiewicza - podkreśla w rozmowie z krakow.sport.pl Krzysztof Przytuła, były gracz Cracovii, dziś ekspert nc+.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl

Damian Gołąb: Cracovia zdobywa najwięcej bramek w lidze, ale i sporo traci. W obronie nie ma takiej jakości jak z przodu?

Krzysztof Przytuła: Piast jest liderem i też traci dużo goli, również można się do tego przyczepiać. Nie ma zespołu grającego przez cały sezon perfekcyjnie i w ofensywie, i w defensywie. W naszej lidze nie ma drużyny z kosmosu, która jest w stanie strzelać wszystkim i powstrzymywać wszystkich. Problemem nie jest jakość piłkarzy, a przejście z ofensywy do defensywy i odwrotnie. Najważniejszy jest właściwy balans.

Cracovia większy nacisk kładzie na atak?

- Sposób gry oparty na utrzymywaniu się przy piłce i charakterystyka piłkarzy powoduje, że akcenty są w niej rozłożone bardziej po stronie strzelania goli. Ale samym strzelaniem się nie wygrywa i trener Jacek Zieliński na pewno o tym wie. Wydaje mi się, że cele Cracovii na każdy mecz są podobne. Żeby często zmieniać taktykę, drużyna musi być bardzo świadoma własnej wartości i tego, co ma robić na boisku. Uważam, że w Polsce nie ma zespołu, która co mecz gra inną taktyką. Nie ma piłkarzy, którzy będą płynnie przechodzić z jednej w drugą.

Trener Zieliński prawie co mecz zmienia skład defensywy. Jaki według pana jest optymalny zestaw obrońców?

- Na lewej obronie na pewno pewniakiem jest Paweł Jaroszyński. Kiedy jeszcze był w zespole zawodnikiem numer 25, mówiłem, że dla mnie to piłkarz na ekstraklasę, na którym Cracovia może kiedyś sporo zarobić. Jest silny, szybki, ma świetną lewą nogę, potrafi się włączyć do akcji ofensywnych. Przed nim dużo pracy, ale obok Bartosza Kapustki to najlepiej rokujący zawodnik Cracovii.

Zawsze bardzo podobał mi się też Sreten Sretenović. Niby jest trochę ociężały, ale to szybki piłkarz. W meczu z Wisłą wskoczył do pierwszego składu i zagrał bardzo fajnie. Myślę, że razem z Piotrem Polczakiem tworzą najlepszy duet na środku obrony. Na prawej stronie postawiłbym na Deleu.

Po porażce z Legią Sretenović wypadł ze składu i poza derbami nie pojawił się na boisku. Nie dziwi to pana?

- Trener Zieliński często robił takie zmiany, płynnie wymieniał też piłkarzy w środku pola. Sretenović popełnił jakieś błędy i miał obniżkę formy, ale naprawdę bardzo niewielką. Ja bym tym piłkarzem nie rotował. Może miał jakieś problemy zdrowotne, o których głośno się nie mówi? Jeżeli jest w optymalnej formie fizycznej, to dla mnie powinien grać.

Ostatnio jako stoper występował Bartosz Rymaniak. To jest jego miejsce na boisku?

- Był rzucany po pozycjach. Dla mnie środkowy obrońca, oprócz walorów piłkarskich, musi mieć charyzmę. Napastnicy przeciwnika muszą czuć przed nim respekt. Jeszcze ważniejszy jest respekt piłkarzy własnej drużyny. Przekonanie, że mogę liczyć na tego gościa.

Z czasów mojej gry w Cracovii pamiętam dwóch takich piłkarzy: Kazka Węgrzyna i Łukasza Skrzyńskiego. Kazek wpływał na nas samą postawą. Czasami wystarczyło, że ryknął, a ja, Piotrek Giza czy Arek Baran - czyli środkowi pomocnicy - cofaliśmy się w jego stronę.

Rymaniakowi takiej charyzmy brakuje?

- Nie dał się poznać od tej strony. Dla mnie jest bocznym obrońcą. Zresztą na środku nie rozegrał nawet połowy sezonu. Teraz pojawia się taki pomysł. Na pewno ma odpowiednie warunki - jest wysoki, w miarę szybki, gra twardo. Uważam jednak, że najlepsi stoperzy Cracovii to Sretenović i Polczak.

W wywiadzie dla "Piłki Nożnej" trener Zieliński zapowiedział, że chce zimą sprowadzić lewego i środkowego obrońcę. Rzeczywiście wzmocnienia tych pozycji są potrzebne?

- Jeżeli Cracovia myśli o grze o coś więcej niż piąte czy szóste miejsce, lewa obrona zdecydowanie wymaga dwóch równorzędnych piłkarzy. Na środku mogą grać Polczak, Sretenović, Rymaniak, Miroslav Covilo, Hubert Wołąkiewicz... Jeśli wszyscy zostaną w klubie, ta pozycja raczej nie wymaga wzmocnień. Zagadką nie do rozwikłania jest dla mnie to, na jakiej pozycji trener widzi Wołąkiewicza. Zaczynał na lewej obronie, wchodził na prawą, ostatnio grał na środku. Zazwyczaj kończy się to tak, że piłkarz rzucany po pozycjach kończy na ławce rezerwowych.

Obserwuj @Anze_DG

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.