Ruch Chorzów. Mariusz Stępiński może odejść tylko za granicę

"Muszę pochwalić tych, którzy zdecydowali się na ściągniecie do Chorzowa Mariusza Stępińskiego, gdyż to, co wyprawia ten młody chłopak przypomina mi czasy kiedy w ataku grał "Gucio" Warzycha" - czytamy w felietonie Bogdana Kalusa, aktora i sympatyka Ruchu Chorzów.

Ekskluzywne materiały i ciekawostki o Ruchu Chorzów na Facebooku >>

Kalus zdradza w felietonie dla internetowej strony klubu, że nie był na Cichej od siedmiu miesięcy. - Co się zmieniło od tego czasu? Otóż bardzo wiele rzeczy... Ruch z drużyny broniącej się przed spadkiem znowu stał się niewygodnym rywalem dla większości zespołów w ekstraklasie, no i przede wszystkim zajmuje miejsce w górnej połowie tabeli i mam nadzieję, że tak zostanie już do końca sezonu. Kilka razy pisałem na innych łamach o chybionych transferach w naszym klubie, ale tym razem muszę pochwalić tych, którzy zdecydowali się na ściągniecie do Chorzowa Mariusza Stępińskiego, gdyż to, co wyprawia ten młody chłopak przypomina mi czasy kiedy w ataku grał "Gucio" Warzycha. Trzeba strzelić nogą - proszę bardzo! Trzeba wyskoczyć do dośrodkowania z rogu i głową wpakować piłkę do sieci - żaden problem. Karny? A w który róg chcesz bramkarzu? Rośnie nam "Stępel" na kompletnego napastnika, zresztą już kiedyś mieliśmy Mariusza snajpera, a także innego łowcę goli, który grał z numerem 18. Pytanie tylko jak długo zostanie Mariusz Stępiński w Chorzowie, bo jeśli będzie nadal strzelał z taką częstotliwością, to wcale się nie zdziwię jeśli do gabinetu Dariusza Smagorowicza zapukają przedstawiciele mocniejszych zespołów z mocniejszych lig niż ekstraklasa.

Nie wyobrażam sobie bowiem, żeby Mariusz osłabiając Ruch miał wzmocnić rywali Niebieskich. Jeśli już to za granicą niech kontynuuje swoją karierę. Nim się to jednak stanie chciałbym (pewnie jak większość kibiców), aby "Stępel" pograł jeszcze na Cichej i nie przyjmował na siłę pierwszej lepszej propozycji. Niestety moim zdaniem jest to nieuniknione, bo nie jesteśmy, jak wiadomo krezusem finansowym i musimy niestety żyć z transferów. Ale póki trenerem będzie Waldek "King" jestem spokojny o przyszłość klubu, bo na 1000 procent wynajdzie kogoś w zamian i problemu nie będzie. Zresztą kiedy kilka miesięcy temu odchodził "Wiśnia" też były głosy, że to błąd, bo kto będzie strzelał gole. A tu proszę bardzo! Ktoś jeszcze tęskni za reprezentantem Łotwy?

Zresztą nie ma ludzi niezastąpionych... Odszedł Filip Starzyński pojawił się Patryk Lipski, odszedł Bartek Babiarz pojawił się Maciej Urbańczyk, odszedł Jakub Kowalski zastąpił go Kamil Mazek. Poza tym często takie odchodzenie na siłę nie ma sensu ze strony sportowej, bo ani jeden z tych wymienionych byłych Niebieskich wielkich rzeczy w nowych klubach nie zrobił. Tak samo zresztą jak Grzegorz Kuświk czy Piotr Stawarczyk, no cóż, ale życie piłkarza jest krótkie i jak wiadomo: pecunia non olet!" - pisze Kalus.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.