Marcin Herra*: Rzeczywiście tak jest, chociaż w kontekście skali mało która impreza będzie porównywalna do mistrzostw Europy w piłce nożnej, przy której również pracowałem. Nie chcielibyśmy się mierzyć z siatkówką, która jest bardzo popularna w naszym kraju, ale w Europie to jednak piłka ręczna jest bardziej popularna. Widać to zarówno po zamówieniach biletów, bo będziemy gościli w Polsce więcej kibiców z zagranicy niż w przypadku siatkówki, jak również po złożonych wnioskach o akredytacje medialne. Mistrzostwa Europy będą pierwszoplanową imprezą w Niemczech, Francji, Hiszpanii czy w całej Skandynawii. A to też pokazuje, jak prestiżowe będzie to wydarzenie.
- Mamy cztery drużyny w każdej grupie. Chcieliśmy, by Polacy grali w największej hali. Kraków ma bardzo silną pozycję, i w Polsce, i na arenie międzynarodowej. Jest wizytówką kraju. Przyjęliśmy założenie, by w przypadku awansu do kolejnych faz Polacy dalej cieszyli się najbardziej licznym dopingiem. Półfinały i finał też powinny odbywać się w największym obiekcie.
- Przed złożeniem aplikacji o Euro 2016 Związek Piłki Ręcznej w Polsce rozmawiał z władzami miast i wówczas utworzyła się grupa zainteresowanych goszczeniem Euro 2016. Zaangażowanie Wrocławia w imprezy sportowe spowodowało, że będziemy gościli tam fazę grupową i główną z topowymi europejskimi drużynami. Wspólnie z miastem i z operatorem hali we Wrocławiu przygotowujemy dodatkowe rozwiązania związane z trybunami. Tak by maksymalnie dużo osób mogło oglądać mecze w tej hali. Wszyscy, którzy przyjeżdżają do Polski, podkreślają, że są pod wrażeniem obiektów. Ten we Wrocławiu jest unikatowy, trafił na listę UNESCO. Na pewno jednak stanowi duże wyzwanie z punktu widzenia organizacji.
- Na półtora miesiąca przed mistrzostwami możemy powiedzieć, że frekwencja będzie dobra. Przeprowadziliśmy kilka faz sprzedaży biletów dla polskich kibiców. Np. 1 maja uruchomiliśmy specjalną pulę tylko dla mieszkańców Krakowa. Popracowaliśmy jeszcze nad limitami dla poszczególnych federacji, by więcej było biletów dla Polaków. W październiku 12 tysięcy biletów na mecze kadry sprzedało się w dwie minuty. W tej chwili nie ma już biletów na Wrocław i fazę wstępną w Krakowie. Bardzo dobrze sprawdza się rozwiązanie z Duńczykami, którzy zagrają w Gdańsku. Mamy blisko trzy tysiące zamówień od duńskich kibiców. O dziwo jest bardzo duże zainteresowanie z Norwegii i Islandii, które zagrają w Katowicach. Trochę mniej z Chorwacji, ale kibice z tego kraju podkreślają, że od stolicy Śląska dzieli ich zaledwie 8 godzin jazdy samochodem i decyzje podejmą w styczniu. Zupełnie inaczej niż np. Skandynawowie, którzy już teraz rezerwują samolot, hotel i planują wizytę na dwa, trzy dni.
- Mamy bardzo dużo zamówień z Francji, a Serbia i Macedonia wciąż potwierdzają zapotrzebowanie.
- Tak. Są jeszcze w sprzedaży wejściówki na półfinały i finały, a także na jeden bądź dwa dni w fazie głównej. No i oczywiście trwa sprzedaż produktów premium, czyli pakietów Hospitality. Tutaj są dostępne bilety na każdą fazę, w tym także na mecze polskiej reprezentacji.
- Nie mogę tego obiecać, ale jest szansa, że jeszcze przed świętami przygotujemy małą niespodziankę dla kibiców. Szczegóły postaramy się przekazać w najbliższych dniach.
- Mistrzostwa Europy są dla kibiców wszystkich drużyn, ale to my jesteśmy gospodarzami. Atmosferę już za chwilę będziemy czuli, bo od 1 grudnia we wszystkich miastach rozpoczyna się wystrój turniejowy. Przygotowujemy program związany nie tylko z oglądaniem meczów w hali, ale także w strefie kibica. Spodziewam się sporo niespodzianek ze strony zagranicznych fanów, myślę o Chorwatach, którzy nagle przyjadą w liczbie kilku tysięcy.
- Mistrzostwa Europy rządzą się innymi prawami niż mecze towarzyskie. Dostępność szczególnie w ostatnim okresie przygotowań będzie ograniczona, ale planujemy, by jeden trening w tym okresie przed samymi mistrzostwami był dostępny dla mediów i być może wybranej grupy kibiców.
- Są 32 obszary i 250 projektów, od organizacji transportu, przez bezpieczeństwo, zabezpieczenie medyczne, wolontariat, przygotowanie hal, ceremonie, oprawy przedmeczowe, promocję i komunikację. Jako Związek Piłki Ręcznej w przypadku Euro 2016 jesteśmy jak UEFA i spółka PL 2012 [odpowiedzialna za organizację Euro 2012 w piłce nożnej] w jednym. Zaczęliśmy w zeszłym roku pracować w gronie kilku osób, potem zmieniło się to w kilkanaście, a aktualnie jest około 30. Na sam turniej będziemy mieli w ścisłym komitecie organizacyjnym około stu osób. No i oczywiście należy do tego dodać wszystkich, którzy będą pracować w wolontariacie, bezpieczeństwie, serwisie, cateringu.
- Od ponad dwóch lat promujemy miasto szczególnie za granicą m.in. poprzez obecność w największych międzynarodowych wydarzeniach, jak np. Final Four Ligi Mistrzów, który był transmitowany do ponad stu krajów, mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata. W Polsce podczas wszystkich meczów reprezentacji i superligi jest stała ekspozycja promująca Kraków. Warto zauważyć, że poprzednie mistrzostwa Europy oglądało łącznie miliard dwieście milionów widzów i w tym kontekście piłka ręczna ma bardzo globalny wymiar. Jest duża szansa, że te liczby przebijemy. A w centrum uwagi będzie właśnie Kraków. Razem z województwem małopolskim będzie sercem europejskiej piłki ręcznej, a właściwie światowego sportu, bo Euro piłkarzy ręcznych będą najważniejszym sportowym wydarzeniem w świecie na początku 2016 roku.
- To właśnie elementy promocji miasta. Z jednej strony Kraków miał bardzo jasne oczekiwania dotyczące naszych działań i cały czas pilnujemy, by zobowiązania wypełniać. Obecność prezydenta podczas tak symbolicznych momentów jak uruchomienie zegara podkreśla prestiż imprezy. Właściwie na co dzień współpracujemy z Krzysztofem Kowalem, dyrektorem ZIS i jego zespołem. Ta współpraca układa nam się znakomicie. Bez pomocy w kwestii podejmowania decyzji, jak np. przy losowaniu grup w Centrum Kongresowym ICE, czy też w wystroju miasta, byłoby nam trudniej. Ale najtrudniejsze dopiero przed nami. Z doświadczenia wiem, że do 31 stycznia nie ma co ogłaszać, że jest dobrze. Dopiero 1 lutego.
- Aktualnie jest bardzo dużo spraw naraz do zrobienia. To jest najtrudniejsze w takich przedsięwzięciach - następuje ogromna kumulacja rzeczy w jednym czasie. Dam przykład. Wyznaczenie na konkretne dni wszystkich dróg dojazdów dla kibiców w połączeniu z oznakowaniem musi być zgrane z wolontariuszami, którzy muszą wiedzieć, jak fanów kierować do hali, i tych polskich, i tych zagranicznych. Zabezpieczenie nie oznacza tylko i wyłącznie przyjścia odpowiedniej liczby stewardów, ale także ich przeszkolenie, by wiedzieli, jak zostanie zaaranżowana hala, bo będzie odmienna niż na poprzednie wydarzenia. Są też twarde elementy związane z zarządzaniem potencjalnymi ryzykami, czyli przygotowanie się na różne scenariusze, od takich wydawałoby się najprostszych, jak na przykład sroga zima, jak przygotować strefę kibica na dwa tygodnie w centrum miasta, by kibice mogli czuć się w niej bezpiecznie i komfortowo.
- Tak, w tym miejscu powstanie strefa kibica. Trzeba pamiętać, że przyjedzie wielu znamienitych gości. Każda osoba w zespole jest maksymalnie obciążona, a musimy grać jak orkiestra. Wszyscy znają swoją część utworu, ale muszą wiedzieć, w jakiej grają kolejności. To jest największe wyzwanie. Przy takich projektach najważniejszy etap dopiero przed nami i najwięcej sił trzeba zachować na sam turniej.
- Przygotowaliśmy dla federacji i dla wszystkich grup docelowych, np. dziennikarzy czy drużyn, propozycje, gdzie mogą mieszkać czy trenować. Stworzyliśmy listę hoteli, które spełniają określone standardy. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że w Krakowie hotel mamy tuż przy hali, w którym zamieszkają wszystkie drużyny polskiej grupy. To, szczególnie zimą, kiedy kwestie transportu mają ogromne znaczenie, jest istotne.
- Tak, organizacja mistrzostw całkowicie jest po naszej stronie, od logistyki, przez wszystkie hale, zakwaterowanie, transport, ceremonie, aż do medali.
- Ponad 40 mln zł.
*Marcin Herra jest wiceprezesem ZPRP, odpowiedzialnym za Euro 2016