Marcin Herra: Kraków sercem mistrzostw Europy [WYWIAD]

Poprzednie mistrzostwa obejrzało 1,2 mld widzów. Piłka ręczna ma więc globalny wymiar. Jest duża szansa, że te liczby przebijemy, a w centrum uwagi będzie właśnie Kraków

Andrzej Klemba: ME w piłce ręcznej to trzecia pod względem wielkości impreza w Polsce po Euro 2012 i mistrzostwach świata w siatkówce.

Marcin Herra*: Rzeczywiście tak jest, chociaż w kontekście skali mało która impreza będzie porównywalna do mistrzostw Europy w piłce nożnej, przy której również pracowałem. Nie chcielibyśmy się mierzyć z siatkówką, która jest bardzo popularna w naszym kraju, ale w Europie to jednak piłka ręczna jest bardziej popularna. Widać to zarówno po zamówieniach biletów, bo będziemy gościli w Polsce więcej kibiców z zagranicy niż w przypadku siatkówki, jak również po złożonych wnioskach o akredytacje medialne. Mistrzostwa Europy będą pierwszoplanową imprezą w Niemczech, Francji, Hiszpanii czy w całej Skandynawii. A to też pokazuje, jak prestiżowe będzie to wydarzenie.

Zdecydowaliście, że Polacy będą grali wyłącznie w Krakowie. W siatkówce i piłce nożnej wyglądało to inaczej. Czym to było spowodowane?

- Mamy cztery drużyny w każdej grupie. Chcieliśmy, by Polacy grali w największej hali. Kraków ma bardzo silną pozycję, i w Polsce, i na arenie międzynarodowej. Jest wizytówką kraju. Przyjęliśmy założenie, by w przypadku awansu do kolejnych faz Polacy dalej cieszyli się najbardziej licznym dopingiem. Półfinały i finał też powinny odbywać się w największym obiekcie.

Będziecie też grali w Hali Stulecia, która podczas siatkarskiego mundialu wywołała kontrowersje w związku z tym, że Wrocław jej nie zmodernizował. Jest też kilka większych obiektów.

- Przed złożeniem aplikacji o Euro 2016 Związek Piłki Ręcznej w Polsce rozmawiał z władzami miast i wówczas utworzyła się grupa zainteresowanych goszczeniem Euro 2016. Zaangażowanie Wrocławia w imprezy sportowe spowodowało, że będziemy gościli tam fazę grupową i główną z topowymi europejskimi drużynami. Wspólnie z miastem i z operatorem hali we Wrocławiu przygotowujemy dodatkowe rozwiązania związane z trybunami. Tak by maksymalnie dużo osób mogło oglądać mecze w tej hali. Wszyscy, którzy przyjeżdżają do Polski, podkreślają, że są pod wrażeniem obiektów. Ten we Wrocławiu jest unikatowy, trafił na listę UNESCO. Na pewno jednak stanowi duże wyzwanie z punktu widzenia organizacji.

Jak sprzedają się bilety?

- Na półtora miesiąca przed mistrzostwami możemy powiedzieć, że frekwencja będzie dobra. Przeprowadziliśmy kilka faz sprzedaży biletów dla polskich kibiców. Np. 1 maja uruchomiliśmy specjalną pulę tylko dla mieszkańców Krakowa. Popracowaliśmy jeszcze nad limitami dla poszczególnych federacji, by więcej było biletów dla Polaków. W październiku 12 tysięcy biletów na mecze kadry sprzedało się w dwie minuty. W tej chwili nie ma już biletów na Wrocław i fazę wstępną w Krakowie. Bardzo dobrze sprawdza się rozwiązanie z Duńczykami, którzy zagrają w Gdańsku. Mamy blisko trzy tysiące zamówień od duńskich kibiców. O dziwo jest bardzo duże zainteresowanie z Norwegii i Islandii, które zagrają w Katowicach. Trochę mniej z Chorwacji, ale kibice z tego kraju podkreślają, że od stolicy Śląska dzieli ich zaledwie 8 godzin jazdy samochodem i decyzje podejmą w styczniu. Zupełnie inaczej niż np. Skandynawowie, którzy już teraz rezerwują samolot, hotel i planują wizytę na dwa, trzy dni.

Kibice rywali z polskiej grupy wykupią przyznane im limity?

- Mamy bardzo dużo zamówień z Francji, a Serbia i Macedonia wciąż potwierdzają zapotrzebowanie.

W Krakowie zostały jeszcze bilety?

- Tak. Są jeszcze w sprzedaży wejściówki na półfinały i finały, a także na jeden bądź dwa dni w fazie głównej. No i oczywiście trwa sprzedaż produktów premium, czyli pakietów Hospitality. Tutaj są dostępne bilety na każdą fazę, w tym także na mecze polskiej reprezentacji.

Będą jeszcze bilety na mecze Polaków w fazie wstępnej?

- Nie mogę tego obiecać, ale jest szansa, że jeszcze przed świętami przygotujemy małą niespodziankę dla kibiców. Szczegóły postaramy się przekazać w najbliższych dniach.

Węgrzy przyjechali na mistrzostwa świata w hokeju do Krakowa na tydzień.

- Mistrzostwa Europy są dla kibiców wszystkich drużyn, ale to my jesteśmy gospodarzami. Atmosferę już za chwilę będziemy czuli, bo od 1 grudnia we wszystkich miastach rozpoczyna się wystrój turniejowy. Przygotowujemy program związany nie tylko z oglądaniem meczów w hali, ale także w strefie kibica. Spodziewam się sporo niespodzianek ze strony zagranicznych fanów, myślę o Chorwatach, którzy nagle przyjadą w liczbie kilku tysięcy.

Kibice zobaczą treningi Polaków?

- Mistrzostwa Europy rządzą się innymi prawami niż mecze towarzyskie. Dostępność szczególnie w ostatnim okresie przygotowań będzie ograniczona, ale planujemy, by jeden trening w tym okresie przed samymi mistrzostwami był dostępny dla mediów i być może wybranej grupy kibiców.

Jak wielkim przedsięwzięciem są mistrzostwa Europy?

- Są 32 obszary i 250 projektów, od organizacji transportu, przez bezpieczeństwo, zabezpieczenie medyczne, wolontariat, przygotowanie hal, ceremonie, oprawy przedmeczowe, promocję i komunikację. Jako Związek Piłki Ręcznej w przypadku Euro 2016 jesteśmy jak UEFA i spółka PL 2012 [odpowiedzialna za organizację Euro 2012 w piłce nożnej] w jednym. Zaczęliśmy w zeszłym roku pracować w gronie kilku osób, potem zmieniło się to w kilkanaście, a aktualnie jest około 30. Na sam turniej będziemy mieli w ścisłym komitecie organizacyjnym około stu osób. No i oczywiście należy do tego dodać wszystkich, którzy będą pracować w wolontariacie, bezpieczeństwie, serwisie, cateringu.

Kraków wykłada około 9 mln zł, by półfinały i finały odbyły się pod Wawelem. Co dostaje w zamian?

- Od ponad dwóch lat promujemy miasto szczególnie za granicą m.in. poprzez obecność w największych międzynarodowych wydarzeniach, jak np. Final Four Ligi Mistrzów, który był transmitowany do ponad stu krajów, mistrzostwa Europy czy mistrzostwa świata. W Polsce podczas wszystkich meczów reprezentacji i superligi jest stała ekspozycja promująca Kraków. Warto zauważyć, że poprzednie mistrzostwa Europy oglądało łącznie miliard dwieście milionów widzów i w tym kontekście piłka ręczna ma bardzo globalny wymiar. Jest duża szansa, że te liczby przebijemy. A w centrum uwagi będzie właśnie Kraków. Razem z województwem małopolskim będzie sercem europejskiej piłki ręcznej, a właściwie światowego sportu, bo Euro piłkarzy ręcznych będą najważniejszym sportowym wydarzeniem w świecie na początku 2016 roku.

Gdy wjeżdża się do Krakowa od południa, to widać zegar odliczający czas do Euro 2016. Na Rynku Głównym przedstawiliście ambasadorów mistrzostw, m.in. kolarza Rafała Majkę czy rajdowca Rafała Sonika.

- To właśnie elementy promocji miasta. Z jednej strony Kraków miał bardzo jasne oczekiwania dotyczące naszych działań i cały czas pilnujemy, by zobowiązania wypełniać. Obecność prezydenta podczas tak symbolicznych momentów jak uruchomienie zegara podkreśla prestiż imprezy. Właściwie na co dzień współpracujemy z Krzysztofem Kowalem, dyrektorem ZIS i jego zespołem. Ta współpraca układa nam się znakomicie. Bez pomocy w kwestii podejmowania decyzji, jak np. przy losowaniu grup w Centrum Kongresowym ICE, czy też w wystroju miasta, byłoby nam trudniej. Ale najtrudniejsze dopiero przed nami. Z doświadczenia wiem, że do 31 stycznia nie ma co ogłaszać, że jest dobrze. Dopiero 1 lutego.

Czyli co jest źle?

- Aktualnie jest bardzo dużo spraw naraz do zrobienia. To jest najtrudniejsze w takich przedsięwzięciach - następuje ogromna kumulacja rzeczy w jednym czasie. Dam przykład. Wyznaczenie na konkretne dni wszystkich dróg dojazdów dla kibiców w połączeniu z oznakowaniem musi być zgrane z wolontariuszami, którzy muszą wiedzieć, jak fanów kierować do hali, i tych polskich, i tych zagranicznych. Zabezpieczenie nie oznacza tylko i wyłącznie przyjścia odpowiedniej liczby stewardów, ale także ich przeszkolenie, by wiedzieli, jak zostanie zaaranżowana hala, bo będzie odmienna niż na poprzednie wydarzenia. Są też twarde elementy związane z zarządzaniem potencjalnymi ryzykami, czyli przygotowanie się na różne scenariusze, od takich wydawałoby się najprostszych, jak na przykład sroga zima, jak przygotować strefę kibica na dwa tygodnie w centrum miasta, by kibice mogli czuć się w niej bezpiecznie i komfortowo.

Na Małym Rynku?

- Tak, w tym miejscu powstanie strefa kibica. Trzeba pamiętać, że przyjedzie wielu znamienitych gości. Każda osoba w zespole jest maksymalnie obciążona, a musimy grać jak orkiestra. Wszyscy znają swoją część utworu, ale muszą wiedzieć, w jakiej grają kolejności. To jest największe wyzwanie. Przy takich projektach najważniejszy etap dopiero przed nami i najwięcej sił trzeba zachować na sam turniej.

Wybór hotelu dla reprezentacji Polski o rzut kamieniem od hali to kwestia komfortu?

- Przygotowaliśmy dla federacji i dla wszystkich grup docelowych, np. dziennikarzy czy drużyn, propozycje, gdzie mogą mieszkać czy trenować. Stworzyliśmy listę hoteli, które spełniają określone standardy. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że w Krakowie hotel mamy tuż przy hali, w którym zamieszkają wszystkie drużyny polskiej grupy. To, szczególnie zimą, kiedy kwestie transportu mają ogromne znaczenie, jest istotne.

ZPRP pokrywa wszystkie wydatki związane z goszczeniem drużyn?

- Tak, organizacja mistrzostw całkowicie jest po naszej stronie, od logistyki, przez wszystkie hale, zakwaterowanie, transport, ceremonie, aż do medali.

Organizacja piłkarskiego Euro 2012 kosztowała ok. 120 mln zł. A Euro 2016 w piłce ręcznej ile?

- Ponad 40 mln zł.

*Marcin Herra jest wiceprezesem ZPRP, odpowiedzialnym za Euro 2016

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.