Oblany test Azotów. Wysoka porażka z Orlenem Wisłą

To spotkanie zapowiadano jako hit PGNiG Superligi. Trzecie w tabeli Azoty Puławy podejmowały wicelidera - płocki Orlen Wisłę. Niestety gospodarze nie mieli w tym meczu nic do powiedzenia i przegrali gładko różnicą dziewięciu bramek.

Zespół puławski przystępował do tej potyczki w nienajlepszych nastrojach. Azoty, mimo że były faworytem odpadły z rozgrywek o Puchar EHF. Przegrały dwa razy ze szwajcarskim Pfadi Winterthur. Szczególnie ta druga porażka była dotkliwa, bo ekipa trenera Ryszarda Skutnika uległa rywalom na własnym parkiecie różnicą siedmiu bramek. - Dlatego też mecz z drużyną z Płocka będzie dla nas sprawdzianem w jakim miejscu jesteśmy, czy pucharowi rywale byli tacy mocni, czy to nas dopadł kryzys - mówił przed spotkaniem prezes puławskiego klubu Jerzy Witaszek.

Niestety wszystko wskazuje na to, że to raczej ta druga opcja jest prawdziwa. Pierwszy mecz tych zespołów zakończył się minimalnym zwycięstwem Orlenu, który na własnym parkiecie wygrał 35:33. Z pewnością teraz drużynę puławską nieco wybiła z uderzenia kontuzja reprezentacyjnego rozgrywającego Piotra Masłowskiego, której doznał tuż po rozpoczęciu gry. Niemniej jednak wicemistrzowie Polski zaczęli z dużym impetem i w 10. minucie, po trafieniu Rochy, prowadzili 7:2. Taki dystans utrzymywał się przez jakiś czas, ale po kwadransie gospodarze przystąpili do odrabiania start. Przewaga zaczęła systematycznie topnieć i po bramce Patryka Kuchczyńskiego puławianie przegrywali zaledwie 10:11. Niestety w końcówce pierwszej połowy goście znów odzyskali rezon, a w Azotach kiepski okres miał Nikola Prce, który popełnił kilka błędów. Warto jednak przypomnieć, że w pierwszym spotkaniu tych drużyn Bośniak rzucił Orlenowi Wiśle aż 14 goli. Poza tym w bramce rywali kilkoma dobrymi interwencjami popisał się Marcin Wichary i do przerwy puławianie przegrywali 12:18.

Po zmianie stron trener Skutnik na środek rozegrania przesunął skrzydłowego Przemysława Krajewskiego. Ten od razu zdobył gola, ale rywale odpowiedzieli tym samym. Taka wymiana ciosów trwała przez kolejne minuty, lecz dystans się nie zmieniał. Niestety gospodarzom najwyraźniej nie szło. Nie potrafili nawet wykorzystać podwójnego osłabienia Orlenu Wisły, a rzut karny wykonywany w tym okresie przez Krajewskiego obronił Corrales. Słabą skuteczność gospodarzy wykorzystali skrzętnie płocczanie, którzy odskoczyli na osiem bramek (23:15). Mając taką przewagę goście już spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku i ostatecznie wygrali 32:23.

W następnej kolejce Azoty spotkają się w sobotę - 5 grudnia ze Stalą w Mielcu.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Azoty Puławy 23 (12)

Orlen Wisła Płock 32 (18)

Azoty: Bogdanov, Krupa, Zapora - Prce 7, Kubisztal 5, Krajewski 3, Kuchczyński 3, Przybylski 3, Orzechowski 1, Petrovsky 1, Grzelak, Masłowski, Skrabania.

Orlen Wisła: Corrales, Wichary - Racotea 6, De Toledo 5, Rocha 5, Daszek 4, Tarabochia 4, Nikćević 3, Ghionea 2, Zhitnikov 2, Konitz 1, Kwiatkowski, Piechowski, Wiśniewski.

Kary: Azoty - 4 min., Orlen Wisła - 14 min.

Sędziowali: Paweł Kaszubski i Piotr Wojdyr z Gdańska.

Widzów: 600.

Copyright © Agora SA