Koniec wyjazdowej passy. Korona po słabym meczu przegrywa w Białymstoku

Na ośmiu meczach bez porażki zakończyła się wyjazdowa seria Korony. Jej kres nastąpił po słabym występie w Białymstoku. Jagiellonia - Korona 1:0.

Trener Marcin Brosz z Jagiellonią zestawił zespół według tego samego klucza, co podczas poprzedniego wyjazdu do Zabrza. A zatem z trójką defensywnych pomocników. Tym razem tercet w środku pola stworzyli Vlastmir Jovanović, Aleksandrs Fertovs i Rafał Grzelak. Ten ostatni wymienił w składzie Vanję Markovicia.

Korona rozpoczęła odważnie. Kielczanie wysoko atakowali rywala, notowali odbiory w środkowej strefie. Nie udało się jednak skorzystać z przewagi, bo w 6. minucie to gospodarze nieoczekiwanie trafili do siatki. Piłkarze Jagiellonii zabawili się w kieleckim polu karnym. Piłkę w "szesnastce" otrzymał Łukasz Sekuluski, ale choć mógł strzelać odegrał do wbiegającego Fedora Cernycha. Litwin też zamiast od razu uderzać najpierw położył na ziemi Macieja Wilusza, a po chwili Zbigniewa Małkowskiego i lekko kopnął piłkę w kierunku bramki. Tę miał szansę jeszcze wybić stojący na linii Radek Dejmek, ale czeski stoper poślizgnął się...

Zdobyty gol dodał gospodarzom wiele pewności. Jagiellonia natychmiast przejęła inicjatywę, zepchnęła Koronę do defensywy. I piłkarze Michała Probierza stwarzali sobie kolejne okazje. Małkowski interweniować musiał po strzałach z dystansu Konstantina Wassiljjewa i Karola Mackiewicza. W 25. minucie białostoczanie mogli podwyższyć wynik, po bliźniaczej akcji jak przy golu Cernycha, ale tym razem jeszcze dłużej zwlekali z oddaniem strzału i defensorzy Korony zdołali wybić piłkę.

Kielczanie po stracie gola nie zdołali wrócić do gry. Gra w ogóle im się nie kleiła. Notowali sporo strat, nie potrafili wymienić kilku celnych podań. W ofensywie nie mieli żadnego pomysłu na rozmontowanie defensywy Jagiellonii.

Po zmianie stron nie poprawili się. Kielczanom nadal z ogromnym trudem przychodziło konstruowania akcji. Wciąż grali bardzo niedokładnie, mylili się nawet podając piłkę na kilka metrów. Zmiany na lepsze nie spowodowała nawet roszada ustawienia i wprowadzenie drugiego, a w końcówce trzeciego napastnika.

Jagiellonia w drugiej połowie ograniczała się przede wszystkim do uważnej gry w defensywie i szukania swych szans w kontratakach, ewentualnie po stałych fragmentach. Najbliżej gospodarze podwyższenia wyniku byli w 67. minucie, gdy po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Mackiewicza z bliska fatalnie spudłował Sebastian Madera. Korona swą jedyną okazję miała po rzucie wolnym wykonywanym przez Łukasza Sierpinę, ale piłka po jego strzale przeleciała tuż obok słupka.

Kolejny mecz Korona zagra przed własną publicznością - w następną niedzielę (godz. 18) kielczanie podejmą na Kolporter Arenie Zagłębie Lubin.

Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 1:0 (1:0)

Bramka: Cernych (6.)

Jagiellonia: Drągowski - Tomasik, Tarasovs, Madera, Baran - Mackiewicz, Grzyb, Góralski, Wassiljew (87. Romańczuk), Cernych Ż (61. Świderski) - Sekulski (61. Frankowski)

Korona: Małkowski - Gabovs, Dejmek, Wilusz, Sylwestrzak - Pawłowski (61. Sobolewski), Jovanović, Grzelak Ż (56. Przybyła), Fertovs, Sierpina (83. Trytko) - Cabrera

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.