Trener KKS Olsztyn po wizycie u Gortata: USA jest niesamowite

- Nie zabrakło szkoleń pod okiem amerykańskimi trenerów, którzy na co dzień pracują z zawodowcami. Mieliśmy też wspólną kolację z Marcinem Gortatem - mówi o swojej wizycie w USA Tomasz Sztąberski, szkoleniowiec pierwszoligowych koszykarek KKS Olsztyn.

Olsztyński duet trenerski Tomasz i Alicja Sztąberskich wraz z córką Martą wrócili właśnie ze Stanów Zjednoczonych. Przypomnijmy, że Marta Sztąberska, której talent został dostrzeżony podczas letnich obozów koszykarskich w Polsce, w nagrodę poleciała za ocean na zaproszenie Marcina Gortata, zawodnika ligi NBA.

Rozmowa z Tomaszem Sztąberskim, trenerem KKS Olsztyn

Mateusz Lewandowski: Zanim przejdziemy do rozmowy o państwa podróży do USA, trzeba wspomnieć o przygodach, które was spotkały w drodze powrotnej...

Tomasz Sztąberski: - Spędziliśmy prawie osiem godzin na lotnisku, ponieważ z przyczyn awaryjnych nasz samolot, będący już nad Atlantykiem, został zawrócony. W ten sposób nasz wyjazd przedłużył się o cały dzień [państwo Sztąberscy wrócili do Olsztyna w nocy z czwartku na piątek - red.].

Domyślam, że mimo to warto było odwiedzić Amerykę Północną?

- Możliwość podpatrzenia jak działa fundacja Marcina Gortata czy przebywanie przez kilka dni w Stanach Zjednoczonych, było wielkim przeżyciem. Chciałbym również wspomnieć, że poprzedni piątek był najdłuższym dniem w moim życie. Z Warszawy wylecieliśmy o szóstej rano, a w Stanach Zjednoczonych byliśmy po południu miejscowego czasu. Proszę sobie wyobrazić ile trwał mój dzień, gdy doliczymy do tego sześciogodzinną różnicę czasu.

Podróż za ocean to była przede wszystkim nagroda dla pańskiej córki...

- Cała grupa dzieciaków [pozostali finaliście obozów koszykarskich organizowanych przez Marcina Gortata - red.] wraz z rodzicami stworzyła bardzo fajną i miłą atmosferę. Młodzi zawodnicy oraz zawodniczki już po kilku dniach były ze sobą bardzo zżyte. Nie zabrakło szkoleń pod okiem amerykańskimi trenerów, którzy na co dzień pracują z zawodowcami. Mieliśmy też wspólną kolację z Marcinem Gortatem.

Miał pan okazję podpatrzyć jak wygląda trening drużyny Washington Wizards, w której występuje najlepszy polski koszykarz?

- To było niemożliwe, ponieważ bardzo tego pilnują. Zdziwiło mnie jednak to, że jego zespół ćwiczy w salce podobnej do hali OSiR-u w Olsztynie, a mecze rozgrywa na obiekcie z trybunami na blisko 20 tys. osób. W Polsce jest to nie do pomyślenia.

Jedynym z punktów programu był mecz ligi NBA. Podpatrzył pan pewne zagrania, które teraz chciałby pan przenieść na polskie boiska?

- Na początku chciałbym podkreślić, że przepisy podczas tego typu imprez są bardzo zaostrzone. Z powodów bezpieczeństwa każdy z nas musiał przejść przed spotkaniem przez specjalną bramkę kontrolną. Wpuszczono nas jednak odpowiednio wcześniej, byśmy mogli z bliska przyglądać się temu, co robią zawodnicy obu drużyn NBA. Ich rozgrzewka wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Mam jednak wrażenie, że przez trzy kwarty meczu oba zespoły wzajemnie się badają. Cała zabawa zaczyna się dopiero podczas ostatniej części spotkania.

Mimo wielu sportowych obowiązków mieliście czas na zwiedzanie Ameryki?

- Dane nam było zwiedzić Waszyngton, Capitol oraz Pentagon. Byliśmy również w okolicach Białego Domu i wstąpiliśmy do wielu muzeów. Mimo że wyjazd do USA miała opłacona tylko moja córka [rodzice pokrywali koszty swojego wyjazdu - red.], to z perspektywy czasu uważam, że warto było wydać trochę pieniędzy i pojechać tam razem z Martą.

Zaledwie kilka dni po pana powrocie, w najbliższą niedzielę poprowadzi pan KKS Olsztyn w meczu z SMS-em Łomianki (hala OSiR, godz. 14)...

- Podczas naszej nieobecności zostały zrealizowane wszystkie założenie, które wcześniej wspólnie zaplanowaliśmy. Mam nadzieję, że w niedzielę pokażemy na co nas tak naprawdę stać.

Więcej o koszykarkach KKS czytaj na olsztyn.sport.pl .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.