Szczęście wyrównuje Lechowi starty z początku sezonu. Przed Pogonią trudne zadanie

W niedzielę Pogoń Szczecin zmierzy się z Lechem Poznań. Kolejorz to zespół, który granatowo-bordowym leży wybitnie, ale na spacerek nie ma co liczyć.

Odkąd Pogoń wróciła do ekstraklasy, mierzyła się ze swoim odwiecznym rywalem dziewięć razy. Faworytem nigdy nie była, ponieważ od dłuższego czasu jest zespołem środka tabeli, a Lech to przecież sam top ligowej stawki. Mimo wszystko, bilans ostatnich starć jest dla szczecinian bardzo korzystny. Z tych dziewięciu pojedynków, portowcy przegrali tylko dwa. Trzykrotnie natomiast zwyciężali (m.in. 5:1), a poza tym przywieźli z Bułgarskiej też trzy cenne remisy.

Ostatnia konfrontacja miała miejsce w pierwszej kolejce tego sezonu, w Poznaniu. Duma Pomorza niespodziewanie wygrała 2:1. Wtedy jeszcze nic nie zwiastowało ogromnego kryzysu poznaniaków, którzy zanim przystąpili do meczu z Pogonią, gładko rozprawili się na wyjeździe z FK Sarajewo (2:0), praktycznie przesądzając losy awansu do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów.

Potem mistrz Polski zupełnie się jednak posypał i zaliczył kilka kompromitujących wyników, które ściągnęły go na dno ligowej tabeli. Sytuację odmieniła dopiero zmiana trenera. Jan Urban zastąpił Macieja Skorżę i tchnął nowego ducha w poznańską lokomotywę, która powoli zaczyna się rozpędzać.

- Dzisiaj Lech jest zupełnie innym zespołem, który nabiera wiatru w żagle. Od meczu z Fiorentiną coś zaskoczyło i grają zdecydowanie lepiej - mówi trener Pogoni Szczecin, Czesław Michniewicz.

Faktycznie, nieoczekiwane wyjazdowe zwycięstwo nad Fiorentiną w Lidze Europy było momentem przełomowym. Lech nie zaczął nagle grać zdecydowanie lepszej piłki, ale...

- Przede wszystkim zaczęło im dopisywać szczęście, bo wcześniej przecież też potrafili sobie stworzyć sytuacje, ale nie byli ich w stanie zamieniać na bramki. Teraz jest inaczej - mówi Michniewicz.

Poznaniacy szczęśliwe wygrali we Włoszech, potem sprawili niespodziankę przywożąc komplet punktów z Warszawy, a w czwartek wymęczyli awans do półfinału Pucharu Polski. Stare porzekadło mówi, że suma szczęścia zawsze równa się zero i wygląda na to, że los zwraca Lechowi to, co tak brutalnie zabrał w pierwszej części sezonu. Co za tym idzie, podopieczni Jana Urbana rachunki do wyrównania mają też z Pogonią Szczecin i w niedzielę będą chcieli pójść za ciosem.

Poprawy sytuacji Kolejorza nie można jednak upatrywać tylko i wyłącznie w szczęściu. - W Lechu znacznie polepszył się też stan kadrowy, ponieważ wielu zawodników wróciło po kontuzjach i stworzyła się konkretna rywalizacja - mówi Michniewicz. - Gdy wypadnie Łukasz Trałka, to zaraz w jego miejsce wskakuje Abdul Aziz Tetteh i nie ma różnicy w jakości. Ewidentnie w tej drużynie coś się ruszyło.

Jednym z nielicznych zawodników, który do zdrowia nadal nie doszedł jest Marcin Robak. Napastnik jest symbolem szczecińsko-poznańskich rywalizacji, ale w niedzielę kolejnej karty w tej historii nie napisze. - Niestety sytuacja Marcina Robaka jest skomplikowana. Mimo wielu konsultacji cały czas ma spuchniętą kostkę. Wkrótce będzie miał dodatkowe konsultacje i mam nadzieję, że ktoś wreszcie to dobrze zdiagnozuje. Pesymistycznie patrzę na jego sytuację. On będzie potrzebował dużo czasu, aby wrócić do formy i w tej rundzie raczej nie dostanie szansy - ucina spekulacje na temat występu Robaka, trener Jan Urban.

Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 18 na stadionie przy ul. Twardowskiego.

Więcej o:
Copyright © Agora SA