Sebastian 'Zorro II' Rudol z Pogoni: Koledzy czekają na moje bramki

Sebastian Rudol, prawy obrońca Pogoni Szczecin, wrócił w środę do treningów z Portowcami. Trzy tygodnie temu w meczu rezerw doznał złamania kości jarzmowej. Miał pauzować do stycznia.

Rudol wrócił do treningów szybciej, bo zdecydował się na grę w specjalnej masce, która ochrania jego twarz. Lekarze nie mieli nic przeciwko.

Jakub Lisowski: Maska przeszkadza czy nie?

Sebastian Rudol: Jest pewien dyskomfort, bo w paru miejscach maska mnie ociera, ale w ogóle się tym nie przejmuję. Radość z tego, że wróciłem do treningów i znów mogę ćwiczyć z kolegami jest tak duża, że zapominam o takim dyskomforcie.

Gdy odniósł Pan kontuzję wróżono, że wróci Pan do treningów i gry w styczniu. To od Pana wyszła inicjatywa, by spróbować - za zgodą lekarzy - gry w masce?

- Tak. Lekarze tłumaczyli mi, że kość jarzmowa zrasta się około sześciu tygodni, ale dla mnie to za długo. Uważam, że skoro mogę grać w masce, to ten powrót na ligowe boiska może być wcześniejszy. Jestem młodym sportowcem, więc moje kości może i szybciej się zrastają, ale ja przede wszystkim chciałem już grać. Zrobiłem tę maskę, by znów pomagać Pogoni. Wiem, że mój stan nie jest idealny i muszę na treningach i w meczach na siebie uważać, by wszystko się dobrze zrosło, ale mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy. Już mi Łukasz Zwoliński zapowiedział, że będziemy "braciakami w maskach" i przy okazji koniecznie musimy sobie zrobić specjalne zdjęcie.

Łukasz Zwoliński wysoko zawiesił Pana masce poprzeczkę. Gdy zaczął grać w swojej - strzelał seryjnie bramki. Pan jako obrońca może być rozliczany z tego, by Pogoń nie traciła bramek.

- Oczywiście. Koledzy z drużyny już się ze mnie trochę pośmiali i wszyscy czekają na moje bramki, ale tak serio to nie chcę, by maska była taryfą ulgową dla mnie. Chcę walczyć o skład już od pierwszego treningu i chcę pokazać trenerowi i kibicom, że wciąż zasługuję na grę w Pogoni. I wiem, że im mniej bramek stracimy, tym lepsze będą noty.

Podczas Pana przerwy w treningach i grze pogorszyła się sytuacja kadrowa w Pogoni. Może być tak, że już z Lechem zagra Pan od początku. Wytrzyma Pan kondycyjnie pełne spotkanie?

- Nie chcę przewidywać co się stanie w niedzielę. Wolę skupić się na pracy, by mieć siły. Mam treningi z zespołem, ale i indywidualne, by nie odstawać. Mam nadzieję, że trener Michniewicz to zauważy i da mi szansę w meczu.

Pana ewentualny powrót do zespołu to też możliwość, by szkoleniowiec wyciągnął z defensywy na skrzydło Adama Frączczaka.

- Ja nie patrzę na tę sytuację pod kątem tego, ile teraz trener ma kadrowych możliwości. Robię swoje - chcę grać. Jak będę miał 30 lat, to może i będę zawodnikiem od którego będzie się ustalał skład, ale teraz jestem młody i tylko postawą na treningach mogę sobie zapracować na występ w lidze.

Trochę Pan stracił przez kontuzję - spotkania ligowe, ale i występy w kadrze młodzieżowej.

- Ten rok jest dla mnie trudniejszy niż poprzedni. Bo to nie tylko ta kontuzja, ale i była również zniżka formy. Podchodzę do tego jednak spokojnie, nie zwieszam głowy. Muszę zdawać sobie sprawę, że na świecie ludzie mają poważniejsze problemy, więc ja wychodzę z założenia, że "co Cię nie zabije, to Cię wzmocni". Tak naprawdę to wcześniej omijały mnie kontuzje, nawet te czysto piłkarskie. Ostatnie złamanie to kontuzja mechaniczna, która mogła się przytrafić równie dobrze na ulicy. Mam jednak nadzieję, że limit pecha wykorzystałem.

Ale ze spotkań w rezerwach będzie Pan pewnie zwolniony do końca sezonu?

- Trener Michniewicz się śmiał, że już w drugim zespole nie pogram, ale ja chciałem nawet porozmawiać z trenerem rezerw odnośnie gry w sobotnim meczu. Wiem, że trener Paweł Sikora chętnie by mnie znów widział w składzie, ale decyduje o tym trener Michniewicz. Pół żartem, pół serio stwierdził jednak, że do końca tego roku mogę sobie odpuścić występy w Pogoni II, a mam się skoncentrować na pierwszym zespole.

Pokonacie w niedzielę Lecha?

- Oczywiście, że tak. Uważam, że Lech nam leży, szczególnie na naszym boisku, co pokazywaliśmy w ostatnich spotkaniach. W niedzielę będziemy chcieli to potwierdzić i dostarczyć dużo radości kibicom.

Rozmawiał Jakub Lisowski

Więcej o:
Copyright © Agora SA