Prezes Stomilu Olsztyn gasi pożar w klubie

- Zdaję sobie sprawę, że od razu nie zdobędziemy potężnego sponsora. Być może ja też popełniłem błąd i jeśli go znajdę, to się do niego przyznam - mówi Mariusz Borkowski, prezes Stomilu. We wtorek zarząd odniósł się do problemów finansowych piłkarskiego klubu.

Prezes pierwszoligowego OKS-u skomentował zarzuty stawiane przez piłkarzy Stomilu, którzy przed tygodniem na specjalnie zwołanej konferencji prasowej poinformowali o trudnej sytuacji finansowej. Zarówno zawodnicy, jak i pracownicy klubu, z ostatnich 10 należnych im wypłat otrzymali zaledwie pięć.

We wtorek Mariusz Borkowski zapewniał, że położenie w jakim znalazł się klub, nie jest tak dramatyczne. - Splot niepotrzebnych zdarzeń, które miały miejsce spowodowały, że klubowa kasa została pusta - mówi prezes Stomilu. - W sytuacji, gdy spółka przejmuje pewne zobowiązania po stowarzyszeniu, to pieniądze trafiają na spłatę długów zamiast na bieżące funkcjonowanie. Mieliśmy pełną świadomość, że taka sytuacja będzie miała miejsce.

Przypomnijmy, że Borkowski stery w pierwszoligowcu przejął w maju tego roku, "dziedzicząc" po swoich poprzednikach długi sięgające blisko 800 tys. zł. Ratunkiem dla klubu miała być spółka Stomil Olsztyn S.A., którą ostatecznie powołano jeszcze tego samego miesiąca. Głównym udziałowcem została Gmina Olsztyn, która nabyła akcje za 500 tys. zł.

- Miasto wysłało wtedy jasny sygnał, że chce pomóc klubowi - tłumaczy Borkowski. - Dało nam również możliwość samodzielnej pracy, co chcieliśmy robić jak najlepiej. Chcę podkreślić, że nie liczę wyłącznie na wsparcie ze strony miasta. Pracuję wciąż nad kilkoma rozwiązaniami aby jak najszybciej wyprostować całą sytuację. Robię to, nie pobierając wynagrodzenia.

Do tej pory nie udało się nawiązać współpracy z firmą, która wsparłaby finansowo drużynę, pozwalając tym samym piłkarzom skupić się wyłącznie na grze. - Zdaję sobie sprawę, że od razu nie zdobędziemy potężnego sponsora - podkreśla Borkowski. - Być może ja też popełniłem błąd i jeśli go znajdę, to się do niego przyznam. Rozmowy jednak cały czas trwają i jestem pozytywnie nastawiony.

Prezes Stomilu odbył także rozmowy z piłkarzami, którzy przypomnijmy, ostatnie pensje otrzymali dwa miesiące temu. Zgodnie z przepisami, oznacza to, że po tym terminie mogą ubiegać się o rozwiązanie swoich kontraktów z winy klubu. - Wiedzą oni jaką obecnie mamy sytuację więc nikt z nich nie będzie podejmował gwałtownych ruchów - zaznacza Mariusz Borkowski.

Do końca tego roku zespołowi z Olsztyna do rozegrania pozostały dwa ligowe spotkania - w piątek u siebie z GKS-em Bełchatów (godz. 14.45) oraz na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz (28 listopada). - Mimo wielu trudności musimy się skupić na tym, aby rozegrać je w dobrym stylu - przekonuje Janusz Bucholc, kapitan zespołu. - Jeśli sprawy poza boiskowe nie rozstrzygną się na naszą korzyść, to wtedy część z nas będzie zmuszona do szukania sobie innego klubu. Nie pozostało nam nic innego, jak wierzyć w zapewnienia władz Stomilu. Mam nadzieję, że otrzymamy zaległe wypłaty.

Do problemów finansowych w klubie na razie nie zamierza odnieść się główny udziałowiec Stomilu Olsztyn S.A. W najbliższych dniach w ratuszu ma jednak dojść do spotkania prezydenta Piotra Grzymowicza z Mariuszem Borkowskim. - Po konferencji prasowej zwołanej przez piłkarzy [10 listopada - red.], prezydent poprosił o przedstawienie mu wszelkich informacji na temat dotychczasowego funkcjonowania spółki akcyjnej - mówi Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Urzędu Miasta. - Obecnie są one przez nas analizowane.

Tymczasem drużyna z Olsztyna, umiejętnie prowadzona przez doświadczonego trenera Mirosława Jabłońskiego, jest jedną z największych pozytywnych niespodzianek rundy jesiennej na zapleczu ekstraklasy. Biało-niebiescy po rozegraniu 17. meczów zajmują wysokie czwarte miejsce w tabeli, tracąc do lidera - Wisły Płock - tylko sześć punktów.

Więcej o piłkarzach Stomilu czytaj na olsztyn.sport.pl .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.