Zamachy w Paryżu. Obrońca Lecha Poznań Barry Douglas był tego dnia w stolicy Francji! "Na szczęście uniknąłem tragedii"

Obrońca Lecha Poznań Barry Douglas był wraz z narzeczoną na krótkim urlopie w Paryżu. Opuścił stolicę Francji kilka godzin przed tragicznymi atakami terrorystów.

Piłkarze Lecha Poznań otrzymali w przerwie na mecze reprezentacji od trenera Jana Urbana trzy dni wolnego. Na treningu musieli się pojawić dopiero w piątek późnym popołudniem. Szkocki obrońca Barry Douglas zabrał więc swoją narzeczoną Debbie Shaw we wtorek na krótki urlop do Paryża.

Lechita wraz z partnerką nieświadomi zdarzeń, które miały się wydarzyć dość intensywnie w tym czasie zwiedzali stolicę Francji. Na portalach społecznościowych chwalili się zdjęciami z miejsc, w których byli. W czwartek odwiedzili m.in. słynny most Pont des Arts, na którym zakochani wieszają kłodki ze swoimi imionami. Douglas i jego partnerka również to zrobili. Sęk w tym, że słynny most znajduje się tuż obok Luwru, gdzie kilkaset metrów dalej (obok stacji metra Les Halles) dobę później również doszło do zamachu terrorystycznego.

Lechita wraz z narzeczoną wrócili do kraju w piątek rano, bowiem popołudniu Szkot musiał się stawić na treningu Lecha Poznań. Wieczorem nadeszła tragiczna informacja o zamachach w Paryżu. Douglas poinformował na Twitterze, że zdążył wrócić do Polski. "Wrócilismy do Polski tego ranka. Szczęśliwie uniknęliśmy tej tragedii, która wydarzyła się w Paryżu" - napisał.

Szkot był wyraźnie poruszony tymi zdarzeniami. "To brzmi tak surrealistycznie. Łamie serce. Dlaczego ludzie robią takie szalone rzeczy?" - pytał na Twitterze lechita.

W piatkowych zamachach terrrosytycznych w Paryżu (w hali koncertowej Bataclan, pod stadionem Stade de Francje oraz w kilku restauracjach) zginęło łącznie 129 osób, a kolejnych blisko sto znajduje się w stanie krytycznym. We Francji wprowadzono stan wyjątkowy w celu zneutralizowania terrrorystów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA