Koniec pięknej serii Stomilu. Przegrali w strugach deszczu

Po trzech zwycięstwach z rzędu, biało-niebiescy przegrali z Miedzią Legnica 0:1. Niedosyt pozostaje tym większy, ponieważ na boisku w Olsztynie nie ustępowali rywalom, którzy w swoim składzie mają utytułowanych piłkarzy, a jedyną bramkę stracili w ostatniej minucie.

Mimo poważnych problemów finansowych klubu z Olsztyna i braku wypłat za ostatnie dwa miesiące, piłkarze Stomilu wyszli w sobotę na boisko. Niewykluczone jednak, że po raz ostatni zagrali w tym składzie o czym informowaliśmy na olsztyn.sport.pl (czytaj Prezes w Indiach, a zespół nie trenuje ).

Do składu OKS-u po kontuzjach wrócili Irakli Meschia i Paweł Głowacki, których szkoleniowiec Mirosław Jabłoński od razu wystawił w podstawowej jedenastce. Pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie przyjezdni. Na uderzenie z dystansu zdecydował się były reprezentant Polski Wojciech Łobodziński, ale futbolówka minęła lewy słupek bramki strzeżonej przez Piotra Skibę.

Biało-niebiescy odpowiadali akcjami oskrzydlającymi, które kończyły się dośrodkowaniem w pole karne Miedzi. Doskonałą okazję do objęcia prowadzenia Stomil wypracował sobie w 15 minucie. Akcję na prawej stronie boiska rozpoczął kapitan Janusz Bucholc, który w tempo podał do Łukasza Suchockiego, a ten wrzucił piłkę na ósmy metr do Rafała Kujawy. Napastnik OKS-u w wiadomy tylko sobie sposób nie potrafił skierować jej głowa do siatki gości.

Mecz pod względem poziomu sportowego pozostawiał wiele do życzenia, a strzałów na bramkę było jak na lekarstwo. Jeden z nich, po samotnym rajdzie oddał Łukasz Suchocki, ale tym razem futbolówka przeleciała nad poprzeczką. Co gorsza momentami biało-niebiescy zapominali o pilnowaniu dostępu do własnej bramki. Po nieporozumieniu między Tomaszem Wełną a Rafałem Remiszem legniczanie w prezencie otrzymali rzut rożny. Na szczęście dla defensywy OKS-u goście nie wykorzystali okazji.

Trzeba przyznać, że rywalizację na boisku utrudniały piłkarzom warunki atmosferyczne. Chłód i rzęsiście padający deszcz spowodowały, że murawa była grząska, a piłka jednym razem nabierała dodatkowej prędkości, innym razem potrafiła się sama zatrzymać. Aż dziwne, że żadna z drużyn nie starała się tego wykorzystać strzelając z dystansu. W efekcie na przerwę zawodnicy schodzili przy bezbramkowym remisie.

- Warunki były bardzo ciężkie, ale równe dla wszystkich - mówi Rafał Remisz, obrońca OKS-u. - Dawaliśmy z siebie sto procent i mam nadzieję, że to było widać.

W drugiej połowie olsztynianie dali się zepchnąć do defensywy. Niedługo po wznowieniu gry blisko szczęścia była Bartosz Ślusarski z Miedzi, który główkował po dośrodkowaniu Wojciech Łobodziński. Futbolówka otarła się wprawdzie od słupka, ale chwilę później wylądowała bezpieczna w rękach Piotra Skiby.

- W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy oddawać więcej strzałów na bramkę - mówi Łukasz Suchocki, napastnik Stomilu. - Ponadto drugą połowę graliśmy z wiatrem, co mogło ułatwić nam sprawę.

Kilka minut później najlepszą sytuację w spotkaniu mieli gospodarze. Po rzucie wolnym i zamieszaniu w polu karnym legniczan Tomasz Wełna trafił w poprzeczkę. Niedługo potem dobre podanie od Grzegorza Lecha otrzymał także Karol Żwir, który wcześniej zmienił Irakliego Meschię. Niestety młody piłkarz OKS-u, mimo że w polu karnym nie był przez nikogo atakowany i miał dużo miejsca, to bez chwili namysły zdecydował się strzelać, a fubolówka poszybowała wysoko nad bramką.

Takie akcje były jednak rzadkością, ponieważ toczyła się głównie w środkowej części boiska. - Po dwóch doskonałych sytuacjach powinniśmy wyjść na prowadzenie - mówi wprost Remisz. - Zabrakło nam jednak wykończenia akcji. Jeśli nie wykorzystuje się takich okazji, to one prędzej czy później muszą się zemścić.

Ostatnie dziesięć minut należało do Miedzi Legnica. Kiedy wydawało się, że pojedynek zakończy się sprawiedliwym remisem, w trzeciej minucie doliczonego czasu gry sędzia po faulu odgwizdał rzut wolny dla gości. Stały fragment gry wykonał Hiszpan Marquitos, który dokładnie wrzucił piłkę w pole karne. Najwyżej do niej wyskoczył Tomasz Midzierski, który strzałem głową umieścił ją w siatce. Chwilę później arbiter zakończył mecz, który ostatecznie Stomil przegrał 0:1.

- Ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć po takim spotkaniu - mówi Suchocki. - Mogliśmy wygrać. Dla nas Stomil oznacza bardzo dużo. Tworzymy kolektyw zgranych ludzi i według mnie zrobiliśmy wszystko, żeby pozostawić po sobie dobre wrażenie. Szkoda, bo nie udało nam się dowieźć do końca chociażby remisu.

Kolejny biało-niebiescy rozegrają 20 listopada, kiedy to na stadionie przy alei Piłsudskiego podejmą GKS Bełchatów (godz. 18).

Stomil Olsztyn - Miedź Legnica 0:1 (0:0)

Bramka: Midzierski 93.

Stomil: Skiba - Remisz, Wełna, Czarnecki, Bucholc - Szymonowicz, Meschia (72. Żwir), Lech, Paweł Głowacki, Suchocki - Kujawa

Miedź: Smug - Bartczak, Stasiak, Midzierski, Telichowski - Daniel, Brożyna, Łobodziński, Garguła (74. Gancarczyk)- Marquitos, Ślusarski (69. Labukas)

Spotkania 17. kolejki:

Wisła Płock - GKS Katowice 2:0 (Piotrowski 36., 53.), Rozwój Katowice - Sandecja Nowy Sącz 2:0 (Czerkas 37., 46.); - sobota: Olimpia Grudziądz - Wigry Suwałki (17), Chojniczanka Chojnice - Pogoń Siedlce (17), Dolcan Ząbki - MKS Kluczbork (17), Bytovia Bytów - GKS Bełchatów (18) - niedziela: Chrobry Głogów - Arka Gdynia (12.45, Polsat Sport); Zawisza Bydgoszcz - Zagłębie Sosnowiec (5 grudnia).

I LIGA

Więcej o piłkarzach Stomilu czytaj na olsztyn.sport.pl .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.