Laszlo Kleinheisler, którego nazwiska Węgrzy nawet nie potrafią dobrze wymówić, to debiutant, który strzelił zwycięskiego gola w Oslo. To był decydujący cios zadany przez Madziarów, którzy przez dobre 70 z 90 minut tego meczu rozpaczliwie się bronili. A filarem tej obrony był m.in. Tamas Kadar z Lecha Poznań, wystawiony na lewej flance, tak jak w Kolejorzu. Spoczywał na nim ciężar ataków norweskich przeprowadzanych prawą stroną. W pierwszej połowie - głównie właśnie tędy, w drugiej już rozkładało się to inaczej. Węgierska obrona nie pękła, goście grali z bardzo dużym szczęściem i wywieźli z Norwegii wygraną 1:0, która daje im ogromne szanse w niedzielnym rewanżu w Budapeszcie.
Na Węgrzech zapanowała euforia, bowiem reprezentacja nie grała na żadnej dużej imprezie piłkarskiej od mundialu 1986 roku w Meksyku, a na mistrzostwach Europy - od 1972 roku. Pojawiły się memy i pochwały dla piłkarzy.
Jeśli Węgrzy dołączą w niedzielę do uczestników Euro 2016 we Francji, będzie to dla Lecha Poznań bardzo duże wyróżnienie. Nawet w szeregach reprezentacji Polski może nie znaleźć dwóch zawodników, którzy pojada na turniej.