PIŁKA RĘCZNA. Przypomnijmy, że kielczanie od sezonu 2009/2010 w Champions League pokonali aż 25 zespołów. Co ciekawe, nie udało im się jednak wygrać z dwiema hiszpańskimi potęgami - nieistniejącym już Atletico Madryt, FC Barceloną i... właśnie KIF Kolding. W sezonie 2013/2014 z Duńczykami rywalizowali dwa razy w fazie grupowej. W pierwszym spotkaniu przegrali na wyjeździe 24:29 (12:17). W rewanżu rywale znów okazali się lepsi - w Hali Legionów wygrali po emocjonującym starciu jedną bramką - 26:25 (15:15).
- Nie będę ukrywał, że w każdym z nas siedzą jeszcze te dwie porażki. Nie przyzwyczailiśmy bowiem kibiców i samych siebie, byśmy w grupie przegrali dwukrotnie z tym samym zespołem. Mam nadzieję, że w tym sezonie z tą ekipą będziemy mieć nową, lepszą kartę - przyznaje Krzysztof Lijewski, rozgrywający Vive Tauron Kielce. - Te mecze to już historia, nie ma co ich rozpamiętywać - dodaje Tałant Dujszebajew.
W tym ostatnim starciu z Koldingiem w drużynie Vive najskuteczniejszy był Uros Zorman, który zdobył sześć bramek. Teraz lidera kieleckiej siódemki prawdopodobnie zabraknie w Danii. Doświadczony playmaker wrócił bowiem z towarzyskiego turnieju (na którym grał po 50 minut w meczu) reprezentacji Słowenii z kontuzją łydki.
Brak Zormana to olbrzymie osłabienie dwunastokrotnych mistrzów Polski. Jego brak był widoczny np. w Skopje, kiedy ofensywa spisywała się słabo. A przecież Słoweniec ostatnio był w bardzo dobrej formie, miał mnóstwo asyst oraz wywalczonych rzutów karnych. Teraz znów na środku został osamotniony nominalny playmaker Grzegorz Tkaczyk oraz awaryjnie przestawiany z lewego rozegrania Michał Jurecki ("Dzidziuś" nie najlepiej jednak się czuje na tej pozycji). Bo wariant z nominalnym prawoskrzydłowym Ivanem Cupiciem w roli środkowego rozgrywającego w Skopje zupełnie nie wypalił i wątpliwe jest, by po raz kolejny trener Tałant Dujszebajew znów z niego skorzystał.
Oprócz reprezentanta Słowenii kielecki szkoleniowiec powinien mieć do dyspozycji wszystkich swoich zawodników, łącznie z wracającymi po kontuzjach wspomnianym Krzysztofem Lijewskim i bramkarzem Marinem Sego. Chorwat narzekał na uraz kolana, ale ma się już coraz lepiej.