Czołowa drużyna 2. Bundesligi sprawdzi Pogoń Szczecin, ale bez Kamila Wojtkowskiego

W piątek o godz. 16 w Lipsku, Pogoń Szczecin zmierzy się w meczu kontrolnym z miejscowym RB, które występuje w 2. Bundeslidze.

Piątkowy sparing z pewnością będzie miał sporą wartość dla trenera Czesława Michniewicza. Specjalistyczny portal transfermarkt.de wycenia całą drużynę Pogoni na 6,25 miliona euro, natomiast kadrę lipskiego zespołu na prawie 40. Sam Davie Selke - gwiazdka niemieckiej młodzieżówki (i najlepszy strzelec RB) jest warty prawie tyle, co cała Duma Pomorza.

RB Lipsk to klub bez tożsamości. Został założony w 2009 roku przez koncern Red Bull i w zaledwie kilka lat - dzięki gigantycznym środkom finansowym wpompowanym przez potentata - zaczął dobijać się do elity. Obecnie "Czerwone Byki" mierzą w awans do elity i są na dobrej drodze. Po 14 kolejkach są na trzecim miejscu w tabeli.

Z racji obowiązujących w Niemczech przepisów, klub nie może oficjalnie używać nazwy Red Bull, dlatego drużyna została zarejestrowana jako RasenBallsport.

- RB nie jest lubiany w Niemczech, bo klub został zbudowany w jednej chwili i otrzymał na tacy wszystko to, do czego inne kluby dochodzą przez dziesiątki lat - mówi dziennikarz TylkoPilka.pl i jeden z największych znawców niemieckiej piłki w Polsce, Tomasz Urban. - Co ich wyróżnia? Jasny i klarowny plan, a także przejrzysta polityka transferowa. Oni wiedzą doskonale dokąd zmierzają i jakimi środkami chcą to osiągnąć. Polityka transferowa jest oparta na ściąganiu młodych zawodników, na których w przyszłości będzie można jeszcze ewentualnie zarobić. W Lipsku nie ma miejsca na tymczasowość. Tam myśli się na kilka lat do przodu - tłumaczy.

Najlepszym przykładem tego, że w Lipsku o sile drużyny ma stanowić młodzież jest Kamil Wojtkowski. Skauci RB latem wyciągnęli go z Pogoni, a cała sprawa odbiła się w Polsce szerokim echem. Wszystko dlatego, że 17-latek zamienił ekstraklasę na juniorską drużynę w Niemczech, gdzie zdaniem wielu po prostu przepadnie.

- Zrobił bardzo dobry ruch. Gra teraz regularnie w ekipie U-19, czyli starszej niż jego rocznik, strzela gole i łapie asysty (w sześciu meczach trzy gole i dwie asysty), ma już też za sobą debiut w czwartoligowych rezerwach RB i ma okazję kształcić się w jednej z najlepszych akademii w Niemczech, która z pewnością odpowiednio go ukierunkuje i ukształtuje - tłumaczy Urban.

Wojtkowski szybko zdobywa teren w Lipsku.

- Będzie mu trudno się przebić do pierwszego zespołu, ale nie jest to wykluczone. Lipsk chce docelowo stawiać na swoich wychowanków. Wszystko zależy tylko od niego. Nawet jeśli się tam jednak nie przebije, to wróci do Polski z zupełnie inną mentalnością. Nauczy się profesjonalizmu i zachodniego treningu, o czym ostatnio wspominał chociażby w Lidze+ Extra, Mateusz Stępiński z Ruchu Chorzów. A czy grałby w Pogoni? Pewnie łapałby minuty, ale myślę, że w podobnej ilości co Listkowski czy Walski. Wydaje mi się zatem, że przejście do Lipska przyniesie mu docelowo znacznie więcej korzyści - mówi Urban.

W piątek Wojtkowski nie spotka się jednak z trenerem Pogoni Szczecin, Czesławem Michniewiczem oraz dawnymi kolegami z zespołu, ponieważ aktualnie wraz z Marcinem Listkowskim przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Polski U-19.

Portowcy do Lipska pojechali w okrojonym składzie. Michniewicz do dyspozycji ma tylko 16 zawodników. Poza "Listkiem" i piłkarzami kontuzjowanymi od dłuższego czasu, do Saksonii nie przyjechali też Łukasz Zwoliński oraz Dawid Kudła. Ten duet również narzeka ostatnio na problemy zdrowotne. W miejsce "Kudiego" do autokaru wskoczył młody Adrian Henger z drużyny rezerw. - Fajnie, że po roku znowu zagramy z nimi sparing. To silny rywal, który walczy o awans do Bundesligi. Chcemy więc pokazać się z jak najlepszej strony - mówi skrzydłowy, Patryk Małecki.

Pogoń faktycznie rok temu mierzyła się z "Czerwonymi Bykami" w podobnym sparingu i przegrała 0:1. Poza Małeckim tamtą gierkę pamiętają jeszcze Rafał Murawski i Adam Frączczak, Takuya Murayama, Michał Walski.

Więcej o:
Copyright © Agora SA