Warmia Olsztyn rewelacją ligi, ale czy stać klub na awans?

Przed sezonem niewiele osób spodziewało się, że pierwszoligowi szczypiorniści z Olsztyna, będą wygrywali mecz za meczem. Coraz częściej słychać głosy, że Warmia Traveland mogłaby walczyć o awans do ekstraklasy. Sprawdziliśmy, czy są na to szanse.

Podopieczni trenera Giennadija Kamielina w ośmiu spotkaniach tylko raz schodzili z parkietu pokonani. Tak wysoka dyspozycja zaskoczyła nawet samych zawodników, którzy od kilku tygodni przewodzą w ligowej tabeli. - Po pierwszej kolejce został wylany na nas kubeł zimnej wody [ulegli na wyjeździe MKS Poznań - red.] - mówi Marcin Malewski, rozgrywający Warmii Traveland. - Męska rozmowa w szatni przyniosła jednak skutek bo z meczu na mecz graliśmy coraz lepiej. Każdy z nas miał cichą nadzieje, że szkoleniowiec w taki sposób poukłada grę, że będzie ona skuteczna.

Efektowna seria siedmiu zwycięstw z rzędu (dziewięciu razem z Pucharem Polski) sprawiła, że zespół z Olsztyna wymieniany jest w gronie kandydatów do gry w ekstraklasie. Wielu kibiców z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy Warmiacy rywalizowali na boiskach Superligi, a do hali Urania przyjeżdżali tak utytułowani rywale jak Vive Kielce czy Wisła Płock. Od tamtej pory minęły już trzy lata.

Główną przeszkodą na drodze do awansu bynajmniej nie są umiejętności olsztyńskich zawodników, lecz brak na to środków finansowych. Wystarczy wspomnieć, że dopiero w tym roku klub zdołał spłacić zadłużenie, które "ciągnęło się" za Warmią od 2012 roku, kiedy drużyna zanotowała spadek do pierwszej ligi.

- Po długach z tamtego okresu nie ma już śladu - mówi Leszek Dublaszewski, dyrektor Warmii Traveland. - Nasz budżet na ten rok wynosi ok. 700 tys. zł. Tymczasem by móc występować w ekstraklasie, musiałby on sięgać co najmniej 2 mln zł. Dlatego na ten moment nie jesteśmy gotowi by przystąpić do walki o coś więcej.

I dodaje: - Z miasta otrzymujemy ponad 130 tys. zł rocznie, a to nie wystarczyłoby do utrzymania się w Superlidze. Ponadto mamy podpisana umowę sponsorską z firmą MPEC [Miejskie Przedsiębiorstwo Energii Cieplnej - red.] zgodnie, z którą Warmia Traveland ma awansować, ale dopiero w sezonie 2017/2018.

Jak przyznaje Dublaszewski, obecnie klub regularnie wypłaca pensje dla zawodników, ale problemem są środki na bieżącą działalność. - Za każdy ligowy mecz w hali Urania, na który prowadzimy sprzedaż biletów płacimy OSiR-owi 1,5 tys. zł [połowę mniej za spotkania z darmowym wejściem - red.] - mówi dyrektor. - Z kolei jedna godzina treningu na tym samym obiekcie to wydatek 20 zł brutto.

Nie można zapominać o dodatkowych kosztach związanych z udziałem w Pucharze Polski, gdzie Warmiacy wystąpią na szczeblu centralnym, czy rozgrywaniem wyjazdowych meczów, nierzadko oddalonych od domu o 600 km.

- Gdybyśmy mieli się skupić na tym, co mówi zarząd klubu, to zatoczylibyśmy błędne koło, ponieważ granie "o nic" mijałoby się z celem - uważa Marcin Malewski, rozgrywający Warmiaków. - Zgadzam się jednak, że jest za wcześnie by myśleć o awansie. Za sobą mamy przecież dopiero osiem spotkań, a najważniejsze przed nami. Po ich rozstrzygnięciu, będzie można powiedzieć coś więcej.

Najbliższy pojedynek Warmia Traveland rozegra w niedzielę, kiedy to w hali Urania podejmie MKS Kalisz (godz. 15).

Więcej o sporcie z Warmii i Mazur czytaj na olsztyn.sport.pl .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.