Koszykówka. Trwa koszmar Śląska Wrocław i PGE Turowa Zgorzelec

W Śląsku Wrocław i Turowie Zgorzelec, po kolejnej ligowej porażce, na razie zachowują chłodną głowę. Ta cierpliwość w obu klubach może się niedługo skończyć, jeśli obie drużyny dalej będą tak nieporadne.

Choć Halloween już dawno za nami, to w Śląsku i Turowie dalej panuje grobowa atmosfera. Oba dolnośląskie zespoły na starcie rozgrywek Tauron Basket Ligi mocno rozczarowują i zamiast zwycięstw z uporem maniaka kolekcjonują porażki. W niedzielę przegrały kolejne spotkania i zakotwiczyły w dolnej części tabeli - Śląsk jest 12., a Turów 15. w 17-zespołowej stawce TBL.

Koszmar drugiej połowy

Śląsk w tym sezonie ma ogromny problem z drugimi połowami i z "wchodzeniem" w mecz po przerwie. Nie inaczej było z Polskim Cukrem Toruń. Wrocławianie w drugiej kwarcie prowadzili już 11-punktami i... standardowo już w tym sezonie, zaliczyli kilkuminutowy przestój w grze, w trakcie którego goście zniwelowali straty. Po zmianie stron gospodarze byli już tylko tłem dla ekipy z Torunia, która dzięki skutecznej grze w ataku, odjechała na kilkanaście punktów i wygrała zasłużenie 82:69. Dla zespołu ze stolicy Dolnego Śląska była to czwarta porażka w sześciu dotychczasowych meczach.

- Ten mecz mogę podzielić na dwie zupełnie różne części. W pierwszej połowie graliśmy naprawdę solidnie - to chyba jedna z naszych najlepszych pierwszych połów w tym sezonie. Kontrolowaliśmy wtedy grę, byliśmy agresywni i dobrze dzieliliśmy się piłką. Defensywa też była dobra, bo dzięki agresywnej obronie, zaliczaliśmy przechwyty i zdobywaliśmy łatwe punkty - analizował po meczu trener Śląska, Mihailo Uvalin.

Dalej kontynuował: - Parę błędów - właśnie w defensywie - pod koniec drugiej kwarty, kosztowało nas utratę kilku koszy. Goście rozpoczęli serię, którą kontynuowali po zmianie stron. Zdobyli przewagę i nam odjechali. Nie chcę powiedzieć, że my się poddaliśmy, natomiast absolutnie nie odpowiedzieliśmy na grę Polskiego Cukru w taki sposób, w jaki powinniśmy byli to zrobić - podkreślił.

Wrocławianom poniekąd udało się zatrzymać Danny'ego Gibsona i Łukasza Wiśniewskiego. Obaj zapisali na swoim koncie odpowiednio 19 i 13 punktów, ale potrzebowali do tego wielu rzutów.

- Jednak 16 "oczek" Michalaka i 12 Milosevicia kompletnie nas zabiło. Czarnogórzec dodatkowo co chwilę zbierał piłkę w ofensywie, a cały zespół rywali miał aż 17 ofensywnych zbiórek. Jeśli do tego dodamy 17 naszych strat, to naprawdę bardzo trudno w takiej sytuacji pokusić się o wygraną - podkreślił Uvalin.

Mecz z Polskim Cukrem był już trzecim z rzędu, w którym Śląsk musiał radzić sobie bez Witalija Kowalenki, który ma problem z plecami. Trener Uvalin przyznał, że brak podstawowego podkoszowego to duży problem dla jego drużyny, bo bliżej kosza musi przesuwać zawodników obwodowych, o nieco słabszych warunkach fizycznych.

- Brak Witalija spowodował, że mieliśmy utrudnioną rotację, zwłaszcza jeśli chodzi o polskich zawodników. Trzeci mecz z rzędu nasi niscy skrzydłowi muszą grać na pozycji silnego skrzydłowego. To powodowało u nas gubienie rytmu w grze oraz mniej szans na łatwe punkty. Oczywiście jego brak nie tłumaczy naszej porażki, ale jest to coś, co poniekąd spowodowało, jak wyglądał ten mecz - szukał przyczyn porażki szkoleniowiec WKS-u.

Kapitan przeprasza trenera

Katastrofalny start sezonu zaliczyli koszykarze PGE Turowa Zgorzelec. Zespół, który w ostatnich latach regularnie walczył o czołowe lokaty, a w sezonie 2013/2014 sięgnął po historyczne złoto, obecnych rozgrywkach wygrał tylko jedno spotkanie. W niedzielę aktualny wicemistrz Polski przegrał piąte spotkanie, tym razem ulegając po dogrywce beniaminkowi TBL - BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 92:95.

Zgorzelczanom nie pomogła nawet dobra dyspozycja Daniela Dillona (23 punkty, cztery zbiórki i cztery asysty) i Filipa Dylewicza (21 punktów, dziesięć zbiórek). Turów w ostatnich sekundach dogrywki miał kilka okazji do tego, by odwrócić losy spotkania, ale dwóch rzutów wolnych nie wykorzystał Mateusz Kostrzewski, a Chris Tatum na finiszu popełnił stratę i oddał niecelny rzut z dystansu.

Po meczu kapitan Turowa Filip Dylewicz przepraszał trenera Piotra Ignatowicza. Niewykluczone, że w ten sposób chciał zdjąć presję ze szkoleniowca, który w tym sezonie debiutuje na ławce trenerskiej w TBL.

- Naszemu trenerowi należą się słowa przeprosin, bo to my - zawodnicy jesteśmy winni temu, że mecz potoczył się tak, a nie inaczej. Dwa razy mieliśmy wypracowaną dużą - kilkunastopunktową przewagę, która powinna nam pozwolić dowieźć zwycięstwo do końca, ale po raz kolejny zabrakło nam boiskowej dojrzałości, wyrachowania i umiejętności, które przyczyniłyby się do zwycięstwa. Trener zrobił wszystko, żeby wygrać to spotkanie

Koszykarze Turowa nie odrobili zadania domowego i nie potrafili upilnować Curtisa Millage'a, na co uczulał ich przed meczem trener Ignatowicz. Amerykanin grał koncertowo - rzucił 41 punktów, ustanawiając nowy rekord sezonu, w ilości zdobytych punktów. Poprzedni należał do Davida Jelinka z Anwilu Włocławek. Czech - notabene w starciu z Turowem właśnie - zapisał na swoim koncie 39 "oczek".

Śląsk Wrocław - Polski Cukier Toruń 69:82 (24:20, 18:22, 12:26, 15:14)

Śląsk: Williams 18, Jankowski 11, Chanas 9, Smith 8, Sutton 6, N.Kulon 6, Heath 5, Jarmakowicz 4, Stawiak 2, Madden 0, Janicki 0

Polski Cukier: Gibson 19, Michalak 16, Wiśniewski 13, Milosević 12, Sulima 9, Kornijenko 8, Cummings 4, Michalski 1, Bochno 0, Perka 0

BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski - PGE Turów Zgorzelec 95:92 (23:20, 18:22, 23:27, 19:14, d. 12:9)

Stal: Millage 41, Delaney 15, Ochońko 11, Sroka 10, Kaczmarzyk 8, Wangmene 4, Żurawski 4, Suliński 2, Zębski 0, Pisarczyk 0

Turów: Dillon 23, Dylewicz 21, Tatum 12, Novak 11, Karolak 7, Niedźwiedzki 6, Kostrzewski 6, Krestinin 3, Harris 3, Gospodarek 0

Więcej o:
Copyright © Agora SA