Koszykówka. Tak słabo Turów Zgorzelec nie rozpoczął sezonu od lat. Pieniądze jednak grają?

Kadrowa rewolucja i mocno odchudzony budżet odbiły się w PGE Turowie Zgorzelec wielką czkawką. Tak słabego początku sezonu aktualny wicemistrz Polski nie miał od lat.

To, że Turów nie będzie już odgrywał tak istotnej roli w Tauron Basket Lidze jak w ostatnich latach, było wiadomo, ale tak słabego początku sezonu w Zgorzelcu nie spodziewał się chyba nikt. Z pięciu dotychczasowych meczów w lidze wicemistrzowie Polski wygrali zaledwie jeden - ze słabiutkim Startem Lublin - i w efekcie zajmują odległe, 14. miejsce w 17-zespołowej stawce TBL.

Tak fatalnego początku sezonu zgorzelczanie nie mieli od momentu awansu do ekstraklasy, do której wrócili w 2004 roku. Do tej pory najgorszy start Turów zaliczył w sezonie 2010/2011 - wygrywając dwa z pięciu pierwszych meczów w sezonie. Wtedy jednak zespół ze Zgorzelca zdobył wicemistrzostwo Polski. W minionych rozgrywkach czarno-zieloni powtórzyli ten wynik, rozpoczynając kapitalnie - od 13 wygranych z rzędu. To już jednak historia.

Odejście kilku kluczowych graczy, w tym Damiana Kuliga, Michała Chylińskiego, Mardy'ego Collinsa czy Tony'ego Taylora, oraz głównego architekta ostatnich sukcesów, trenera Miodraga Rajkovicia, musiało odbić się negatywnie na grze Turowa. I choć liga w tym sezonie jest zdecydowanie słabsza niż w poprzednim, to zespół ze Zgorzelca i tak ma problem z odnalezieniem się w nowych, mniej wymagających realiach.

Ale i Turów funkcjonuje obecnie w diametralnie innej rzeczywistości. W tym sezonie jego budżet jest niemal dwa razy mniejszy niż przed rokiem [6 mln zł - przyp. red.]. Efekt jest taki, że zakontraktowani latem zawodnicy nie gwarantują tak wysokiego poziomu, a prowadzenie zespołu powierzono niedoświadczonemu Piotrowi Ignatowiczowi, który dopiero debiutuje na poziomie ekstraklasy w roli pierwszego szkoleniowca.

Ryzyko podjęte latem na razie się nie opłaca, jednak w klubie póki co zachowują spokój i nie podejmują żadnych nerwowych decyzji. Prezes Turowa Waldemar Łuczak pozostaje optymistą i przyznaje, że cel postawiony przed sezonem przed drużyną nie zmienia się i zespół dalej celuje w awans do finału.

Tego optymizmu nie podzielają jednak kibice ze Zgorzelca, którzy powoli tracą cierpliwość do trenera Ignatowicza i zawodników, czemu dają wyraźny upust na licznych forach internetowych.

Nowoczesna hala, którą oddano w tym roku do użytku w Zgorzelcu, miała być wizytówką Turowa - obiektem na miarę aspiracji klubu, który w sezonie 2013/2014 sięgnął po historyczne złoto. Tymczasem mogąca pomieścić 3,5 tysiąca widzów PGE Turów Arena, w tym sezonie, kilka miesięcy po otwarciu, świeci pustkami, i to najlepiej oddaje sytuację, w jakiej znalazł się przygraniczny zespół.

Bilans Turowa po 5 kolejkach od momentu powrotu do ekstraklasy (kolejno: sezon, mecze wygrane i przegrane):

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.