Stelmet musiał i wygrał. Polpharma nie sprzedała skóry tanio

Ciekawostka: Polharma Starogard Gdański, ostatnia drużyna z tabeli Tauron Basket Ligi, wygrała trzy kwarty poniedziałkowego starcia z niepokonanym w TBL mistrzem i faworytem. Ale cały mecz kontrolował i wygrał Stelmet BC Zielona Góra - 78:71.

Jak przestawić się z gry przeciwko liderowi grupy w Eurolidze na grę przeciwko autsajderowi Tauron Basket Ligi? Koszykarze Stelmetu dostali takie zadanie. I potrzebowali całej kwarty, by wejść na właściwe obroty.

Zanim mistrz i faworyt wziął się w garść, nadzieją żył koszykarski Starogard. Minęło pięć minut meczu, J.T. Tiller ustrzelił dwie skrajnie trudne trójki w ostatnich sekundach akcji. Polpharma prowadziła 12:4. Stelmet odpowiadał słabawym obliczem: nie dość zawziętą obroną, pudłami J.R. Reynoldsa, stratami Adama Hrycaniuka oraz ogólną nieskładnością, która nosiła na sobie ślady przeprowadzki z wielkiego świata Euroligi do małej i pustawej hali autsajdera TBL.

Na pamiątkę po odważnej grze Polpharmy i niemrawej Stelmetu pozostał zapis 21:20 - wygranej przez starogardzki zespół pierwszej kwarty. Wydawało się, że na tym koniec. Bo w drugiej kwarcie mistrzowie Polski złapali rytm. Inna, lepsza obrona napędzała inny, lepszy atak. Jeszcze nie wszystkie akcje przebiegały płynnie i kończyły się skutecznie. Niemniej wyglądało to już w zgodzie z przedmeczowym podziałem ról. Lider metodycznie budował przewagę. Autsajder zostawał z tyłu, lecz nie jakoś przesadnie daleko, bo kilka akcji udało się oprzeć na sprycie i przebojowości, a kilka na dzieleniu się piłką i szukaniu gracza na czystej rzutowej pozycji.

32:43 - rzezi po pierwszej połowie meczu nie było. Wprawdzie tendencja z drugiej kwarty podpowiadała, że to jeszcze nic straconego. Ale rzecz była o tyle mało prawdopodobna, że skoncentrowany na Eurolidze Stelmet, choćby nie chciał, podświadomie potraktuje starcie pt.: "poniedziałek w Starogardzie" trochę na zasadzie: zagrać tak, byle... wygrać.

Trzeba też oddać, że w trzeciej kwarcie Polpharma znacznie agresywniejszą obroną rozbroiła atak Stelmetu. W tym okresie gracze zespołu z Zielonej Góry bodaj częściej podkręcali sobie licznik strat niż zdobyczy punktowych. I chyba mogło się to powiązać się emocjami oraz wynikiem w okolicach remisu. Tyle że gospodarzom spotkania długo brakowało spokoju i skuteczności przy akcjach na wagę zbliżenia się do euroligowca na mniej niż 8 pkt.

Dariusz Szczubiał, trener Polpharmy wyznał, że jego drużynę mogłaby ocalić tylko walka na 150 proc. możliwości z jednoczesnym zejściem Stemetu poniżej normalnego poziomu. Jednak zestawienie rzutów i trafień z gry mówiło, że koszykarze Szczubiała ze skutecznością ok. 38 proc. nie nastroili się nadzwyczajnie na okoliczność wizyty mistrzów. Ale mimo to na cztery i pół minuty przed końcem meczu i tak byli blisko - 59:65, a trzy minuty później - 64:69. Kontrolę nad finiszem trzymali jednak koszykarze z Zielonej Góry. Zagrali też tak, by najbardziej zapracowani w Eurolidze mogli popatrzeć, jak wyglądają dłuuugie minuty gry z ławki rezerwowych.

Rzecz chyba ważna: Zawodnik, który ma pełnić ważną rolę w składzie Stelmetu, zapowiedział: - Po pewnych kłopotach zdrowotnych teraz nadchodzi inny J.R. Reynolds... Oby!

POLPHARMA STAROGARD GDAŃSKI - STELMET BC ZIELONA GÓRA 71:78

KWARTY: 21:20, 11:23, 17:15, 22:20

POLPHARMA: Diduszko 16 (3), Tiller 15 (2), Hicks 14 (1), Szymański 4, Długosz 3 (1) oraz Wojdyła 8 (1), Bailey 6, Flieger 5, Kobus 0.

STELMET: Borovnjak 10, Reynolds 8 (1), Moldoveanu 7 (1), Ponitka 6, Koszarek 3 (1) oraz Zamojski 14 (4), Gruszecki 10 (2), Hrycaniuk 8, Bost 6 (2), Szewczyk 4, Djurisić 2.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.