Kiedy GKS Tychy wróci na zaplecze ekstraklasy? Podyskutuj na Facebooku >>
Już w czwartej minucie po raz pierwszy musiał interweniować Michał Kula. Piłkę z lewej strony wrzucił Marcin Radzewicz, a ta trafiła w Marcina Wodeckiego zmieniając kierunek lotu. Bramkarz Radomiaka był jednak na miejscu.
Kilka chwil później stały fragment gry wykonywali gospodarze. Po dośrodkowaniu do futbolówki nie doszedł jednak Leandro i ta minęła słupek bramki strzeżonej przez Pawła Florka.
Po kilkunastominutowej walce w środkowej strefie boiska, w 15. minucie o mało co swojego bramkarza nie zaskoczyłby Norbert Jędrzejczyk. Piłka po niefortunnej interwencji poszybowała jednak ponad poprzeczką radomskiej bramki.
Pięć minut później Zieloni wyszli z szybkim kontratakiem. Dariusz Brągiel popędził lewą stroną i w dogodnej sytuacji podawał do Leandro, którego w ostatniej chwili uprzedził wracający pod swoją bramkę Radzewicz.
Gdy wydawało się, że pierwsza - dość bezbarwna, ale obfitująca w walkę pierwsza połowa, zakończy się bezbramkowym remisem, w 39. minucie radomianie pokazali jak powinien wyglądać klasyczny kontratak. Piłkę przy swoim polu karnym wyłuskał od rywali Brągiel i zagrał ją mocno na linię środkową do Krzysztofa Ropskiego. Ten atakowany przez rywala przepuścił futbolówkę, do której doszedł David Kwiek i podał ją prostopadle do Leandro. Brazylijczyk wyszedł sam na sam z Florkiem i z około 16 metra strzelił pod poprzeczkę, nie do obrony. - Zamknąłem oczy i uderzyłem z całej siły w kierunku bramki - przyznał Leandro.
Do niecodziennej sytuacji doszło tuż przed wznowieniem drugiej połowy. Niezadowolony z postawy swoich podopiecznych Kamil Kiereś postanowił zagrać vabank i jednocześnie na murawę wprowadził czterech rezerwowych!
Nowi zawodnicy nie wnieśli za wiele w poczynania drużyny gości, bo na pierwszy groźny atak rywali Radomiaka trzeba było czekać do 72. minuty. Wtedy to z dystansu strzelał Daniel Duda. Chwilę później Radzewicz posłał mocną piłkę wzdłuż bramki Radomiaka. Dopadł do niej Kula, ale wcześniej ruch do piłki zrobił Jędrzejczyk i o mały włos, a strzeliłby samobójczego gola. Jeszcze trzy minuty przed końcem Kulę strzałem głową próbował zaskoczyć Daniel Tanżyna. Strzał jednak był zbyt lekki, by zaskoczyć bramkarza.
W końcu w 90. minucie goście mieli piłkę meczową. Po wrzutce w pole karne piłka trafiła do Tanżyny, który znalazł się sam przed Kulą. Tyski pomocnik z prawej strony pola karnego uderzył jednak niecelnie.
Goście kończyli mecz w dziesiątkę, bo w doliczonym czasie gry drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką został ukarany Tomasz Górkiewicz.
Bramka: 1:0 Leandro (39.)
Radomiak: Kula - Wasilewski, Jędrzejczyk, Świdzikowski, Sulkowski - K. Puton (68. Wolski), Radecki Ż, Kwiek Ż (83. Chrabąszcz), Leandro (75. Agu), Brągiel - Ropski (88. Śliwiński).
GKS Tychy: Florek - Górkiewicz Ż CZ (90. + 3.), Boczek, Tanżyna, Radzewicz - Grzybek (46. Duda), Glanowski (46. Mączyński), Bocian, Dymowski (46. Grunt), Wodecki (46. Szczęsny) - Grzeszczyk Ż.