Espadon Szczecin ograł lidera z Katowic. Wróci na zaplanowane tory?

I LIGA SIATKARZY. W Szczecinie i Katowicach nie ukrywają wielkich ambicji sięgających czołówki ekstraklasy. Bezpośrednie spotkanie zakończyło się gładkim zwycięstwem Espadonu (3:0).

Wynik może zostać przyjęty w kraju jako niespodzianka, bo w tym sezonie szczecinianie trzykrotnie grali na swoim parkiecie i za każdym razem schodzili pokonani. Marnym pocieszeniem były dwie porażki po tie-breakach. Dużo korzystniej prezentowała się ekipa GKS Katowice, która zmontowała mocny skład i do przyjazdu do Szczecina nie straciła nawet punktu.

Sobotni mecz rozpoczął jednak punktowy blok Bartosza Wajdowicza i tak dobrze to nastroiło Espadon, że ten grając bardzo konsekwentnie w ataku, pewnie w przyjęciu spokojnie zaczął budować przewagę (13:10). GKS potrafił zniwelować straty do punktu (16:15), ale gospodarzy nie wybiło to z dobrego rytmu. Z apetytem głodnej zwierzyny wykorzystywali każdą nadarzającą się kontrę.

Seta skończyli za czwartym podejściem, bo pojawił się błąd w przyjęciu, dwukrotnie farta w ataku nie miał Janusz Gałązka (aut i blok), więc dopiero w samej końcówce interweniować musiał Dejan Brdović. Serbskiemu trenerowi musiało się podnieść ciśnienie, ale w końcu Leandro zaatakował tak, że piłka po bloku wyszła w pole. Brazylijczyk tak był dumny z siebie, że aż machnął ręką w zachwycie nad swoją skutecznością w kluczowym momencie.

Wynik pierwszego seta zupełnie jednak nie oddał przebiegu wcześniejszej rywalizacji, ale pokazał, że po drugiej stronie siatki jest ekipa mocna i na dekoncentrację czy słabszą dyspozycję nikt w Espadonie nie może sobie pozwolić.

Na pewno nie pozwolili sobie w drugiej partii, która w początkowej fazie była wyrównana, ale po pierwszej przerwie technicznej - szczecinianom zaczęło wychodzić dużo więcej niż spodziewali się goście. Katowiczanie ustawiali blok, ale gospodarze jakby grali na wyższym pułapie, bo łatwo go mijali i punktowali po rogach. Dokładali do tego dobrą defensywę i przewaga w końcówce znów była na tyle bezpieczna (np. 21:16), że pozwoliła spokojniej rozegrać ostatnie piłki i ponownie zdziwić przeciwników.

Trzeci set inny. Gospodarzom uciekło kilka szans w ataku, pojawiły się błędy w przyjęciu i katowiczanie korzystali. Objęli prowadzenie 12:9, po chwili 16:11, ale gdy tylko Espadon zdobył dwa punkty z rzędu (m.in. blok Michała Sladacka), to szczecinianie wyczuli krew, którą z rywali szybko wyssali. Prowadzili 22:19 i przy aplauzie stojących fanów dobili przeciwnika.

W meczu nie zagrał doświadczony środkowy Marcin Nowak. - Kontuzja - poinformował Radosław Rybak, ale głos prezesa Espadonu brzmiał bardzo tajemniczo. Nowak spotkanie oglądał obok Jakuba Markiewicza (szefa firmy sponsorującej klub).

Espadon Szczecin - GKS Katowice

Sety: 25:23, 25:21, 25:20.

Espadon: Sladacek, Gałązka, Wajdowicz, Wołosz, Pietruczuk, Leandro oraz Guz i Tołoczko (libero) - Cedzyński.

I liga siatkarek: ŁKS Łódź - PSPS Chemik Police 3:0 (25:17, 25:8, 26:24). Chemik jest na 5. miejscu w tabeli.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.