Koszykówka. Mateusz Stawiak: Lekki stresik był, palce się trzęsły

Od zwycięstwa rozpoczęli rywalizację w FIBA Europe Cup koszykarze Śląska. Wrocławianie pokonali przed własną publicznością BC Siauliai z Litwy 71:69. - To dla nas duże wydarzenie. Wygraliśmy inauguracyjny mecz i pokazaliśmy, że możemy coś osiągnąć w tych rozgrywkach - mówi 19-letni skrzydłowy Śląska, Mateusz Stawiak. Dla niego był to debiut w europejskich pucharach

Stawiak przeszedł do Śląska przed sezonem. Poprzednie rozgrywki spędził w drugoligowej Politechnice Gdańskiej, w której był kluczowym graczem. W drugiej lidze rzucał średnio 10 punktów i miał 4,5 zbiórki na mecz. Z bardzo dobrej strony pokazał się w mistrzostwach Polski do lat 20, gdzie średnie z jego 11 występów to 18,1 punktu i 8,9 zbiórki.

Trener Śląska Mihailo Uvalin widzi w nim duży talent, dlatego klub podpisał z młodzieżowym reprezentantem Polski długoterminową umowę. Mogło się wydawać, że na początku Stawiak będzie jedynie trenował z pierwszym zespołem, a ogrywał w rezerwach, na zapleczu ekstraklasy. Serbski szkoleniowiec odważnie jednak stawia na 19-letniego skrzydłowego, dla którego są to dopiero początki w seniorskiej koszykówce. I na razie symbolicznie, ale jednak daje pograć młodzianowi. W trzech meczach Tauron Basket Ligi Stawiak spędzał na parkiecie średnio ponad siedem minut. Przeciwko Siauliai zaliczył swój najdłuższy występ w tym sezonie.

Trener Uvalin dał mu szansę w najważniejszym momencie - w decydującej dla losów spotkania czwartej kwarcie, w której Śląsk odrobił dziesięć punktów straty i wyszedł na prowadzenie. Stawiak zagrał prawie 17 minut, miał po jednej zbiórce i asyście. Oddał także jeden niecelny rzut, ale - jak sam przyznał po meczu - skupiał się na innych elementach gry.

- Nie mi oceniać mój debiut, od tego jest trener. Myślę jednak, że dobrze zagrałem zwłaszcza w obronie - podkreśla. - Nie chciałem brać na siebie gry w ataku, bo są w tej drużynie zawodnicy bardziej doświadczeni ode mnie, którzy decydują o ofensywnym obliczu zespołu. Ja tak naprawdę skupiałem się tylko na grze w defensywie - przyznaje skrzydłowy Śląska, dla którego mecz z Siauliai był debiutem w europejskich pucharach.

Jak sam przyznaje, miał z tego powodu tremę. - Lekki stresik był, palce się trzęsły - nie ukrywa. - Stwierdziłem jednak, że trzeba dać z siebie wszystko i pokazać charakter, bo zależy mi na tym, żeby dostawać kolejne minuty na boisku w ekstraklasie i pucharach. Chcę wykorzystać szansę, jaką dostaję od trenera - dodaje.

Kolejną będzie miał być może już w sobotę. Do Wrocławia przyjeżdża bowiem sąsiadujący ze Śląskiem w tabeli Tauron Basket Ligi Polfarmex Kutno. Początek meczu w hali Orbita o godz. 17.30.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.